reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopad 2010

Rtyska-ja odnośnie słów twojej koleżanki....
Facet powinien wiedzieć,co przeżywa jego kobieta......tak,jest to czysta fizjologia i z golizną w Playboyu nie ma to nic wspólnego...ale kurka:TO JEST ŻYCIE WŁAŚNIE!!!:angry:
Jeśli oni porodu nie mogą przezywać,to niech to zobaczą.....a jeśli facet kojarzy kobitkę tylko z seksem....to współczuję mu.
Ok.Może nagle doznają olśnienia ,że jesteśmy w większej mierze zwierzętami....,ale to jest ta dojrzałość.
To może lepiej trzymać facetów pod kloszem i pokazywać im tylko to co piękne????
Za ŻADNe SKARBY!!!Jeszcze nas czeka w życiu wiele nieprzyjemnych widoków naszych partnerów....np.w wieku 80 lat-zmiana cewnika!!!
Ale się zdenerwowałam tymi słowami koleżanki....

Brawo!!! wyraziłaś dosłownie mój pogląd na ten temat.
Zona to nie tylko śliczna laleczka, która zawsze się usmiecha i wygląda wyśmienicie.
A jak nasze mężulki są w tarapatach, źle się czują, sa chorzy itp. to my też mamy się ewakuować na tydzień do rodzinki , bo chcę widziec mojego męża tylko w dobrym stanie, usmiechniętego? No cóż życie. Godząc się na bycie mężem, czy żoną, trzeba wziąść wszytsko pod uwagę.
 
reklama
Mi wcale to by nie pomoglo ze moj P. by zobaczyl jaki to jest ból. Ani psychicznie, ani fizycznie. I nie ukrywam też, że mam te same obawy co Rtyska. Nie chcę, żeby w jego głowie zostały krwawe obrazki z porodu, tez boje sie ze moglo by to jakos wpłynąć na dalsze zycie intymne i nie tylko. I wcale tu nie chodzi o to, że kazdemu facetowi w głowie tylko seks i jest pusty jeżeli odrzucil go w jakis sposob widok porozcinanego krocza jego ukochanej. Bo przepraszam dla kogo to jest przyjemny widok? Ja sama absolutnie nie chcialabym zobaczyc siebie rodzącej od strony lekarza, wiec dlaczego mialabym namawiac do tego najblizsza mi osobe. Więc w zupelnosci zgadzam sie z Anbar i MałąAnką.
Jeśli ktoś chce porodu rodzinnego i tego potrzebuje, ani nie potępiam, ani nie zazdroszcze. Kazdy robi jak uwaza.
 
Oczywiście, że tak. Dlatego każdy robi jak uważa. I sa tu zdania podzielone, ja odnoszę sie do mojej sytuacji, mianowicie, że nie wyobrażam sobie porodu bez męża. Nikt mu nie każe zaglądać na dół, nawet nie może przekroczyć strefy poza moją głową, jak powiedziałą mi położna. Nie każda kobieta życzy sobie , aby mąż był obok, bo może to być wybór tylko jej, chce to zobić sama, mąż ja może tylko denerwować. Jeśli mój M mdlał by na widok krwi, czy stał by blady trzęsący się i miałabym się bać za dziecko i niego, to zrezygnowałabym również.
 
Inaczej - tak realnie, to która by chciała wejść ze swoim partnerem na salę operacyjną i trzymać go za rękę przy wycinaniu wyrostka robaczkowego?

W mojej opinii to złe porównanie.
Bo ja mu tego wyrostka nie zrobiłam.
Zdecydowaliśmy się na dziecko świadomie, była to przemyślana decyzja, i oboje zgodziliśmy się, że chcemy w równym stopniu przyczyniać się do wychowywania tego dziecka. Dziecko które noszę w sobie jest w naszym przypadku poczęte z wielkiej miłości, jest to część mnie i część mojego męża. Więc odpowiednio on i ja chcemy w równy sposób być uczestnikami również narodzin.

A ostatnio ulubionym argumentem T. przemawiającym za uczestnictwem jego w porodzie jest zdanie :
"Byłem przy poczęciu, chcę być przy narodzinach"......
(choć i tak myślę, że jak tylko zacznie się II faza porodu, to sam wyjdzie, bo nie będzie w stanie patrzeć jak się męczę, on bardzo nielubi uczucia bezsilności, a wydaje mi się że mężczyźni w tym właśnie momencie czują bezsilność, bo mogą tylko słownie pomóc kobiecie, w bólu im nie ulżą).

Ale jak zwykle to tylko moja jednostkowa opinia :)
 
Co do porodu rodzinnego.
Powiedziałam mojemu M. że chciałabym żeby był przy mnie i powitał na świecie naszą córeczkę, ale powiedziałam również że decyzję pozostawiam jemu i uszanuję jeśli nie będzie chciał tego oglądać. Wspomniałam o niemiłych widokach i o postrzeganiu mnie później jako kobiety. Nie przestraszył się. Chodzimy razem do SR i mam wrażenie, że nawet zbliżyło nas to do siebie jeszcze bardziej (choć myślałam, że już bardziej nie można).
Znany seksuolog L.Starowicz mówił, że jest coś takiego w mężczyznach, że potwm mogą nabrać niechęci po takich wrażeniach i że nie pownno się ich do tego zmuszać. Cóż, to taki gatunek.

Trochę z innej beczki. Ja dziś mam nawes sporo energii. Choć jestem na L4 to jeszcze ciągnę mój drugi zawód i uczę angielskiego w domu, więc się nie nudzę. Właśnie młodzież pisze test a ja mam chwilkę na pisanko na forum. Wczoraj przyszła reszta rzeczy dla mnie i dla Małej i jak wena mnie nie opóści, to wezmę się dziś za pakowanie torby do szpitala.

Trzymam kciuki za wszystkie zdołowane mamusie. Głowa do góry. Niedługo zmienią się nasze priorytety o 180 stopni i będziemy się śmiać z naszych teraźniejszych zmartwień.
 
Jola ja pakuje 2 torby:
Torba (raczej torebka) na czas porodu (czyli piżama, ręcznik, majtasy siateczkowe, podkłady poporodowe, klapki, szlafrok, woda do picia, dokumenty, aparat, telefon i ładowarka).
Druga torba to rzeczy już po porodzie: kosmetyki, 2 dodatkowe koszule, klapki pod prysznic, rzeczy dla małego, kubek i sztućce, papier toaletowy, ręczniki papierowe, wkładki laktacyjne, biustonosz do karmienia. I ta druga torba będzie czekała w samochodzie, jak urodzę to mi ją mąż przyniesie.
Tylko u mnie w szpitalu ubierają dziecko w szpitalne ciuszki, w innym wypadku miałabym spakowane ubranka rozmiarami.

A w domku mam torbę nr.3 na wyjście plus jak mi się skończą np. podkłady to żeby były w jednym miejscu jak T. będzie szukał.
 
reklama
Do góry