Napisz jak tam na obczyźnie!
Dziunka, nie jest źle, myślałam, że będzie gorzej, bo ja panikara straszna jestem. Początkowo przerażała mnie bariera językowa, nie potrafiłam zrozumieć ich angielskiego, miałam takie głupie odczucie, że jak mnie widzą Irlandczycy, to pewnie sobie myślą, że kolejna na socjal przyleciała, chociaż jak dotąd nie miałam jakiś niemiłych sytuacji. Starsi Irlandczycy są bardzo uprzejmi, gorzej z młodymi, kasa im uderzyła do głowy, bezstresowe wychowanie, bez nauki granic, co wypada, a co nie, zrobiło swoje, efekt, tego taki, że młody może wszystko, a Garda co najwyżej zwróci uwagę, np. za moim blokiem, w okresie letnim, co weeked imprezki były, piwko, oczywiście butelki leciały gdzie popadło, potem ogniska z plastików :-/ szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym jak wynajmowaliśmy chatę, na szczęście w marcu wyprowadzka :-) Od lipca pracuję, praca fizyczna, ale nie narzekam, z mężem zmieniamy się w opiece nad Małą, trochę mało czasu mamy dla siebie, bo on ma weekendy wolne, a ja jeden dzień w tygodniu różnie przypadający, i niedzielę, ale do tego też przywykłam, bo w Poznaniu, też wiecznie go nie było. JAk przeprowadzę się bliżej siostry, planuję jakieś korki z angielskiego, staram się uczyć w domu, ale przy małej nie potrafię się skupić, a tak siostrze podrzucę dziecię ;-) Jeżeli chodzi o samo życie, to w Irlandii jest spokojniej, ludzie nie mają tutaj chyba takiego parcia na sukces, za najniższą krajową jesteś w stanie godnie żyć, np. za tygodniówkę jesteś wstanie zafundować sobie zagraniczne wakacje, to tak dla przykładu. Przed wylotem mój tato stwierdził, że podjęliśmy słuszną decyzję......... ja tęsknię za PL, za moimi miejscami, ludźmi..... na emigracji człowiek poznaje siebie, ja zrobiłam rachunek sumienia, bilans jest taki, że moja PL, to moje dzieciństwo, w którym czułam się bezpiecznie, za tą Polską tęsknię, ta w której przyszło mi tworzyć własną rodzinę zniechęciła do siebie. Nie wiem, jak długo będę w Irlandii, na chwilę obecną czuję tutaj luz psychiczny którego w PL mi bardzo brakowało :-)
a właśnie
Dziunka Twój już wrócił z Norwegii?? co do upadku Małej, jak nie wymiotuje to na pewno jest ok :-)
Nic rozpisałam się, a miałam knigę poczytać ehhh, to miłego :-)