No więc udało mi się co nieco poczytać
Maqnio u nas spacery wyglądają teraz tak: pogoda od 2 tygodni jest okropna, mgła jak nie wiem utrzymująca się całymi dniami. Zero przewiewu i śmierdzi że szok. Wtedy nie mam ochoty ciągnąć malutkiej ma spacer choć tak jak Ty ma wtedy wyrzuty sumienia i zastanawiam się czy dobrze robię (?), natomiast mąż mi mówi właśnie że na mgłę nie ma co wychodzić bo wszystkie zanieczyszczenia siedzą w niej i nie ma co tego wdychać, dlatego potem lepiej się czuję jak mi tak powie, ma racje. Jeśli jest słonecznie a bardzo zimno to idę z B ❤ na 10-15 min pochodzić koło domu. Jeśli mamy słonko to spacer trwa 30 lub 40 min ponieważ dłużej na pólku nie mamy co robić (zwłaszcza teraz tutaj na wsi koło domu), mała nie lubi się bawić tym bardziej kiedy jest taka poubierana. To oczywiste że dla dzieci 15 min świeżego powietrza to już coś, ale u nas się zdarza że nie co dzień wychodzimy bo pogoda nie dopisuje niestety, teraz będzie się to przydarzało coraz częściej - ZIMA
Kiedy znów jest dzień ładny to też nam on leci szybko... mała zasypia około 12:00 w dzień i wcześniej rzadko wychodzimy bo albo ja słabo się czuję albo mała marudna, potem śpi do koło 14:00, 20 min po przebudzeniu się tuli, potem obiadek je z 50 minut
no i też nas noc zastaje i tak ostatnio o 16:00 wychodzimy... (jak już wychodzimy). No a latem to nawet 3 razy dziennie był spacer, zabawy i plac zabaw.
A tutaj dla Was mam obiecaną sofę:
Zobacz załącznik 518494Zobacz załącznik 518495Zobacz załącznik 518496
w sumie to widzę teraz ze zdjęcia nie oddają jej uroku.
Blaneczka ostatnio znów ząbkuje
budzi się w nocy, skiałczy i chodzę nie wyspana ale cóż zrobić...
A ja dalej mam dołka. Mam nadzieję, że się to zmieni. Nie lubię się żalić na coś co dotyczy mnie zwłaszcza, że my nie kłócimy się z mężem o NIC! Jest wszystko dobrze - tylko jego matka przeszkadza - BARDZO!
W sobotę pojechaliśmy do nic na obiad!!!
mąż chciał wsadzić Malutką do fotelika małego bo że ojciec po nas wpadnie, nie pozwoliłam na to i pojechaliśmy tramwajem, parę przystanków nas dzieli. Oczywiście nic nie posprzątane, ciuchy rzucone z mieszkania w łazience i zwierzaki latające po domu. Ja zaczęłam kichać ponieważ jestem uczulona na kotki a tam są aż 3! i 3 psy. Dwa na balkon wyrzucili. A koty w łazience. Masakra. Brudno jak nie wiem! Ja bym w takich warunkach nie żyła. Ok, już Wam nie smęcę. Jestem rozbita. Mam totalne uczulenia na tą kobietę. Co ja mam zrobić aby mieć spokój. Mąż jak jedzie na zakupy to sklep jest koło teściów, i idzie do nich - i te zakupy zamieniają się w 4 godziny....
Dobrej nocki :*
(((