"Co łaska ale nie mniej niż..." to jednak słyszy się najczęściej. I jakie to dziwne, że trzeba tyyyle pieniędzy na ocieplenie kościoła, na remonty itp. a proboszcz, który chrzcił i mnie, i mojego brata, i udzielał ślubu moim rodzicom, jeździ mercedesem, i to nie byle jakim. Na prawdę w tych czasach rzadko można trafić na księdza, któremu forsa nie zalała oczu.
I jak już któraś z was już wcześniej napisała - wolę ochrzcić dziecko niż płakać razem z nim kiedy będzie tuliło mi się w ramiona, że je koledzy w klasie wyśmiewają i wyzywają! Że pani nauczycielka - bogobojna oczywiście - traktuje gorzej niż innych. Że rodzice kolegów krzywo się patrzą! I nie - nie jestem hipokrytką! Po prostu dobrze wiem, jakie są realia tego zaściankowego, skrajnie kościelnego państwa. Sama byłam dzieckiem, chodziłam do szkoły i wiem, jakie są dzieci.
Więc pozwólcie, że ochronie swoje własne dziecko przed jadem i docinkami ze strony osób, uważających się za lepszych, bo chrzczonych.
A co będzie dalej, czy komunia, bierzmowanie ? Zdecyduje już samo!