Cześć dziewczyny!
Przepraszam za milczenie, ale ostatnio ciągle coś mnie zajmuje, do tego stopnia, że nawet nie mam czasu ogolić nóg
Pokrótce co u nas:
Tomi płacze (wręcz dostaje ataku histerii) przed wyjściem do przedszkola. Gdy już jest go tam zostawimy, płacz ustaje i do końca jest spokój i świetna zabawa. Wraca z uśmiechem na ustach.
Ostatnio nawet nie chciał zostać na noc u moich rodziców. Płakał, że chce zostać ze mną na zawsze!!!
W domu też histerie. Bo ni usiądzie przy stole podczas obiadu. Bo chce jeszcze bajkę... itd.
Już nie miałam pomysłu jak go uspokajać, więc zastosowaliśmy "karnego jeżyka" - fotel. Miał usiąść na fotel i siedzieć 4 minuty. Lecz samo sadzanie podczas ataku histerii zajmowało czasem nawet 20 minut. I Tomek i Ja byliśmy zgrzani, spoceni, zmęczeni... Oczywiście byłam całkowicie spokojna. Powtarzałam co jakiś czas że ma się uspokoić i dopiero wtedy włączymy alarm i jak zadzwoni to będzie mógł zejść. powtarzałam co zrobił źle i dlaczego ma "odsiedzieć" swoją karę.
Dochodziło do tego, że 3 razy dziennie histeryzował "o byle co".
W końcu wczoraj jak się uspokoił po kolejnej histerii zadzwonił do aniołka. Akurat u teściów był szwagier z dziewczyną (ona była aniołkiem). Poprosiła Tomka, żeby nie krzyczał tak bardzo, bo wtedy aniołek na chmurce się smuci, że podoba mu się jak Tomek szybko biega jak gepard i takie tam różne co jej Wojtek podpowiedział. Do wieczora wystarczyło, ale przy kładzeniu się spać, znów napad histerii. Wtedy juz załamałam ręce. Nie miałam koncepcji co dalej, no ale trzymamy się tego aniołka. Jak Tomi histeryzował napisałam na kartce list od aniołka do Tomka. Na kopercie napisałam TOMEK (to umie przeczytać) a w środku narysowałam smutnego aniołka.
Tomi się bardzo przejął, tym bardziej, że aniołek ma spełnić jego marzenie i przynieść mu latarkę w prezencie. Zaraz potem sam napisał do aniołka list. Narysował uśmiechniętego aniołka i podpisał TOMEK. Poprosił żebym napisała "Drogi aniołku. Przepraszam, że tak krzyczałem. Nie płacz już i nie bądź smutny. Przepraszam Cię. Przyniesiesz mi latarkę? Prooooszę... Już nie będę tak krzyczał i bił. Obiecuję." - Sam wymyślił treść :-)
Dzisiaj niestety podczas wychodzenia do przedszkola znów histeria :/
Po powrocie z przedszkola na lodówce czekał na Tomka aniołek - uśmiechnięty. Jak Tomi coś zaczął broić albo nie słuchał szliśmy razem do lodówki, a aniołek był smutny (Też zrobił na Tomku wrażenie, czasem sam jak coś nie do końca dobrze zrobił, szedł sprawdzić czy aniołek się uśmiecha). Wytłumaczyłam mu też, że aniołek może zbudować dla niego latarkę tylko wtedy kiedy się uśmiecha. Jak jest smutny to nie może pracować i budować latarki.
No i mamy mały sukces. Od powrotu z przedszkola żadnej histerii nie było.
Dodatkowo wzięłam kartkę. Narysowałam pionową kreskę. Jedna część była rodziców, druga Tomka. Naklejaliśmy po swoich stronach rzeczy co do których decyzje podejmuje Tomek (Jakie płatki śniadaniowe, co na kolację, jaka koszulka, skarpetki itd.), a o których decydują rodzice (kiedy do łużka, ile bajek w tv itd.) Oczywiście wyszło tak, że Tomek decyduje o wiele częściej niż rodzice. Ale wytłumaczyłam mu także, że te rodziców decyzje są bardzo ważne, żeby Tomek był zdrowy, nic mu sie nie stało i żeby był silny jak superbohater :-)
Zobaczymy jak efekty, bo w weekend normalnie chciałam dzwonić do superniani. Czułam się jak bohaterka jednego z jej odcinków. Płacząca matka i dziecko dostające ataku histerii łącznie z biciem pięściami, kopaniem... Mam nadzieję, że szybko dojdziemy do porozumienia.
Adam - jutro rusza do przedszkola. Nie pozbyliśmy się niestety pieluchy. Lata całymi dniami w majtkach (od maja?) i sika w nie równo. Nie zawołał jeszcze NIGDY, że chce siusiu - jestem załamana. Wszystko w domu mam obsikane. Kanapę, fotele, krzesła. W ogóle nie umiem go na nocnik ani na muszlę posadzić. Nie siądzie bo nie i tyle. Nawet przekupstwo nie działa.
Już nawet zastanawiam się nad kupnem takiego nocnika-kibelka z FisherPrice czy innej firmy, żeby go zaciekawić. kiedys byłam całkowicie przeciwna kupnem nocniczków czy kibelków w różnych kształtach i kolorach. Ma sikać na ten co jest i już, ale już powoli wymiękam. I tu mam pytanie:
Czy u którejś z Was sprawdziła się zmiana nocnika na inny?
Lecę coś zjeść i spać!
Dobranoc!
Teraz już wiecie, że nasze 2 latki to jeszcze nie tragedia. Czekajcie a zobaczycie co będzie jak nasze 2-latki dorosną :-)