reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

🍁🎃Listopadowe kreski - niech to będzie miesiąc radości i u każdej z nas bejbik zagości🎃🍁

Odstawiłam tabletki anty w grudniu 2020. Pierwsze pół roku to były jakieś podstawowe badania i "przygototowanie" pod ewentualną ciążę, bo gin straszył też, żeby nie zaczynać za szybko po długim braniu tabsów. Następnie przez troszkę ponad rok było niezabezpieczanie się i jak będzie cionsz to będzie. Później było jednak, że teraz to już byśmy chcieli, ale chyba coś jest nie tak, więc mój zrobił badania nasienia i wyszły baaardzo kiepskie, więc wjechały suple i inne i zalecenie od lekarza, żeby się postarać solidnie 3 cykle. Nastawienie miałam, że po nowym roku skończymy w klinice na in vitro, a tu zonk 2cs i ciąża. Niestety poronienie zatrzyme w 10tyg w lutym tego roku. Od tamtej pory starania znowu, ale bez efektu. Muszę przyznać, że raz mi gorzej, raz lepiej. Ciąży dużo dookoła, za każdym razem jak jakaś znajoma ogłasza ciążę albo nawet zobaczę ciężarną w sklepie czy na ulicy to czuję takie ukłucie wewnątrz i poczucie beznadziejności z wewnętrznym "dlaczego ja". Do 35 roku życia chciałam mieć 2 dzieci. Nie wiem czy uda się jedno, bo malo czasu zostało ☹️
Podsumowując mój wyrzyg na temat długości starań, staramy się o pierwsze dziecko, w ciąży już byłam.
Jakbym wpadła wcześniej, a nie daj jeszcze z którymś eks (nie miałam do nich szczęścia) to byłaby dla mnie duża tragedia. Potrafię się postawić po obu stronach i nigdy nie powiem, że zazdrosze wpadki. Nie zmienia to faktu, że teraz cierpię z drugiej strony bleee
Też mialam plany do 35 rż, chciałam trójkę. Były już rozmowy na temat in vitro. I nagle się udało, co prawda ciąża zakończyła się w 6tc, ale w końcu się udało zajść (do takiego podejścia potrzebowałam trochę czasu). Udało się zajść przed 35 i był heppy endy. Trzymam kciuki żeby Tobie też się udało przed deadline.
 
Ostatnia edycja:
reklama
W ogóle bym nie zaczynała tematu po takim tekście już nigdy więcej. W sensie omijałabym go jak najbardziej. Ale serio nie czujesz, że to jest toksyczne zachowanie? Przepraszam, ale jak można się tak zachowywać tym bardziej wobec siostry?
No ja tego nie rozumiem jak tak można 😂 powiem więcej, mimo tego jaki z niej padalec, conajmniej raz w tygodniu jestem u niej by pomóc w opiece nad trójką dzieci a jakby tego było mało (!) to ona teraz leci z mężem na Malediwy 15-23.11 i zgadnijcie z kim zostają dzieci?🤡 ale żeby była jasność, ja kocham te dzieci, one kochają mnie, przecinałam im pępowinę jak się rodziły bo byłam przy wszystkich jej porodach i robię to bardziej dla nich (i siebie) niż dla niej.
Jednocześnie liczę na to, że moja siostra kiedyś ochłonie, zmądrzeje i znów będziemy mieć super relację jak przed laty. Liczę na to, bo przez 25 lat nasze stosunki układały się cudownie. Wydaje mi się, że ona jest po prostu sfrustrowana i trochę nie może się pogodzić z konsekwencjami pewnych swoich wyborów, dlatego zrobiła się taką podłą żmiją. Bo ona nie tylko mnie kąsa ale cała rodzina ma takie samo zdanie, podczas gdy od zawsze jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i jesteśmy bardzo blisko.
Nie chcę się odcinać od mojej siostry bo się boję, że ona zupełnie wtedy się pogubi? nie wiem jak to ująć, czuję, że ona jest nieszczęśliwa, dlatego tak postępuje i czuję, że mimo wszystko mnie potrzebuje…
 
Przepraszam, ale nie mogę. Jakimi szczęściarami? One tak samo mają prawo nie chcieć dziecka jak my mamy prawo go pragnąć. Dla dziewczyn, które wpadły jest to taka tragedia jak dla nas niepłodność...
Ja myślę "wpadka" w trochę innym kontekście. Jak zaczęliśmy być razem z moim aktualnym mężem mieliśmy 100% pewności, że chcemy mieć dzieci 🙂 i z tej perspektywy byłoby cudownie dać się zaskoczyć i zaliczyć wpadkę 🙂 Absolutnie nie życzę tego komuś to nie chce mieć dzieci itd. 🙂 Jest natomiast wiele par, które chcą mieć dwoje dzieci i nagle pojawia się drugie niespodziewanie.
Myślę, że wszystkie mamy swoje szczęścia i swoje tragedie 🤷 Każda z nas przeżywa inaczej i mamy do tego pełne prawo 🙂 Ja na początku starań byłam strasznie nastawiona na już 😂 po pierwszym cyklu już nie mogłam się napić piwa, bo przecież w ciąży jestem (a niby taka świadoma 😂) po pół roku już zaczęłam się stresować 🤷 a po roku byłam wyjechania emocjonalnie..... Każdy miesiąc coś we mnie łamał, zmieniał, budował 🤷 Jak poroniłam pierwszą ciążę to na wypisie ze szpitala mam "stan psychiczny bardzo dobry", bo ja wyszłam w euforii...przecież się udało, to będzie następna i już donoszę 🙈 @Żołna przeżywa zupełnie inaczej i całkowicie na swój sposób, który dla niej jest jedynym właściwym (przepraszam, że Cię przytaczam). Ktoś powie, że mam już dziecko to teraz będzie łatwiej... A jest do dupy 🤷 W życiu bym nie pomyślała, że bardziej przeżyje stratę tygodniowej ciąży, niż tej z pięknym zarodkiem, gdzie pęcherzyk miałam w dłoni i sama go spaliłam 🤷 Masakrycznie mnie to trzyma, co jakiś czas napływają łzy do oczu...staram się być silna i nastawiać na kolejny cykl ale zupełnie nie mam takiej wiary jak ostatnio 🤷 Myślę tylko jaki będzie strach po zobaczeniu 2 kresek.
I znów wracamy....kto cierpi bardziej? Ktoś kto się stara pół roku i zaliczył dwie straty, czy ktoś kto się stara 3 lata ale nigdy nie był w ciąży ?
To nie są tematy do licytacji 😔 Każda z nas ma w sobie inną siłę, inny rodzaj emocji, inne wsparcie, inne otoczenie, inne możliwości. Część z Nas może sobie pozwolić na in vitro, części na to nie stać 🤷 i wypadałoby, żeby osoby nie mogące sobie na to pozwolić prosiły, żeby się z tym nie obnosić 🙈
Tu nie ma tematów tabu, wszystkie chcemy być matkami. Możliwe, że jedna z dziewczyn które dziś oceniasz po 3 miesiącach starań za kolejne lata nadal tu będzie, a Ty będziesz tulić w tym czasie swoje maleństwo.
Oby nam się wszystkim udało 😘 i niech każda ma tyle skarbów i pragnie
 
No ja tego nie rozumiem jak tak można 😂 powiem więcej, mimo tego jaki z niej padalec, conajmniej raz w tygodniu jestem u niej by pomóc w opiece nad trójką dzieci a jakby tego było mało (!) to ona teraz leci z mężem na Malediwy 15-23.11 i zgadnijcie z kim zostają dzieci?🤡 ale żeby była jasność, ja kocham te dzieci, one kochają mnie, przecinałam im pępowinę jak się rodziły bo byłam przy wszystkich jej porodach i robię to bardziej dla nich (i siebie) niż dla niej.
Jednocześnie liczę na to, że moja siostra kiedyś ochłonie, zmądrzeje i znów będziemy mieć super relację jak przed laty. Liczę na to, bo przez 25 lat nasze stosunki układały się cudownie. Wydaje mi się, że ona jest po prostu sfrustrowana i trochę nie może się pogodzić z konsekwencjami pewnych swoich wyborów, dlatego zrobiła się taką podłą żmiją. Bo ona nie tylko mnie kąsa ale cała rodzina ma takie samo zdanie, podczas gdy od zawsze jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i jesteśmy bardzo blisko.
Nie chcę się odcinać od mojej siostry bo się boję, że ona zupełnie wtedy się pogubi? nie wiem jak to ująć, czuję, że ona jest nieszczęśliwa, dlatego tak postępuje i czuję, że mimo wszystko mnie potrzebuje…
Nie jesteś odpowiedzialna za wybory Twojej siostry z których w konsekwencji swoją frustrację wylewa na Ciebie.
Odciąć pępowinę to powinnaś łączącą siostre z tobą.
 
ja staram się już przeszło 2 lata, dlatego każdy miesiąc mnie dobija, ale zawsze jakiś plus - doczekałam się własnych miesiączek których nie było.
O No to już jest kawał czasu. A korzystasz z pomocy lekarzy czy na razie na własna rękę działacie? No ale jak jest postęp w miesiączkami to już dużo. Życzę żeby się udało!
 
reklama
O No to już jest kawał czasu. A korzystasz z pomocy lekarzy czy na razie na własna rękę działacie? No ale jak jest postęp w miesiączkami to już dużo. Życzę żeby się udało!
korzystam z pomocy lekarza. Żałuję że tyle czasu zmarnowałam na lekarza na NFZ który kazał mi jeść duphaston i to tyle. Nawet nie zainteresował się, mimo że mu mówiłam że podejrzewam brak owulacji. Teraz wydaje mnóstwo kasy, chodzę prywatnie i odliczam do drożności 🤞🏻 (1000 zł w 15 minut wydany)
 
Do góry