Cześć dziewczyny :-)
Ja jakoś pstatnio na nic czasu nie mam... Adaś coraz mniej śpi i coraz częściej domaga się bycia w centrum uwagi... ale wtedy wystarczy, że wsadzę go w leżaczek a Tomkowi zorganizuję zabawę tuż przed nim i wtedy gra gitara ;-)
U nas przez ostatnie dni super pogoda - cieplutko powyżej 10 st. i słoneczko (dzisiaj cos się zachmurzyło), więc uskuteczniamy spacerki. Tomcio na placu zabaw mógłby przesiadywać godzinami - niestet musimy wracać, bo on już bez pieluchy więc, żeby jakiejś wpadki nie było musimy zmieścić się w 2 godzinkach. Najwięcej czasu zajmuje jednak ubranie całej gromadki (siebie, Tomka i Adasia).
Mam cały system opracowany, żeby trwało to jak najkrócej i nikt się nie zgrzał (choć ja i tak zawsze jestem mokra jak wychodzimy

)... Wcześniej zawsze obiadek trzeba przyszykować coby po powrocie była zupka dla starszego... poźniej mężulek wraca z uczelni (jest doktorantem na chemii) i jemy razem (więc znowu grzanie zupki i gotowanie drugiego danka)... później mąż wychodzi na szkolenie (jest trenerem kreatywności

) albo na korepetycje (udziela korepetycji z przedmiotów ścisłych)... więc po poludniu znowu sama z dzieciakami zostaje i znów cos zorganizować dla starszego trzeba bo o 16:30 juz się ciemno za oknami robi więc drugi spacerek odpada... mąż wraca dopiero na kąpiel malchów. Co wieczór czyta Tomkowi bajkę na dobranoc... i ostatecznie czas żeby choć chwilę pogadać mamy dopiero koło 20:30... no chyba, że musi przygotować jakieś szkolenie czy ofertę to "widzimy się" dopiero w łóku

No i tak całe dzionki mijają, codziennie to samo - kombinowanie czym zająć Tomaszka coby energia go nie rozsadziła od wewnątrz;-)
No ale na nieobecność męża nie mogę narzekać, bo przynajmniej mamy "co do gara włożyć"... ja dopiero studia skończyłam i pracy nie mam... poza tym na razie nie zostawię Adaśka na "cały etat"... ewentualnie dorywczo coś porobić mogę... jak studiowałam moi rodzice nam pomagali finansowo, ale teraz jak studia się skończyły to i "kieszonkowe" się skończyło, a życ z czegoś trzeba.
A na Mariję do sprzątania też jestem chętna
----------------
Ale naprodukowałam... ale jakis taki humor mam dzisiaj nie bardzo... zaraz mąż wpdanie po mnie i Adaśka, bo na szczepienie jedziemy... A Tomasza dzisiaj mama zabrała na "wyprawę", więc siedzę przed kompem zamiast wstawić jakieś pranko i ogarnąć chałupkę, a potem znowu będę narzekać, że z dziećmi to na nic czasu nie mam... ehhh...