reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Listopad 2009

reklama
Mój mąż też ostatnio coraz częściej dotyka brzuszek i sprawdza jak mały się wierci i kopie :tak: he.... jeszcze troszku i będzie nosił na rękach niuniusia:tak: ja już nie mogę się doczekać!:-)
 
madziek mam podobnie. od kiedy mały kopie na potęgę, mój mężuś zaczął częściej mnie głaskać po brzuszku i pukać do dzidziusia. nawet w nocy jak śpi to ma taki odruch że przytula mnie łapiąc własnie za brzuszek.
:)

ps. tak spojrzałam na Twój suwaczek ..jeszcze tylko 38 dni? o Boziu... boję się ....
 
madziek mam podobnie. od kiedy mały kopie na potęgę, mój mężuś zaczął częściej mnie głaskać po brzuszku i pukać do dzidziusia. nawet w nocy jak śpi to ma taki odruch że przytula mnie łapiąc własnie za brzuszek.
:)

ps. tak spojrzałam na Twój suwaczek ..jeszcze tylko 38 dni? o Boziu... boję się ....

Wiesz mój też jak w nocy się zerwie ze snu to łapie za brzuszek i głaska:-D ale to miłe, oni podświadomie chyba to robią.
No 38 dni :tak: ostatnie zakupy, spakowanie torby do szpitala i przygotowanie łóżeczka małemu nas czeka:tak:
 
Co do wystawiania raczek to moja cora zaglada mi ostatnio do pepka i mowi: "No wystaw raczke! Mamo uwazaj, bo zaraz dzidzia mi da raczke!", a pozniej sie spytala kiedy dzidzia w koncu wyjdzie przez ten pepek :-D No to mnie zatkalo i musialam ja troche uswiadomic, ktoredy dzieci wychodza na swiat :-D I dlaczego mamy pepki :)

Mój synek też wyobraża sobie że jego siostra wyjdzie przez pępek. Stwierdziłam, że jest za mały by wgłębiac go w szczegóły i podobnie jak royanna powiedziałam, że pan dr w szpitalu pomoże oliwii wyjśc. Nie bardzo mu się to spodobało, bo wcześniej dziadek go straszył szpitalem i powiedział, że nie przyjedzie po nas do szpitala:-p Może do tego czasu zapomni.
 
ja chyba dzis wyciagne fotelik samochodowy niech sie wywietrzy i spakuje torbe co maz wezmie na wypis tak malo czasu zostalo choc pewnie teraz bedzie sie dłużyc strasznie :)

u mnie 32 dni :)

te nasze dzieci wszytskie razem sie rozwijały :) pierwsze usg pierwsze kopniaki a teraz pierwsze spojrzenie :)
bo wszytskie dzieci nasze sa :)
 
No wiesz, ja od kiedy Dudziakowa urodzila twierdze, ze niech sobie tam moje malenstwo siedzi w brzusiu jak najdluzej ;-) moze uda mi sie przespac porod :-D oj a wogole to wspolczuje mojemu bo go chyba zamorduje na tej porodowce :-D

A powiedzcie mi jak wasi męzowie sie czuja w zwiazku ze zblizajacym sie rozwiazaniem. Bo moj chyba lapie jakas depresje. Brzucha dotyka tylko jak mysli ze ja spie :eek: i wogole taki smetny i przybity, a nie chce mi powiedziec o co chodzi.
I znalazlyscie moze w internecie jakis artykul dla tatusiow jak sobie poradzic przy porodzie? Moze to by mu pomoglo? :tak:
tu jest cąły dział dla taty http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/0,79335.html na "Rodzić po ludzku" też widziałam porady dla taty.

No staram sie, ale do niego jakby nic nie dociera :sorry: Moj to mnie nigdzie nie chce samej puszczac i troche mnie to wkurza. U lekarza ani razu nie bylam sama, zawsze on ze mna, na glowie stawal zeby dostac wolne i zawsze mu sie udawalo :-) no i nie wyobraza sobie ze mogloby go nie byc przy porodzie. Mi w sumie tez bedzie latwiej, jak bede z nim.

Ktora z Was miala porod rodzinny i jak to wygladalo? Troche sie tego obawiam...
Ja miałam. Siedziałam sobie z mężem na kanapie i rozmawiałam, a potem jak już miałam konkretne skurcze to kazałam mu patrzec na KTG i jak sięgało zneitu mówić, ze już spada i zaraz przestanie boleć :-) trzymał mnie cąły czas za rękę i to tak tego pilnował, ze jak mu kazałam coś z torby wyjąć i dac położnej (już nei amiętam co) i akurat nadszedł skurcz to rzucił wzystko obiegł fotel doookoła i złapał mnie za rękę. Śmiać mi sie chciało, bo ta torba leżała niedaleko i w sumie wystarczyło żeby wyciągnął ręke (chociaz 1 kurcz bez ttego też bym przeżyła ;-)) i złapał mnie za lewą, ale on był tak przejęty swoją rolą, ze obleciał salę dookoła żeby złapać mnie z prawą, bo od początku siedział z prawej strony :-) Póxniej jak już nie bardzo mnie obchodziło co się dzieje dookoła to rozmawial sobie z lekarką i położną, jakieś dowcipy sobie opowiadali. Ale wszystko za mnie przygotowął, dał położnej i noworodkowej co było potrzeba, a mnie to nie interesowało. A jak sie mały urodził, przeciął pępowinę i poszedł z małym na badanie.Dla mnie w ciązy strasznym problemem było to, ze zaraz po urodzeniu zabiorą mi dziecko na badania, więc ustalone było,ze od razu A. leci z małym. Jak już mnie pozszywali, przebalam się i wyjechałam na korytarz to już A. czekał tam z ubranym Kubusiem na rękach. Więc w sumie to on miał go pierwszy na rękach.

zaważyłąm na suwacku, że włąśnie skońćzyłam 35 tc, i do terminu z OM mam 35 dni!! Czyli do "mojego" terminu 25 dni.... muszę przyspieszyć przygotowania..
a ten "Wój" termin to wlasny plan czy z usg? Ja zaplanowałam sobi, ze po 38 tc mogę juz rodzić,właściwie to "mogę" to złe słowo - staram sie urodzić! o! czyli za 22 dni :-)
 
Madziu, powiedz Adasiowi jak ja, ze sa rozne szpitale itd...zrozumie :) Macio najchetniej poszedlby ze mna aby pomoc braciszkowi wyjsc ;) i ostatnio na mnie sie obrazil, ze do gin na usg nie wzielam go ze soba(2x byl)ale byl chory.
 
mnie osttanio mecza bole plecow :( i nie wiem jak se z nimi radzic lezez dlugo tez nie dam rady eh
zastanawiam sie czy mozna uzywac poduszki elektrycznej zeby nagrzac czesc dolna kregoslupa kiedys ulge mi to przynosilo a teraz to nie wiem czy nie zaszkodzi :(
 
reklama
tu jest cąły dział dla taty http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/0,79335.html na "Rodzić po ludzku" też widziałam porady dla taty.

Ja miałam. Siedziałam sobie z mężem na kanapie i rozmawiałam, a potem jak już miałam konkretne skurcze to kazałam mu patrzec na KTG i jak sięgało zneitu mówić, ze już spada i zaraz przestanie boleć :-) trzymał mnie cąły czas za rękę i to tak tego pilnował, ze jak mu kazałam coś z torby wyjąć i dac położnej (już nei amiętam co) i akurat nadszedł skurcz to rzucił wzystko obiegł fotel doookoła i złapał mnie za rękę. Śmiać mi sie chciało, bo ta torba leżała niedaleko i w sumie wystarczyło żeby wyciągnął ręke (chociaz 1 kurcz bez ttego też bym przeżyła ;-)) i złapał mnie za lewą, ale on był tak przejęty swoją rolą, ze obleciał salę dookoła żeby złapać mnie z prawą, bo od początku siedział z prawej strony :-) Póxniej jak już nie bardzo mnie obchodziło co się dzieje dookoła to rozmawial sobie z lekarką i położną, jakieś dowcipy sobie opowiadali. Ale wszystko za mnie przygotowął, dał położnej i noworodkowej co było potrzeba, a mnie to nie interesowało. A jak sie mały urodził, przeciął pępowinę i poszedł z małym na badanie.Dla mnie w ciązy strasznym problemem było to, ze zaraz po urodzeniu zabiorą mi dziecko na badania, więc ustalone było,ze od razu A. leci z małym. Jak już mnie pozszywali, przebalam się i wyjechałam na korytarz to już A. czekał tam z ubranym Kubusiem na rękach. Więc w sumie to on miał go pierwszy na rękach.

kilolek dzieki za te linki :tak:

Najbardziej boje sie ze trafimy na jakies super niemiłe położne.
Z pierwsza corka, ktora rodzilam sama wlasnie na takie trafilam. Nie bede opowiadac, nie chce mi sie tego wspominac. A z torby zginal mi na porodowce (gdzie tylko polozne mialy do niej dostep) sliczny i drogi reczniczek dla malej. Pewnie dlatego, ze byl co prawdy wyprany ale wpakowany z powrotem w oryginalne opakowanie.... ehh...szkoda gadac...
 
Do góry