A moja Zuzia się urodziła ze znamieniem na piersi a nie pamiętam żebym się oparzyła...:-))
Ja urodziłam się z takim okrągłym czerwonym znamieniem (jakoś to się fachowo nazywa: pajęczynówka, czy coś w tym stylu) na ramieniu. Baaardzo długo mi to nie znikało, a teraz mam wgłębienie w tym meijscu i nie mam tam mięśnia, tylko przez skórę można poczuć staw Wszystkie moje siostry takie coś mialy (tylko u nich znikało po kilku miesiącach). Śmiałyśmy się, że tata nas opieczętował