czesc dziwczyny!
nie odzywałam sie od wczoraj od południa,ale nie dlatego,ze cos sie działo ze mną, tylko szykowałam męża do podróży do Olsztyna. We wrześniu sie przeprowadzamy i teraz juz trzeba zacząć załatwiac pewne sprawy. mimo mojego terminu, dosyc bliskiego zaryzykował pojechac, ale wraca w poniedziałek wieczorem, a przy okazji jak juz jedzie samochodem zabrał juz sporo rzeczy naszych ,które nie bedą juz do przeprowadzki używane...
No i te rzeczy trzeba było spakować, a napierw znaleźć kartony.
Dlateg zanim wrócił z pracy wczoraj mój ślubny, ja już miałam około 10 kartonów i połowa juz wypełniona... Mieszkam na 2 piętrze,wiec takie łażenie do sklepu i z powrtoem po te katorny, a póxniej ukadanie rzeczy, a wiec kucanie, skutkuja dzisiaj tym,ze mam dizś potworne zakwasy na pośladkach i udach i chodze jak połamana... ale ciesze sie,ze udało nam sie tyle rzeczy spakować- potem bedzie mniej do pakowania a i mniejszy samochód można bedzie wynając do przeprowadzki.
AsiaJan i Alusia dziewczyny jesteście dzielne i na pewno radzicie sobie bardzo dobrze, a to ,ze duzo czasu pewne rzeczy Wam zajmują, to normalne, z kazdym dniem bedzie lepiej...
Stopi dobrze,ze poszłaś na usg, przynajmniej sie przekonałaś,ze wyniki z róznych zprzętów sa tak różne i niemiarodajne,a to oznacza ,ze mozna je o kant d**y rozbić...
Sorry,ze tak piszę brzydko, ale widzę,ze ta nowoczesna aparatura potrafi namieszać w głowie przyszłej mamy i niepotrzebnie ją denerwować, dlatego ciesze sie,ze miałam takie pomiarowe usg tylko 3 razy... znam wagę z 14 tc, 23 i 32tc.,a na wizytach Pani ginekolog oglada dzidzie, mierzy ale to badanie usg jest krótkie i tak ogólnie upewniające ,ze dzidzi nic nie jest i nie mam przekroju przez rozmiary i wagi Stasia z każdej wizyty- tez pewnie bym sie denerwowala...
Gratuluje wszystkim rozpakowanym mamusiom...
Czekam na nastepne... szkoda,ze Iwona nie rozpakowała sie dzisiaj,ale moze jednak, do jutra jeszcze półtorej godziny...
w każdym razie kciuki za Ciebie Iwonko trzymam i liczę na szybkie i pomyślne wiadomości
Co do wagi urodzonych dzieciaczków, to ja wazyłam 4900 g,a ile dokładnie cm to nie wiem, wiem,ze jak mojej mamie wieźli mnie na karmienie w szpitalu to byłam najdłuzsza. Mama mówiła,ze dzieci rozwożono na jednym takim łóżku, na którym wszystkie dizeciaczki były ułożone obok siebie, no i ja wystawałam i z jednej strony, i z drugiej łóżka. A teraz ja mam tylko 162 cm.
Mój Staś z pomiarów ze wszystkich trzech kontrolnych usg wygląda,ze jest takim średniaczkiem,ale co sie dzieje od 32 tc i jaki bedzie duzy dowiem sie jak sie urodzi...
W poniedziałek jade na pierwsze KTG i odrazu po bede miała badania w laboratorium. Przed KTg mam zjeść cos słodkiego,zeby małego rozruszać, wiec nie wiem jak to bedzie z morfologią, ale ponoć nie musi być na pusty zołądek robiona... kiedys mówiono mi ,ze mam przed pobraniem krwi niczego nie jeść...
Kochane ide jeszcze troche Was poczytać, a Was prosze o trzymanie kciuków,zeby mój Stas nie chciał sie urodzic do wtorku, potem moze w kazdej chwili,ale nie do wtorku...
Dobrej nocki