A ja właśnie miałam z mężem rozmowe ( na gg ) dotyczącą porodu, powiedziałam mu, co i jak, że chciałabym, żeby ze mną był. A on od razu mi zaczął panikować, że on woli nie widzieć, że krew, że łozysko, że brzydki widok, szycie itp..
Musiałam mu powoli wytlumaczyć, że zanim dojdzie do prawdziwego porodu to się chodzi po sali i stęka, a nie zaraz na fotel i przeć..że do tego to trzeba paru ładnych godzin, to wtedy troche sie uspokoił i mówił, że może być ze mną na początku, ale jak przyjdzie co do czego to lepiej wyjdzie. A i mówiłam, że wcale nie musi mi patrzec między nogi ( tam to nawet ja bym wolała nie widzieć) i nie musi patrzeć jak rodze łożysko, bo może w tym czasie byc juz przy dzidzi jak będą ja mierzyc i ważyć.. to się zdziwił wielce..
Och te chłopy, wszystko im trzeba tłumaczyć dokładnie, bo u nich jak PORÓD to od razu krew i masakra!
On myslał, że zaraz jak przyjade do szpitala, to będzie nade mną latał tabun lekarzy i każdy będzie mi nadskakiwał..a przecież, jest najwyżej położna, która co chwile sprawdza co i jak, a lekarze to tylko jak juz ostatnia faza..
No to współczuje em_ka, bo u mnie rzadko sie zdarza, że usiedzę w domu cały dzień.. ale masz NAS!
katerina, ja mam przeczucie, że będzie chlopak, ale nie wiem czy to nie dlatego, że bardzo bym chciała żeby tak bylo. Może to taka nasza podświadomość, jak bardzo czegoś pragniemy, to chcemy, żeby tak bylo.. chociaż nie powiem, że z córeczki też bym się ucieszyła..