reklama
nikita000
AGATKA
a ja karmie piersia na zadanie i co i ju z dostalam
no al eKaludia w nocy zedizej sie teraz budzi
ja niechce
no al eKaludia w nocy zedizej sie teraz budzi
ja niechce
hopla Lejdis
bardzo serdecznie Was przepraszam (jezeli mnie wogóle jeszcze pamiętacie...) ale po prostu zapierniczam jak mały czołg (nie przymierzając) i nei daje rady.Tak jak sie spodziewałam - pomimo wkręcania tematu w głowe , zę tak jest i koniec - trzeba wrócic do pracy, nie ja pierwsza i nie oststnia (tra la la la ) dopadło mnie.Apogeum osiagnęłam w zesżły czwartek, kiedy to po pracy musiałam zrobić zakupy.Jak wjechałam do kerfura ok 17 to sobie wyobraxcie.Dziki tłum.Poryczałam sie w sklepie bo nie dość,z ę pół h stałam przy kasie to drugie tyle spędziłąm w kolejce do cschoduów.I wróćiłam w sam raz na kapiel Tosi, czyli widziałam ją niespiącą jakieś pół godizbny zastanawiam sie jak długo jeszcze tak dam rade.Szczerze mówiąc mam ciagły stres bo okazało sie, ze w robo chociaz pzoornie ok - krótko mówiąc - przez 3 lata zatoczyłąm WIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEELKIE koło i wróciłam do punktu wyścia.Ech kurna.Nawert nie mam aparatu żeby Wam pokazać jak Tosia rośnie i jaka jest boska.
Tygrys dzielnie znosi siedzenie w domu i zajmowanie sie Tosią ale widze, zę mus ie czasami ulewa.Nie cierpię całej tej sytuacji.Chce mi sie na okrągło ryczeć.
A co do mleka - to ja tez mam go coraz mniej - w pracy w zasadzie nie ściagam bo tak jak któas z Was napisała - jak próbuje to nic nie leci.NIe wiem czy to stres związany z robo, czy z tym, zę ściagałam w beznadziejnej pozycji w kuchni..nie wiem.Oststecznie - karmię Tosie rano i wiweczorem, w ciagu dnia resztki zapasów z zamrażarki serwuje jej Tygrys - staram sie uzupełniać zapasy ale... róznie z tym bywa.Nie chciałabym przestać jej karmić bo uwielbiam to - mamy dla siebie chociaz chwilę.Tosia i ja.Kocham ją strasznie.
Karolla Tobie zycze wszytkiego co najlpsze - spóźnione życzenia ale od serca
No i naszym cudnym codziennym jubilatom - przesyłam buziaki - niestety z braku czasu nie mogę na bieżąco i każdemu z osobna ale ściskam Was mocno Dzieciaczki
bardzo serdecznie Was przepraszam (jezeli mnie wogóle jeszcze pamiętacie...) ale po prostu zapierniczam jak mały czołg (nie przymierzając) i nei daje rady.Tak jak sie spodziewałam - pomimo wkręcania tematu w głowe , zę tak jest i koniec - trzeba wrócic do pracy, nie ja pierwsza i nie oststnia (tra la la la ) dopadło mnie.Apogeum osiagnęłam w zesżły czwartek, kiedy to po pracy musiałam zrobić zakupy.Jak wjechałam do kerfura ok 17 to sobie wyobraxcie.Dziki tłum.Poryczałam sie w sklepie bo nie dość,z ę pół h stałam przy kasie to drugie tyle spędziłąm w kolejce do cschoduów.I wróćiłam w sam raz na kapiel Tosi, czyli widziałam ją niespiącą jakieś pół godizbny zastanawiam sie jak długo jeszcze tak dam rade.Szczerze mówiąc mam ciagły stres bo okazało sie, ze w robo chociaz pzoornie ok - krótko mówiąc - przez 3 lata zatoczyłąm WIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEELKIE koło i wróciłam do punktu wyścia.Ech kurna.Nawert nie mam aparatu żeby Wam pokazać jak Tosia rośnie i jaka jest boska.
Tygrys dzielnie znosi siedzenie w domu i zajmowanie sie Tosią ale widze, zę mus ie czasami ulewa.Nie cierpię całej tej sytuacji.Chce mi sie na okrągło ryczeć.
A co do mleka - to ja tez mam go coraz mniej - w pracy w zasadzie nie ściagam bo tak jak któas z Was napisała - jak próbuje to nic nie leci.NIe wiem czy to stres związany z robo, czy z tym, zę ściagałam w beznadziejnej pozycji w kuchni..nie wiem.Oststecznie - karmię Tosie rano i wiweczorem, w ciagu dnia resztki zapasów z zamrażarki serwuje jej Tygrys - staram sie uzupełniać zapasy ale... róznie z tym bywa.Nie chciałabym przestać jej karmić bo uwielbiam to - mamy dla siebie chociaz chwilę.Tosia i ja.Kocham ją strasznie.
Karolla Tobie zycze wszytkiego co najlpsze - spóźnione życzenia ale od serca
No i naszym cudnym codziennym jubilatom - przesyłam buziaki - niestety z braku czasu nie mogę na bieżąco i każdemu z osobna ale ściskam Was mocno Dzieciaczki
Aska K
Mama Marcelka:)
Kochana Antares, prosze Cie nie doluj sie, glowa do gory!!!!Wiem, ze jest Ci ciezko,a le dasz rade!! Tydzien taki, ale w weekendy nie wypuszczaj Tosienki z rak Wiesz, ze ma dobra opieke, wiec nie musisz sie martwic. Podziwiam Ciebie i inne Dziewczyny, ja razie sobie nie wyobrazam powrotu do pracy ( od dzisiaj mam zalegly urlop, potem z tego roku i od 7 wrzesnia na wychowawczy). No ale u mnie to inna sprawa, nie mialabym go z kim zostawic, a nie wyobrazam soebie, ze ma zostac z jakas obca baba!
Tak wiec, Daria, piers do gory!!!Mleko do sloikaToska jest cudna i ma przewspaniala mame!!!
Trzymamy kciuki, co by to mliko splywalo...i zebys byla dzielna!!!
Buziaki dla calej Twojej familiady a szczegolnie dla Tosi od Marcelka
Tak wiec, Daria, piers do gory!!!Mleko do sloikaToska jest cudna i ma przewspaniala mame!!!
Trzymamy kciuki, co by to mliko splywalo...i zebys byla dzielna!!!
Buziaki dla calej Twojej familiady a szczegolnie dla Tosi od Marcelka
Antares i tak jesteś bardzo dzielna. Pomyśl że dziecko zostawiasz pod najlepszą opieką, a Twój Tygrys jeszcze pewnie nie do końca się przestawił, ale pomyś że tez pewnie czasami miewałas dość siedzenia w domu. Sciskamy Cię mocno i ... jak to powiedziała Aska... piers do gory - mleko do słoika Będzie dobrze. Buziaki
Madzia_S
Matka Polka
Słuchaj no, ciotka Daria.
Chociaz nie mam czasu (symuluje ciężką pracę, bo Prezesa nie ma dziś ;D) to Ci powiem. Właściwie nie wiem już, co powiedzieć, żeby Cię wypchnąć z dołka i depresyjnych nastrojów. Zapewne, wszystko co powiem/napiszę humoru nie poprawi, ale będę próbować jednakowoż.
Nie będę pisać, ze nie Ty pierwsza i nie ostatnia, bo to już było i nie zdaje egzaminu (choć to prawda). Wczuj się w mą sytuację na moment: wychodzę z domu (a w zasadzie powinnam, bo ostatnio notorycznie się spóźniam) za piętnaście siódma. Marysię widzę codziennie w zasadzie, poza piątkiem, sobotą i niedzielą - między godziną 19 a 20. Kupa czasu. wiem, ze nic jej nie jest, jest szczęśliwa, zadowolona i jak mnie widzi po powrocie to sprzedaje na wejście najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i ryków powitalnych. Małżonek - tu jest gorzej, w zasadzie żadnych powitalnych uśmiechów nie widuję ostatnio (za to wysłuchuję pretensji, jak to on rano z NICZYM nie może zdążyć - tu nadmieniam, ze Marysię do wyjazdu codziennie przygotowuję ja, a on ma tylko wyjąć mleko z zamrażarki, wstaje o 06:30 a do pracy ma na 9:00-i nie moze zdążyć :),ale już mnie to przestało martwić. Mleko - jak już Ci pisałam, rewelacyjnie nie jest. Jak nie chce lecieć przy laktatorze-ściągam ręcznie. Dzisiaj, jak na razie wyciągnęłam 50ml (z dnia na dzień mniej, nieco żałuję, ze nie zainwestowałam w elektryczny laktator, trudno), ale zaraz sobie zapodam Hippa (piję codziennie gorącą 2 razy, mimo upałów :). Brodawki mam fioletowe, ale jestem uparta. Myszka nie zawsze chce z piersi jeść w domu. Sądzę, ze przyzwyczaiła się nieco do łażenia na łatwiznę, poza tym coś jej ostatnio nie pasuje w ogóle jedzenie na prawym boku. Ale też jestem uparta. Przekupuję ją butlą z ciepłym NANem, leżymy sobie, lezymy (karmię już tylko na leżąco) i cyk - podmianka na cyca. Działa.Jak nie będzie ssała, to na samym ściąganiu nigdzie nie zajedziemy. Całe szczęście w nocy zadnych problemów ze ssaniem, niezależnie od piersi i boku - 2,3 razy. No ale w dzień, nawet w weekendy-jest przyzwyczajona, że dostaje NANa i już mi wyleciało z głowy, żeby ją trzymać tylko na moim mleku, bo się strasznie drze, mąż się drze, ja się drę, zeby się nie darł, a sąsiedzi słuchają. A po co mamy się obie denerwować, kiedy tak mało mamy czasu dla siebie. Jak widzę, ze pierś to nie jest to, o co jej w danej chwili chodzi-zapodaję butlę i dziecko szczęśliwe i ja też. No całe szczęście ten weekend, jeśli chodzi o ssanie był mega wypasiony. Prawie żadnych wrzasków i wyrywania się mamusi.I Kochana, niech Tygrys naprawdę zapodaje Tosinkowi bardziej ludzkie papu. Mięsko jest git.
Czy długo tak jeszcze dasz radę ? - dasz. Nawet nie masz prawa myśleć, że będzie inaczej.Taki los kataryniarza w Poście.A jak coś, to pomyśl, że generalnie jesteśmy w podobnej sytuacji, tylko ty masz samochód, a ja jestem niewolnikiem Zakładów Komunikacji Miejskiej, co dla mnie, jako dla matki nie jest super szczęśliwym rozwiązaniem ale innego nie mam.I też kibluję w sklepach w upale. Potem kibluję z siatkami na przystankach, potem tłukę się godzinę komunikacją a potem jestem w pustym domu, bo mój mąż ukochany, zanim wyjdzie łaskawie z pracy, pojedzie do mamusi, zje u niej obiadek, posiedzi i wtedy raczy przywieźć Marynię, to jest taka godzina jak wiadomo. Trudno, co robić : Przecież go nie zabiję. Może jeszcze nie teraz . Tez bywają chwile załamania, ale jak się załamię, to Niunia z pewnością to wyczuje, bo straszna z niej empatka.Za bardzo ją kocham, żeby pozwalać jej być smutną. Trza się cieszyć tym co jest.
Ty też, Najdroższa, ciesz się, ze Tygrys dzielny (chwile załamki mu się należą, to tylko mężczyzna ;D), zę Tosinek ma dobrą opiekę (i tu myślami jestem cały czas ze swoją kuzynką, nauczycielką, która Zuzię-dzień młodszą od Marysi, musi od września zostawić z nianią, bo mnie ma z kim ), że zdrowa, że szczęśliwa, że ma mamę laskę, ze świeci słońce, że za rok szykują nam sie wakacyjne wyjazdy z biegającymi dzieciaczkami (i pytania teraz, czy lepiej jest ich szukać po plaży, czy po lesie ;D), ze już w te święta Bozego Narodzenia będą nam ściągać bombki z choinek i ładować standardowo do dziobasa, ze już całkiem niedługo przylecą wysmarowane z góry na dół naszymi najlepszymi kosmetykami i zapytają: "mamusiu, ładnie ? ;D", że z nowej bluzki za 200 zł zrobią lalce/misiowi ubranko, itd. Tyle nas jeszcze radości czeka zanim pójdą do szkoły i trzeba się będzie zacząć czerwienić na wywiadówkach, że szok i nie warto sobie tej radości odbierać pracowo-mleczo-brakoczasowo-zakupową deprechą. Całuję mocno Ciebie i Tosinka.
Ciebie w oba poliki a Tosinka w śmierdzące zapewne stópki ;D :-* :-* :-*.
Z poważaniem,
Magdalena S,
nicdziśnierobiąca Asystentka Prezesa.
Chociaz nie mam czasu (symuluje ciężką pracę, bo Prezesa nie ma dziś ;D) to Ci powiem. Właściwie nie wiem już, co powiedzieć, żeby Cię wypchnąć z dołka i depresyjnych nastrojów. Zapewne, wszystko co powiem/napiszę humoru nie poprawi, ale będę próbować jednakowoż.
Nie będę pisać, ze nie Ty pierwsza i nie ostatnia, bo to już było i nie zdaje egzaminu (choć to prawda). Wczuj się w mą sytuację na moment: wychodzę z domu (a w zasadzie powinnam, bo ostatnio notorycznie się spóźniam) za piętnaście siódma. Marysię widzę codziennie w zasadzie, poza piątkiem, sobotą i niedzielą - między godziną 19 a 20. Kupa czasu. wiem, ze nic jej nie jest, jest szczęśliwa, zadowolona i jak mnie widzi po powrocie to sprzedaje na wejście najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i ryków powitalnych. Małżonek - tu jest gorzej, w zasadzie żadnych powitalnych uśmiechów nie widuję ostatnio (za to wysłuchuję pretensji, jak to on rano z NICZYM nie może zdążyć - tu nadmieniam, ze Marysię do wyjazdu codziennie przygotowuję ja, a on ma tylko wyjąć mleko z zamrażarki, wstaje o 06:30 a do pracy ma na 9:00-i nie moze zdążyć :),ale już mnie to przestało martwić. Mleko - jak już Ci pisałam, rewelacyjnie nie jest. Jak nie chce lecieć przy laktatorze-ściągam ręcznie. Dzisiaj, jak na razie wyciągnęłam 50ml (z dnia na dzień mniej, nieco żałuję, ze nie zainwestowałam w elektryczny laktator, trudno), ale zaraz sobie zapodam Hippa (piję codziennie gorącą 2 razy, mimo upałów :). Brodawki mam fioletowe, ale jestem uparta. Myszka nie zawsze chce z piersi jeść w domu. Sądzę, ze przyzwyczaiła się nieco do łażenia na łatwiznę, poza tym coś jej ostatnio nie pasuje w ogóle jedzenie na prawym boku. Ale też jestem uparta. Przekupuję ją butlą z ciepłym NANem, leżymy sobie, lezymy (karmię już tylko na leżąco) i cyk - podmianka na cyca. Działa.Jak nie będzie ssała, to na samym ściąganiu nigdzie nie zajedziemy. Całe szczęście w nocy zadnych problemów ze ssaniem, niezależnie od piersi i boku - 2,3 razy. No ale w dzień, nawet w weekendy-jest przyzwyczajona, że dostaje NANa i już mi wyleciało z głowy, żeby ją trzymać tylko na moim mleku, bo się strasznie drze, mąż się drze, ja się drę, zeby się nie darł, a sąsiedzi słuchają. A po co mamy się obie denerwować, kiedy tak mało mamy czasu dla siebie. Jak widzę, ze pierś to nie jest to, o co jej w danej chwili chodzi-zapodaję butlę i dziecko szczęśliwe i ja też. No całe szczęście ten weekend, jeśli chodzi o ssanie był mega wypasiony. Prawie żadnych wrzasków i wyrywania się mamusi.I Kochana, niech Tygrys naprawdę zapodaje Tosinkowi bardziej ludzkie papu. Mięsko jest git.
Czy długo tak jeszcze dasz radę ? - dasz. Nawet nie masz prawa myśleć, że będzie inaczej.Taki los kataryniarza w Poście.A jak coś, to pomyśl, że generalnie jesteśmy w podobnej sytuacji, tylko ty masz samochód, a ja jestem niewolnikiem Zakładów Komunikacji Miejskiej, co dla mnie, jako dla matki nie jest super szczęśliwym rozwiązaniem ale innego nie mam.I też kibluję w sklepach w upale. Potem kibluję z siatkami na przystankach, potem tłukę się godzinę komunikacją a potem jestem w pustym domu, bo mój mąż ukochany, zanim wyjdzie łaskawie z pracy, pojedzie do mamusi, zje u niej obiadek, posiedzi i wtedy raczy przywieźć Marynię, to jest taka godzina jak wiadomo. Trudno, co robić : Przecież go nie zabiję. Może jeszcze nie teraz . Tez bywają chwile załamania, ale jak się załamię, to Niunia z pewnością to wyczuje, bo straszna z niej empatka.Za bardzo ją kocham, żeby pozwalać jej być smutną. Trza się cieszyć tym co jest.
Ty też, Najdroższa, ciesz się, ze Tygrys dzielny (chwile załamki mu się należą, to tylko mężczyzna ;D), zę Tosinek ma dobrą opiekę (i tu myślami jestem cały czas ze swoją kuzynką, nauczycielką, która Zuzię-dzień młodszą od Marysi, musi od września zostawić z nianią, bo mnie ma z kim ), że zdrowa, że szczęśliwa, że ma mamę laskę, ze świeci słońce, że za rok szykują nam sie wakacyjne wyjazdy z biegającymi dzieciaczkami (i pytania teraz, czy lepiej jest ich szukać po plaży, czy po lesie ;D), ze już w te święta Bozego Narodzenia będą nam ściągać bombki z choinek i ładować standardowo do dziobasa, ze już całkiem niedługo przylecą wysmarowane z góry na dół naszymi najlepszymi kosmetykami i zapytają: "mamusiu, ładnie ? ;D", że z nowej bluzki za 200 zł zrobią lalce/misiowi ubranko, itd. Tyle nas jeszcze radości czeka zanim pójdą do szkoły i trzeba się będzie zacząć czerwienić na wywiadówkach, że szok i nie warto sobie tej radości odbierać pracowo-mleczo-brakoczasowo-zakupową deprechą. Całuję mocno Ciebie i Tosinka.
Ciebie w oba poliki a Tosinka w śmierdzące zapewne stópki ;D :-* :-* :-*.
Z poważaniem,
Magdalena S,
nicdziśnierobiąca Asystentka Prezesa.
Myfa80
mama Hubcia i Wojtusia
- Dołączył(a)
- 23 Czerwiec 2005
- Postów
- 6 526
Antares kulfon do góry ...a mlekiem sie nie martw wiecej pij i jedz to moze byc przyczyna mniejszej ilosci....i napewno stres....
Toska ma super tate zreszta powiem Ci ze chciala bym zeby moj tak sie pozajmowal malym docenilby moze wkoncu to ile wysylku kosztuje matke opieka nam dzieckiem...oczywiscie nie nazekam bo kocham to , ale faceci niektozy mysla ze to super sprawa i "odpoczynek"
Toska ma super tate zreszta powiem Ci ze chciala bym zeby moj tak sie pozajmowal malym docenilby moze wkoncu to ile wysylku kosztuje matke opieka nam dzieckiem...oczywiscie nie nazekam bo kocham to , ale faceci niektozy mysla ze to super sprawa i "odpoczynek"
Antares całuje mocno i Ciebie i Tośkę ... Tygrysa całować nie bede chociaz szczerze zuch chłopak z niego mój jak ma zaostac na 3 godz z małą to ma stresa!!!!
Dziewczyny pracujące podziwiam szczerze ja czasem wysiadam po całym dniu z mała w domu Magda_S twój post jest rewelka geba mi sie cały czas
uśmiechała ! Masz talent do pisania druga Grochola z Ciebie wykorzystaj to ....
Dziewczyny pracujące podziwiam szczerze ja czasem wysiadam po całym dniu z mała w domu Magda_S twój post jest rewelka geba mi sie cały czas
uśmiechała ! Masz talent do pisania druga Grochola z Ciebie wykorzystaj to ....
reklama
Boshe jak dobrze być z Wami.Az mieu sie łza zakręciła w oku.Kochane jestescie.Od razu mi lepiej no i nie ma tego złego - napatoczyła mi sie dodatkowa praca, która - oczywiscie nielegalnie - mogę wykonywac w trakcie swojej - a kasa dodatkowa jest hurrraaa. No i wizja wakacji w Alicante coraz wyraźniejsza
Madzia Ty sie faktycznie marnujesz - pisz powieści dla okolo 30 letnich matek co to biznes lumenami nie zamierzają być )
Madzia Ty sie faktycznie marnujesz - pisz powieści dla okolo 30 letnich matek co to biznes lumenami nie zamierzają być )
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 1
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 38
- Wyświetleń
- 18 tys
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 11 tys
- Odpowiedzi
- 13 tys
- Wyświetleń
- 601 tys
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 277 tys
Podziel się: