Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. Ale nie mogę. Na L4 nie jestem, muszę ogarnąć dzieciaki. Teście schorowane tak, że to my musimy im pomagać, bo oni do pomocy już się nie nadają. W dodatku muszę ich trzymać z dala od dzieci bo w tle choroba psychiczna i dzieci bardzo to przeżywają. Moi rodzice gdyby się dowiedzieli to by mi żyć nie dali. Szczególnie mama. Zagłaskała by mnie na śmierć. Dla niej nie ważne że mam prawie 40 lat, nadal jestem małą dziewczynką
nawymyślałaby głupot, zaraz tysiąc powodów bym poznała dlaczego dziecko straciłam... trzymam ją na dystans bo to jest 5 razy gorsze niż przeżycie tego bez niej. Mąż robi na dwa etaty. Cały dom i dzieciaki na mojej głowie. A niestety lekcje trzeba z nimi odrabiać bo lenie okropne są
oczywiście do tego dochodzi jeszcze budowa domu, i tu też już trzeba decyzję podejmować na już (zwlekam już ponad miesiąc o zgrozo
) i moje pieprzone kolano do operacji... Nosz kurna serio tragiczny jest ten czas i nie ma tu miejsca na mój żal i moją rozpacz i zakopanie pod wymarzonym kocykiem