Wiecie co.. z każdym takim postem utwierdzam się w przekonaniu, że przedszkole do którego (w sumie przez przypadek) chodzą moje dzieci jest więcej niż za...fajniste.
Po pierwsze płacę 350zł/miesiąc za pobyt dzieci z wyżywieniem od 7-16:00, w tym niemiecki codziennie, angielski 2-3 razy w tygodniu, 2x muzykowanie. Średniaki są zapisane do biblioteki i chodzą na spacery wypożyczać książeczki... widać, że wychowawczynie na prawdę robią z dzieciakami dużo rzeczy.
Pani Michasia jeszcze ani razu nie poskarżyła się na Tomka w takim sensie, że jest nieprzystosowany, że nie powinien chodzić do przedszkola. Raczej traktuje jego codzienny płacz jako problem do rozwiązania. Ona ma 26/7 lat i jest pełna zapału do tego by do każdego dziecka podchodzić indywidualnie. Wie, że jak robią prace plastyczne to jak podejdzie do Tomka to jej opowie niestworzone historie o tym co właśnie tworzy itd. a ze inne dzieci w trakcie pracy są tak zajęte, ze nie dociera do nich jej pytanie. Wyłapuje zainteresowania dzieciaków, sugeruje rodzicom zajęcia dodatkowe.
A co do samodzielności. Adik chodzi przecież do przedszkola z pieluchą. W ogóle nie woła, ze chce siku. Pod tym względem w ogóle nie jest samodzielny. Natomiast je sam. Do zupy obowiązkowo śliniak, bo troszkę po brodzie kapie. Ostatnio jak pojechałam nich do przedszkola Adamo jeszcze kończył podwieczorek, zobaczył mnie i przyleciał z pełną buzią. Powiedziałam mu, żeby wrócił na krzesełko, skończył gryźć i popił soczkiem. On tak zrobił. Poszedł, przełknął, wypił, wstał, wziął kubeczek i odstawił na tackę.
Wydaje mi się, ze przedszkole właśnie po to jest. Żeby panie wychowawczynie nauczyły dzieci poniekąd samodzielności, że nie zawsze mamusia jest obok, że trzeba poczekać na swoją kolej, współdziałania w grupie, stosowania się do ogólnie ustalonych reguł.
Michasia na spotkaniach pokazuje nam tabelki, jak mniej więcej podzielone są lata nauki w przedszkolu. W jakim wieku dziecko ma osiągnąć określone umiejętności, by było gotowe w wieku 6lat pójść do szkoły. Ale nigdy nie zarzuca nic rodzicom. Podczas odbierania mówi nad czym pracuje z danym dzieckiem, że starają się np by Tomek pamiętał o myciu rączek po sikaniu... nno i za dzień czy dwa jak odbieram Tomka to pani Michasia chwali go (taka forma nagrody - pochwała przed rodzicami), ze dzisiaj Tomek sam pamiętał o umyciu rączek (przykład z kosmosu, ale tak to wygląda, że informuje nas nad czym pracują, na co zwraca uwagę, żbayśmy wspólnie my w domu, ona w przedszkolu pracowali nad daną umiejętnością jednocześnie).
Basiu ao brak samodzielności Oskara możesz być spokojna - żadne dziecię w tym wieku nie ubierze się samo od stóp do głów. Adam np. ubierze skarpetki (jak nie są zbyt ciasne), ale szalika sam nie oplącze wokół głowy. Adam nie umie jeszcze skakać. Stara się bardzo, ale nie podskoczy. Za to chwilę ustoi na jednej nodze. Dzieciaczki są różne, a to że pani lata za nim z majtkami pół godziny to jej problem. Nie wyobrażam sobie jakby pani Kasia która ma w grupie 6 czy 7 2,5-latków i ponad 10 3-latków za każdym biegała z majtkami, a też nie podejrzewam, że do naszego zwykłego osiedlowego przedszkola trafiły same wybitnie uzdolnione i super grzeczne dzieci.