mój mąż ma humory. Jak go napadnie to robi wszystko za mnie, a czasami denerwuje mnie tym, że nie rozumie, że mogę być zmęczona albo czegoś nie dać radę. Chociaż on twierdzi, że do niczego mnie nie namawia. Przykład: byli u nas goście - nasi znajomi. Pili wódeczkę, bo był jakiś tam sukces koleżanki i w pewnym momencie słyszę: Kochanie, jak jesteś zmęczona to idź spać, my sobie poradzimy...
Myślę sobie: śpij człowieku za ścianą jak tu głośno, muzyka też głośno i martw się czy te czuby niczego nie rozwalą... Ot i troska. Na szczęście kolega zrozumiał, że już nie damr ady siedzieć i zamówił taxówkę i pojechali. Następnego dnia ochrzniłam mojego ślubnego za to i powiedziałam, że ja tez przestanę rozumieć jego kaca i jakie ma wtedy potrzeby. Pokazałam mu jak się czułam dnia poprzendiego i mnie przeprosił. Teraz jjuż tak nie robi.
