Co z tego, że moj szanowny mąż ma wolne skoro i tak pół dnia siedze sama w domu. Wolałabym myslec że jest w pracy. Na szczescie od czwartku do soboty pracuje, a nie szlaja sie po miescie pod pretekstem kupowania towaru lub kawki u kolesia. Wkurza mnie jak n ie wiem co ten jego durnowaty kolega, o ktorego ciagle są awantury. Jak go tydzien w miescie nie było, to byl świety spokoj a my ani razu sie nie poklocilismy. Oby do narodzin dziecka, to juz zapowiedzialam ze kolegow to moze sobie z glowy wybic, bo sama dzieciem zajmowac sie nie bede.