Kasiiula
mamusia Pawełka :)
mnie to sie snilo ostatnio ze dziecko przez pepek se wyszlo bo skora juz taka napieta byla ze pekla i se przez pepek na swiat przyszla niunia
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
madziek mam podobnie. od kiedy mały kopie na potęgę, mój mężuś zaczął częściej mnie głaskać po brzuszku i pukać do dzidziusia. nawet w nocy jak śpi to ma taki odruch że przytula mnie łapiąc własnie za brzuszek.
ps. tak spojrzałam na Twój suwaczek ..jeszcze tylko 38 dni? o Boziu... boję się ....
Co do wystawiania raczek to moja cora zaglada mi ostatnio do pepka i mowi: "No wystaw raczke! Mamo uwazaj, bo zaraz dzidzia mi da raczke!", a pozniej sie spytala kiedy dzidzia w koncu wyjdzie przez ten pepekNo to mnie zatkalo i musialam ja troche uswiadomic, ktoredy dzieci wychodza na swiat
I dlaczego mamy pepki
![]()
tu jest cąły dział dla taty http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/0,79335.html na "Rodzić po ludzku" też widziałam porady dla taty.No wiesz, ja od kiedy Dudziakowa urodzila twierdze, ze niech sobie tam moje malenstwo siedzi w brzusiu jak najdluzej ;-) moze uda mi sie przespac porodoj a wogole to wspolczuje mojemu bo go chyba zamorduje na tej porodowce
A powiedzcie mi jak wasi męzowie sie czuja w zwiazku ze zblizajacym sie rozwiazaniem. Bo moj chyba lapie jakas depresje. Brzucha dotyka tylko jak mysli ze ja spiei wogole taki smetny i przybity, a nie chce mi powiedziec o co chodzi.
I znalazlyscie moze w internecie jakis artykul dla tatusiow jak sobie poradzic przy porodzie? Moze to by mu pomoglo?![]()
Ja miałam. Siedziałam sobie z mężem na kanapie i rozmawiałam, a potem jak już miałam konkretne skurcze to kazałam mu patrzec na KTG i jak sięgało zneitu mówić, ze już spada i zaraz przestanie boleć :-) trzymał mnie cąły czas za rękę i to tak tego pilnował, ze jak mu kazałam coś z torby wyjąć i dac położnej (już nei amiętam co) i akurat nadszedł skurcz to rzucił wzystko obiegł fotel doookoła i złapał mnie za rękę. Śmiać mi sie chciało, bo ta torba leżała niedaleko i w sumie wystarczyło żeby wyciągnął ręke (chociaz 1 kurcz bez ttego też bym przeżyła ;-)) i złapał mnie za lewą, ale on był tak przejęty swoją rolą, ze obleciał salę dookoła żeby złapać mnie z prawą, bo od początku siedział z prawej strony :-) Póxniej jak już nie bardzo mnie obchodziło co się dzieje dookoła to rozmawial sobie z lekarką i położną, jakieś dowcipy sobie opowiadali. Ale wszystko za mnie przygotowął, dał położnej i noworodkowej co było potrzeba, a mnie to nie interesowało. A jak sie mały urodził, przeciął pępowinę i poszedł z małym na badanie.Dla mnie w ciązy strasznym problemem było to, ze zaraz po urodzeniu zabiorą mi dziecko na badania, więc ustalone było,ze od razu A. leci z małym. Jak już mnie pozszywali, przebalam się i wyjechałam na korytarz to już A. czekał tam z ubranym Kubusiem na rękach. Więc w sumie to on miał go pierwszy na rękach.No staram sie, ale do niego jakby nic nie docieraMoj to mnie nigdzie nie chce samej puszczac i troche mnie to wkurza. U lekarza ani razu nie bylam sama, zawsze on ze mna, na glowie stawal zeby dostac wolne i zawsze mu sie udawalo :-) no i nie wyobraza sobie ze mogloby go nie byc przy porodzie. Mi w sumie tez bedzie latwiej, jak bede z nim.
Ktora z Was miala porod rodzinny i jak to wygladalo? Troche sie tego obawiam...
a ten "Wój" termin to wlasny plan czy z usg? Ja zaplanowałam sobi, ze po 38 tc mogę juz rodzić,właściwie to "mogę" to złe słowo - staram sie urodzić! o! czyli za 22 dni :-)zaważyłąm na suwacku, że włąśnie skońćzyłam 35 tc, i do terminu z OM mam 35 dni!! Czyli do "mojego" terminu 25 dni.... muszę przyspieszyć przygotowania..
tu jest cąły dział dla taty http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/0,79335.html na "Rodzić po ludzku" też widziałam porady dla taty.
Ja miałam. Siedziałam sobie z mężem na kanapie i rozmawiałam, a potem jak już miałam konkretne skurcze to kazałam mu patrzec na KTG i jak sięgało zneitu mówić, ze już spada i zaraz przestanie boleć :-) trzymał mnie cąły czas za rękę i to tak tego pilnował, ze jak mu kazałam coś z torby wyjąć i dac położnej (już nei amiętam co) i akurat nadszedł skurcz to rzucił wzystko obiegł fotel doookoła i złapał mnie za rękę. Śmiać mi sie chciało, bo ta torba leżała niedaleko i w sumie wystarczyło żeby wyciągnął ręke (chociaz 1 kurcz bez ttego też bym przeżyła ;-)) i złapał mnie za lewą, ale on był tak przejęty swoją rolą, ze obleciał salę dookoła żeby złapać mnie z prawą, bo od początku siedział z prawej strony :-) Póxniej jak już nie bardzo mnie obchodziło co się dzieje dookoła to rozmawial sobie z lekarką i położną, jakieś dowcipy sobie opowiadali. Ale wszystko za mnie przygotowął, dał położnej i noworodkowej co było potrzeba, a mnie to nie interesowało. A jak sie mały urodził, przeciął pępowinę i poszedł z małym na badanie.Dla mnie w ciązy strasznym problemem było to, ze zaraz po urodzeniu zabiorą mi dziecko na badania, więc ustalone było,ze od razu A. leci z małym. Jak już mnie pozszywali, przebalam się i wyjechałam na korytarz to już A. czekał tam z ubranym Kubusiem na rękach. Więc w sumie to on miał go pierwszy na rękach.