reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipiec 2009

Ja po konsultacji ze swoją fryzjerką zrezygnowałam z farbowania do końca 3 miesiąca. Zamierzam w czwartek poruszyć ten temat u mojego gina. Nawet już zrobiłam listę pytań bo zawsze jak u niego jestem to zapominam. Może dlatego , że młodziutki jest (na moje oko niedużo po 30 :-D). Jak tylko powie,że nie ma przeciwskazań odrazu umawiam się na farbowanie i pasemka :-)
Laski a odczuwacie czasami okropne kłócia z lewej strony (trwa to sekundy, ale dość często się pojawia)
Przez ten ciągły strach co będzie i brak czułości z M zaczynam świrować czy aby wszystko jest dobrze.
Zmykam zrobić się na piękność i do rodzinki w odwiedziny.
 
reklama
Maguska łóżeczka turystyczne mają odpinany bok więc i ten problem z głowy:tak::-) Jeszcze jedno co przemawia za turystycznym to to że dziecko nie obija się o szczebelki:baffled: i nóżek sobie w nie nie zaplątuje:-)
Chociaż pod względem estetycznym to wygra zawsze drewniane bo są one poprostu śliczne:tak: z tą pościelą i baldachimem, mhmmmmm:-):-)
 
Dziewczyny, byłam już taka zapyziała, że nie mogłam patrzeć w lustro, fryzjer mnie uratował! :-) I nawet wyszedł taki kolor jak chciałam...
 
O!
Chciałam się was zapytać jak wasi mężowie, partnerzy podchodzą do bycia z wami przy porodzie? Mój się opierał, mówił, że zemdleje, jak będzie patrzył na krew, pępowinę itd...Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej się wkurzyłam i powiedziałam, żeby pomyślał o mnie, a nie tylko o sobie. Kurde, to ja będę leżeć nie wiadomo ile godzin, w bólach i mam być sama?!? O nie, jak chce to niech sobie mdleje...każę go przypiąć pasami do łóżka;-).
Ale tak na poważnie, to też nie chcę go zmuszać...Nie rodziłam jeszcze w normalnych warunkach (poprzedni poród był wywoływany i było wiadomo, że syn nie żyje, to nawet nie pomyślałam, żeby był ze mną, byłoby jeszcze gorzej), domyślam się, że nie są to "wakacje pod palmami", tylko boję się (wiem, że to głupie), że mógłby potem się mnie brzydzić...wiecie, co mam na myśli...:-(
 
To rzeczywiście trzeba przemyslec wspólnie. Równiez o tym myslałam, ale mój partner jest taki konserwatywny, że nie wiem jak sie zabrac za rozmowę na ten temat.
Przy poprzednim porodzie był mój mąż (wtedy obecny, teraz były :) ) i czułam się komfortowo, ale tamten związek był taki dosyć "fizjologiczny" więc nie było problemu.
Teraz jest inaczej .... i chciałabym i boje się :)
 
moj jeszcze sie nie zdecydowal czy chce rodzic ze mna, i ja go nie naciskam, ale mam wrazenie ze pojdzie. zaczyna sie angazowac po malu i zdaje sobie sprawe co sie dzieje. wiecie jak to jest, jak facet nie zobaczy nie dotknie i nie poczuje to jeszcze nie rozumie. u nas w szpitalu jet zasada ze jezeli mezczyzna chc byc przy porodzie to musi miec zaliczona szkole rodzenia. wydaje mi sie ze to dobra sprawa. i moj stwierdzil ze zobaczy najpierw co sie dzieje w tej szkole i zdecuduje.
 
Mój mąż był ze mną przy pierwszym porodzie i szczerze Wam powiem, że nie wyobrażam sobie innego scenariusza tym razem.
Co prawda w trakcie porodu denerwował mnie swoim zachowaniem, bo np kiedy ja umęczona wiłam się na łóżku w bólach on sobie siedział obok i ziewał znudzony;-):-p
Może miałabym do tego inny stosunek, gdyby w polskich szpitalach było normalnie i gdyby rzeczywiście dało się rodzić po ludzku. Niestety jest jak jest, wiadomo że wszystko zależy od ludzi na jakich się trafi ale jak trafi się niedobrze to później jeszcze bycie samej w tych chwilach musi być dodatkowym koszmarem.
Ja miałam traumatyczny poród i długo potem twierdziłam że to był pierwszy i ostatni raz. Gdybym musiała przechodzić przez to wszystko sama, bez męża, chyba zwariowałabym prędzej a nie urodziła:baffled:
 
Ja powiedzialam mezowi, ze przy porodzie musi byc i tyle. Oczywiscie ma zakazane zagladanie:-D Ma poprostu stac przy mnie, przy glowie, trzymac mnie za reke jezeli zajdzie potrzeba i wspierac na duchu lub poprostu patrzec jak sie wydzieram. Nie obchodzi mnie czy bedzie mus ie to podobalo. Nie chce byc sama wsrod obcych ludzi. On to rozumnie i tyle.
Nie wyobrazam sobie bycie tam bez niego.
 
koledzy mojego meza ktorzy byli przy porodach swoich dzieci szczerze go namawiaja do tego zeby jednak poszedl ze mna. szczerze to nie znam faceta ktory bylby przy porodzie i powiedzialby ze wiecej na takie cos by sie nie zdecydowal.
 
reklama
Mój mąż był przy porodzie:tak: i teraz też na pewno będzie, słyszłam zresztą jak znajomym mówił że nie wyobraża sobie żeby było inaczej:-)
Nie zaglądał mi tam, nie przecinał pępowiny (sama też bym tego nie zrobiła:no:) ale był cały czas u mojego boku, podawał wody, liczył skórcze i służył ręką która ja mogłam zacisnąc w trakcie największych bóli:-D:-D:-D

Kleo_mk spróbuj użyc takiego argumentu, że położne lepiej traktują rodzącą jeśli jest z kimś bliskim:tak: Podobno tak jest naprawdę, jak jesteś sama to krzyczą na ciebie i są niegrzeczne więc warto jakby ktoś czuwał nad tobą:-) No i powiedz mu że nie musi oglądac krwi i pępowiny, może byc cały czas koło twojej głowy i patrzec tylko na ciebie:tak::-)

Ja wszystkim polecam poród rodzinny:tak::-)
 
Do góry