inez77
mamusia Igorka i Stasia
Moje obydwa porody rozpoczęły się od odejścia wód płodowych...w pierwszej ciąży obudziło mnie ukłucie (tak od "dołu")..i poczułam że ciepła stróżka cieknie mi po udach...skurczy nie było..była 2 w nocy..po 4 byłam w szpitalu z rozwarciem 4cm i skurcze się zaczęły..o 10.10 Igorek był już z nami....:-).drugi poród ...o 4 rano poczułam ukłucie...wody odchodziły silnym strumieniem..tętno dzidzi było ok,więc byłam spokojna..ale nie czekałam na skurcze tylko pojechaliśmy do szpitala...ja na leżąco...problem jest jak wody nie sączą się tylko leją dużym strumieniem,bo to znaczy,że głowa dziecka nie jest przyparta i grozi to wypadnięciem pępowinki...lekarz na izbie mnie zbadał,znowu rozwarcie 4 cm,i na wózku kazał mnie przewieżć na porodówkę,bo głowa nie przyparta(jak mnie badał to tak wody chlusnęły że mopy w akcji były..o 9 dostałam oksytocynę a o 9.30 mogłam wstać...o 11.15 Staś już leżał na moim brzuszku...a jak będzie tym razem???????ale bym chciała wiedzieć;-)