Cześć kobietki..:-)
Dziękujemy za gratulacje i trzymanie kciuków:-) Przydały się bardzo..
Marta jednak postanowiła, że chce być listopadóweczką i wyskoczyła na szybciora w Andrzejki

.
Poród - szybki, ale bolesny..O 6.00 odeszły mi wody, o 8.00 byliśmy w szpitalu na przyjęcie (zero skurczy, tylko ból jak przy mocniejszym @). Po przyjęciu podpięli mnie pod ktg i tam zastała mnie wizyta lekarska. Ordynator pobadał, stwierdził rozwarcie na dwa luźne palce (a łapy ma jak niedźwiedź). Nadal zero skurczy..Potem połaziłam sobie po korytarzu (w tym moim szpitalu jest trakt porodowy, całkiem osobny od patologii ciąży) i coś tam mnie zaczęło brać. Lewatywa i na łóżko pod ktg. Podpięli mi oksytocynę, a jak zaczęły się już konkretniejsze skurcze, dostałam jeszcze zastrzyk z papaweryny - rozkurczowy. Oj i już poszło na całego. Przy rozwarciu 7cm chciałam już usilnie przeć, zabroniła mi tego położna, ale szybciuteńsko zrobiło się całkowite rozwarcie

. No i potem może z 8 partych i Marta wyskoczyła sobie na świat;-) Położna nie chciała do końca nacinać, ale niestety, przy tym ostatnim skurczu lekko nacięła, bo Martusia nie umiała się przecisnąć. Mała była pookręcana pępowiną, ale luźno (nie na darmo robiła takie wygibasy w brzuchu), od razu donośny krzyk wydała:-). No i tyle..Jak ja obmywali, to ja jeszcze łożysko na skurczu wypchnęłam,dostałam małą na brzuch (co za uczucie:-), bo Marysi mi nie dali, od razu szła pod lampy), a potem szycie..Cały poród od pierwszych skurczy do narodzin trwał niecałe trzy godziny (w przeciwieństwie do Marysi, gdzie trwał 24 godziny)..
Przepraszam, że się nie odzywałam, ale..ja na neta teraz tak tylko na "doskok". Cholercia, nie sądziłam, że będę teraz cierpiała na chroniczny brak czasu

Teraz właśnie już krzyczy i upomina się o cycia, więc uciekam..