reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopad 2009

ja nie mogę pączków
diete musze trzymać
mam zapalenie woreczka żółciowego
i niebawem na wycięcie idę

a mąż kupił pączusie z nadzieniem różanym a ja nie mogę :angry:
 
reklama
No i co Twój np 12 brat bawiąc się z kumplami ciągnął za sobą 4 siostrę? No nie uwierzę. Jak wyglądał ten wasz kontakt bo mój brat to odprowadzał mnie do przedszkola i czasami ze mną pojeździł na sankach. Jak miał 16-17 lat to już chodził z dziewczyną to gdzie mu tam w głowie młodszy brat był. Jak za czołem chodzić do szkoły to wyjechał na studia i było pozamiatane. I gdzie tu miejsce na lepsze wychowanie?

JA jak się urodziłam to miał 7 lat prawie i właśnie tak było. Jak chodził do podstawówki wychodząc do kolegów zabierał mnie ze sobą (nie zawsze, bo tez nie chciałam czasami iść) grałąm w piłkę po równo oczywiscie ja wytrzymywałam o 3/4 mniej czasu więc jak grałam to się bawili jak siadałm to zaczynali grać. Jego koledzy zresztą też przyprowadzali swoje rodzeństwo. A w domu tory przeszkód itp. oj wysoprtowana byłam na maxa chciałam mu zainponować. Pierwsze imprezy tylko z bratem, krył mnie brat a ja jego. Jak miał dziewczynę pierwszą obecną żone ( no jasne nie zabierał mnie do niej) ale jak już miałam naście lat to jeździłąm z nimi na biwaki, bo przedział wiekowy był od 13 do 20 lat, nie byłam sama. Kwestia wychowania i nastawienia. Widocznie nie mieliście wpojone, że brat to nie wróg. U nas w domu były różńe problemy i finansowe i zdrowotne, ale szanowaliśmy się bardzo i to nas bardzo do siebie zbliżało. Jak mam kupowała cokolwiek to był podział na 3 równe części. On był opiekunem i tak się zachowywał. A teraz mamy swoje rodziny, ale każdy sylwester razem i wyjazd również. Telefon albo pogadanka na gg każdego dnia o głupotach czasem, ale zawsze.
Dlatego nie uważam tak jak ty. Ale każdy ma inne stosunki rodzinne i chyba trzeba przyjąć, że może być i tak i tak.
 
hej dziewczynki :)
u nas napadało śniegu jak nigdy tej zimy. No i dziś nie wieje, wiec poszłam z sankami do żłobka. na sporym odcinku chodnik odśnieżony do zera ale jakoś pociągnęłam :). Mamy takie fajne stare sanki od teścia - takie jak fotel, ze siedzonko jest wyżej a nóżki normalnie opuszczone, dużo lżej mi się je ciągnie niż takie zwykłe.
saneczki.jpg

Wiecie co, sąsiad który mieszka nad nami gdzieś tak od roku, a właściwie odkąd pamiętam, codziennie albo co parę dni robi w swoim domu wieczorami po pracy jakiś mini remont - np. wierci. I Ala sie tego coraz bardziej boi, bo to wiercenie zaczyna się nagle w różnych pokojach. Wczoraj tak się przeraziła, ze po prostu z krzykiem się rzuciła do mnie, uczepiła się mnie jak małpka, no myślałam ze się sama poryczę tak mi jej było żal.:crazy::no:
Widziała jak M wiercił kiedyś, ale chyba jeśli dalej tak będzie to pójdę do tego sąsiada i go poproszę , zeby jej pokazał jak wierci, żeby zrozumiała co to za dźwięk...

Dziunka współczuję z zakupami wczoraj, ja też mam czesto taki problem. Mam maleńki sklepik pod blokiem i jak jest jakaś prawdziwa awaria typu śnieg albo Ala chora, to biorę ją na ręce i wyskakuję tak po ser biały na kluski serowe.
A co do faworków to szkoda, ze mnie u ciebie nie ma - mam straszną ochotę na faworki, a w sklepie były takie połamane że mi się odechciało. W sobotę bede u rodziców, mam nadzieję, ze tato przyniesie z piekarni zapas...
 
U nas też imprezy razem zawsze chyba ze ktoś ma inne plany:tak: ale nie aż do tego stopnia jak u Ciebie Pathanka.
W każdym razie stoimy za sobą w razie W i tak samo jest w rodzinie A (a tam przedział wieku to 25-42), brat za bratem zawsze będą i chronią siostrę (teraz to po śmierci mamy jednemu odbiło, ale powoli wraca mu rozum;-)). Trochę mnie to czasem wkurzało, bo rzucają wszystko by sobie pomóc, ale już powoli się z tym oswoiłam.

Najwięcej zamieszania sieją żony, niestety;-):-D

Ale dziewczyna mojego brata ma dwóch braci i jedną siostrę i tam każdy sobie rzepkę skrobie ;-) dziwne to dla mnie, brat jej nie pomoże "bo NIE", bo ma taki kaprys, nawet w bardzo błahych sprawach które go nic nie kosztują.... żal mi jej czasem bardzo.



Ale mam dziś dzień, żyć się nie chce:-(


edit.Agrafka na faworki zapraszam, bo nikt nie jest chętny, moje są takie bardziej puchate z wyglądu, ale kruche jednocześnie, nie wiem jak to wytłumaczyć:-D Alutka ślicznie wygląda, mój brat 18 lat temu miał takie sanki ale nam ukradli:-( co roku żałuję że takich nie mamy bo są świetne.
 
Ostatnia edycja:
Dziunka, mi też nic się nie chce, a musze posprzątać w kuchni i w sypialni bo po podłodze się tabuny rzeczy walają... uff..
A potem jeszcze do apteki po odbiór leków i do sklepu bo mamy z Alą piec ciastka dla dziadka na urodziny jutro.

Co do rodzeństwa to na pewno dużo zależy od rodziców. Ja nie pamiętam jak to było z moiją siostrą - jest 5 lat młodsza. Mam z nią kontakt, ale jest dla mnie wciaż dzieckiem. Właśnie się zaręczyła i zupełnie to do mnie dociera, ślub ok, ale np. to, ze ona będzie pewnie niedugo mamą ??!! Z tyjm, ze moja mama zawsze wychowywałą moją siostrę jako to mnie zaradną, mniej zdolną, wręcz emocjonalnie upośledzoną - i zrobiła jej tym wielką krzywdę, bo jest zakompleksiona strasznie, nadwrażliwa i ciągle z mamą połączona pępowiną.
Z kolei mój mąż ze swoją siostrą od zawsze walczą, to znaczy nie tak, że sa przeciwko sobie tylko, ze oboję są tak zarozumiali, ze jak zaczynają dyskutować to mam ochotę ich wywalić za drzwi. M podobno w dzieciństwie kilkakrotnie próbował swoją siostrę unicestwić, ale przypuszczam, ze to mógł być błąd w wychowaniu bo pewnie kazali mu ciągle pomagać i opiekować się siostrą.

Ale generalnie, chyba charakter dzieci ma też duże znaczenie dla tego jakie będą ich relacje..
 
dziunka nie ma chętnych???:szok::szok::szok:. Jak jestem w formie to nie mam czegoś takiego jak "dość" ogranicza mnie tylko ilość "wyprodukowanych". :-) Tak po prawdzie nie przepadam za smażonymi na smalcu (teściowa) i te jadam tylko z grzeczności. Nie przepadam jak są takie gąbczaste a uwielbiam te z takimi wielkimi bombkami. Dziś miałem do wyboru chrust (faworki - ale wolę tę pierwszą nazwę) albo tort. Wybrałem tort a chrust i tak dostanę za parę dni jeśli znowu nie będzie mufinek.:-)
Cholera do Wejherowa trochę daleko bo bym Ci pokazał że jestem chętny:-). Z reguły jestem szybszy:-D niż "produkcja"
 
DZiunka ja też chetna na faworki ja też!!!!!!!!!!!!! zjadłam 1 paczka z adwokatem a Igi z jabłuszkiem trochę.wyprawa na sanki mało udana ,hitem okazała się lopata pod blokiem do odsniezania:-D
P2160020.jpgP2160017.jpg
 
reklama
Cleao super moja mała tak z mopem:-) u babci szaleje. To żelazny punkt zabawy. Ależ aspiracje maja te nasze dzieci.

Dziunka: bąblami - puste w środku (te bomby to pewnie dlatego mi wskoczyły, że jednocześnie czytam coś militarnego):-)
 
Do góry