konwalianka
Mały bąbelek
hej kochane!
U nas światełko w tunelu, coraz lepiej.. okazje się, że Tymek ma bardzo dobrą odporność, bo lekarze (a w sumie było ich 3!) uważają, że przy tak zawalonym gardle inne dzieci już dawno powinny mieć anginę lub zapalenie płuc a on walczy!Jestem bardzo zadowolona bo obeszło się bez antybiotyku i mimo, że nadal walczymy z okropnym kaszlem i katarem, bto jest znacznie lepiej... niestety w czasie choroby bardzo spadł mu apetyt i teraz zjada przynajmniej połowę tego co jadł wcześniej:-( i schudł.. z 13kg zostało go ledwo ponad 11kg..
ale co się wydarzyło.. odkąd Tymek zachorował, mam wrażenie, ze ktoś podmienił mi dziecko! Stał się taki płaczliwy, no nie można odejść na chwilę od niego, przychodzi łapie za rękę i prowadzi (gdziebądź byle z nim iść..) już sam się nie pobawi w soim pokoju, no nie wiem o co chodzi.. a psoci! nie wiem czy choroba nałożyła się z jakims skokiem, ale jestem w szoku - ma takie pomysły... np. bierze butelkę, podstawia pod nogi, wdrapuje się na stolik telewizyjny z niego na kolumnę (! )od kina domowego - dodam, ze ta chwieje się i buja ale co tam a z kolumny (ma dobre 1,5m) skacze na nogi - naprawdę wykończę się psychicznie! do tego mimo zakazów robi to non stop! do tego buja lampą stojącą na podłodze ale tylko gdy wie, że na niego patrzymy! Nie wiem skąd u niego taka przekora i złość.. potrafi podbiec i uszczypnąć, uderzyć, spsocic.. a jak słyszy zakaz: nie wolno - wpada w histerie.. jest jednak i dobra strona przemiany - powtarza bardzo dużo nowych słów, nagle słyszę potok głosów naśladujących zwierzątka a jak coś robię, sprzątam, odkurzam, gotuję czy zwyczajnie mu mówię to biegnie po ksiażeczkę i pokazuje mi tą sytuację, która akurat ma miejsce...
maqnio, Tymek wychodzi na spacer dwa razy dziennie, raz o 11i ona trwa 1h zawsze na nogach, druga ze mną, albo ok. 16 albo ok 18.. zależy w jakim jest stanie..czasem jak nie idziemy o 16 to o 18 już musimy, nbo jest nie do wytrzymania.. nie ma więc dla nas znaczenia czy ciemno czy widno, rundka po osiedlu musi byc, choć często mi się nie chce, no ale cóż..
maqnio podajsz Rózi grzybową? Ja jeszcze nie dawałam, dlatego nie gotuje..a tak ją lubie.. no i rozumiem Cię z spacerami męża.. moj też się nie wyrywa, w weekend muszę go wypychać..ach ci faceci..
Miczka, u nas róznie.. zawsze idziemy na nogach, ale my po osiedlu, więc aut jak na lekarstwo, jednak nauczyłam go, że jak jedzie auto to schodzi na bok, aczkolwiek spaceruje rzadko za rękę, chyba że chce isć w jakieś nowe miejsce - taki bohater, albo potrzebuje pomocy.. inaczej zosia -zamosia z niego.. No i nasz spacer polega na tym, że on podchodzi niemal do każdych drzwi, puka, ogląda auta, kamienie, goni koty, ogląda dosłownie wszystko co się da obejrzeć i dotknąć..a jak dojdziemy do placu zabaw, to.. juz wogóle trwa on w nieskończoność..
Aneta, współczuje, biedny Filipek.. oby biegunka szybko przesżła..
kolorowych
U nas światełko w tunelu, coraz lepiej.. okazje się, że Tymek ma bardzo dobrą odporność, bo lekarze (a w sumie było ich 3!) uważają, że przy tak zawalonym gardle inne dzieci już dawno powinny mieć anginę lub zapalenie płuc a on walczy!Jestem bardzo zadowolona bo obeszło się bez antybiotyku i mimo, że nadal walczymy z okropnym kaszlem i katarem, bto jest znacznie lepiej... niestety w czasie choroby bardzo spadł mu apetyt i teraz zjada przynajmniej połowę tego co jadł wcześniej:-( i schudł.. z 13kg zostało go ledwo ponad 11kg..
ale co się wydarzyło.. odkąd Tymek zachorował, mam wrażenie, ze ktoś podmienił mi dziecko! Stał się taki płaczliwy, no nie można odejść na chwilę od niego, przychodzi łapie za rękę i prowadzi (gdziebądź byle z nim iść..) już sam się nie pobawi w soim pokoju, no nie wiem o co chodzi.. a psoci! nie wiem czy choroba nałożyła się z jakims skokiem, ale jestem w szoku - ma takie pomysły... np. bierze butelkę, podstawia pod nogi, wdrapuje się na stolik telewizyjny z niego na kolumnę (! )od kina domowego - dodam, ze ta chwieje się i buja ale co tam a z kolumny (ma dobre 1,5m) skacze na nogi - naprawdę wykończę się psychicznie! do tego mimo zakazów robi to non stop! do tego buja lampą stojącą na podłodze ale tylko gdy wie, że na niego patrzymy! Nie wiem skąd u niego taka przekora i złość.. potrafi podbiec i uszczypnąć, uderzyć, spsocic.. a jak słyszy zakaz: nie wolno - wpada w histerie.. jest jednak i dobra strona przemiany - powtarza bardzo dużo nowych słów, nagle słyszę potok głosów naśladujących zwierzątka a jak coś robię, sprzątam, odkurzam, gotuję czy zwyczajnie mu mówię to biegnie po ksiażeczkę i pokazuje mi tą sytuację, która akurat ma miejsce...
maqnio, Tymek wychodzi na spacer dwa razy dziennie, raz o 11i ona trwa 1h zawsze na nogach, druga ze mną, albo ok. 16 albo ok 18.. zależy w jakim jest stanie..czasem jak nie idziemy o 16 to o 18 już musimy, nbo jest nie do wytrzymania.. nie ma więc dla nas znaczenia czy ciemno czy widno, rundka po osiedlu musi byc, choć często mi się nie chce, no ale cóż..
maqnio podajsz Rózi grzybową? Ja jeszcze nie dawałam, dlatego nie gotuje..a tak ją lubie.. no i rozumiem Cię z spacerami męża.. moj też się nie wyrywa, w weekend muszę go wypychać..ach ci faceci..
Miczka, u nas róznie.. zawsze idziemy na nogach, ale my po osiedlu, więc aut jak na lekarstwo, jednak nauczyłam go, że jak jedzie auto to schodzi na bok, aczkolwiek spaceruje rzadko za rękę, chyba że chce isć w jakieś nowe miejsce - taki bohater, albo potrzebuje pomocy.. inaczej zosia -zamosia z niego.. No i nasz spacer polega na tym, że on podchodzi niemal do każdych drzwi, puka, ogląda auta, kamienie, goni koty, ogląda dosłownie wszystko co się da obejrzeć i dotknąć..a jak dojdziemy do placu zabaw, to.. juz wogóle trwa on w nieskończoność..
Aneta, współczuje, biedny Filipek.. oby biegunka szybko przesżła..
kolorowych
Ostatnia edycja: