Ja juz od dawna wiem ze zrobie wszystko (lacznie w daniem "w lape") by bylo cc - swoja droga dla mnie standard czyli szpikowanie kobiety oksytocyna, sztuczne przekluwanie worka plodowego, kladzenie jej sie na brzuch i rozcinanie krocza nie kojarzy sie z pojeciem "naturalnosci" ;-) Kiedys dziecaczki byly mniejsze, my silniejsze i mozna bylo rodzic zwisajac z drzewa - teraz niestety nie zaryzykuje zycia i zdrowia mojego dzieciecia i jak pisalysmy - niech mnie potna, wyjma i zaszyja
swiete slowa - mnie przeraza to medyczne traktowanie porodu, ze nie pozwalaja na normalny przebieg (nie mowie tu o przypadkach gdy czekaja kilkanascie godzin zanim zdecyduja sie na cc, tylko o takim gdzie wszystko idzie w miare ok) - najpierw naladuja cie oksytocyna, macica sie kurczy krocze nie nadaza sie rozciagac, wiec nacinaja (co i tak nie chroni przed peknieciem) a potem goi sie chgw ile, do tego dochodzi stres matek (co pewnie tez nie pomaga) ech boje sie tego
za jakis miesiac mam wizyte u kardiologa, zobaczymy co mi powie na temat cc, troszke mam nadzieje ze mnie potna ;-)