Izabelinda - bardzo mnie zainspirowałaś tym Multikinem! Ja mieszkam w sumie rzut beretem i wiem, że sa seanse środowe ale nigdy się nie zebrałam jeszcze bo nie wiedziałam czy Mikołaj nie za młody...A jak piszesz, że poszłaś z córcią? I jak sie zachowywała, spoko? Hmm. Muszę się nad tym zastanowic bo chętnie bym się rozerwała tak inaczej raz na jakiś czas, ale wydaje mi się że Mikołaj to nie bardzo się nadaje ;-) On nie potrafi siedzieć w jednym miejscu, zaraz schodzi mi z kolan i kombinuje, coś chce ogladać, chodzić, A twoja jak w tym kinie się zachowywała? Siedziała i oglądała? Hihi;-)
Lady - tam jest nawet napisane, że mowa o zdrowych dzieciach. Wiesz, jak Mikołaj miał katar jednej nocy to zgodnie z zaleceniami odpuściłam wszystko, nawet wzięłam go do łóżka, tuliłam i razem spaliśmy. To zupełnie inna historia. A jak Twój Sebastian tak często choruje, czego strasznie Ci współczuję swoja drogą, to rzeczywiście trudne zadanie.Jak jest chory albo idą mu ząbki to naprawdę nie ma o czym mówić bo dziecko w tedy nie jest "normalne" tzn nei jest do konca soba. Nawet jak dorosły chory to czuje się czasem nie do życia, a co dopiero maluch który kompletnie nie rozumie co się z nim dzieje..
Kurcze ale dlaczego ten maluch tak Ci choruje? Przeciez to paskudne jest. Wiesz mój brat tez często chorował w dzieciństwie, miał b dużą podatność na zapalenie oskrzeli i jak juz był w podstawówce to wysłali go do sanatorium w góry - my jesteśmy znad morza. I potem przestał chorować. Jeszcze jak zaczął uprawiać sport to w ogóle jak ręką odjął. Może jakaś zmiana klimatu na jakiś czas by małemu pomogła?
Wiesz, abstrahując od choroby, to co do wszystkich obaw o których piszesz nasunęła mi się taka myśl, że chyba nie ma co marwtić się na zapas póki się czegoś nie spróbuje. By Ty już jakby zakładasz że Wam się nie uda i widzisz same czarne scenariusze... Napisze Ci jak to było u nas. Mikołaj tez zasypiał z butlą, budził się w nocy po kilka razy i ryczał, czasami wręcz histerycznie. Nic, absolutnie nc nie pomagało, ani noszenie, ani tulenie, tylko podanie butelki. Potem popijał troche i zasypiał. Też miałam masę wątpliwości czy to sie w takim razie da zmienić itd, bo u nas ta walka mogła trwać i godzinę i i tak musiałam w końcu dac mu butelkę bo wspadał w histerię, my z reszta powoli też. Jak zaczynałam stosować metodę z tej książki to tez miałam taką wizję, że to będzie trwalo godzinami i się wykończe jeszcze bardziej, a co jeżeli nie poskutkuje? Ale napisali tam wyraźnie, ze w czasie kilkunatoletniej kariery nie zdarzyło im sie, żeby nauka spania trwała dłuzej niż dwa tygodnie i że skutkuje zawsze.
I wiesz co się stało? Pierwszej nocy wynieślismy się z sypialni do salonu, mały został w sypialni. Ja z nastawieniem bojowym - oto kolejne noce pewnie nie będę spac, tylko walczyć. Mikołaj się obudził, tak jak zwykle (różnica była taka, ze od pierwszego wieczoru zasypiał bez butelki), obudził się i wrzask. Poszłam do niego, tak jak piszą na minutę, dwie i wyszłam. Potem przerwa i znowu. I wiesz ile to trwało w sumie? Pół godziny! Pierwszej nocy juz. Po tym czasie nagle zrobiła sie cisza..Byłam w kompletnym szoku, przyrzekam. Tak mnie to podbudowało, że napbrałam wielkiej pewności siebie. Następną noc juz przespał, następnej obudził się i walka trwała 15 min, potem jeszcze mniej i koniec. Czasami zdarza się jeszcze, że nie może usnąc albo się budzi ale to są sporadyczne przypadki. Jak na moje oko to naprawdę cud, absolutnie sie nie spodziewałam że to takie proste. Po cholere ja sie męczyłam tyle miesiecy?
Także chyba czasami nie ma co rozsiewać najczarniejszych planów i zrażać się na zapas - człowiek tak ma, ze wszystko co neiznane troche go przeraża, a jak juz do tego dochodzi to okazuje się, że jest zupełnie inaczej niz przypuszczaliśmy. Nie ma co zamartwaić się przyszlością. Jest nawet takie powiedzenie "75 procent zmartwien czlowieka dotyczy rzeczy, które niegdy nie nastąpią" :-) Ja zgadzam sie w 100%.
I jeszcze jedno - a nie mogłabyś sobie jakos ułatwić nocnych karmień? Ja np jak jeszcze karmiłam w nocy butla to miałam koło łózka poporcjowane już mleko, a na kaloryferze stały buteleczki z wrzątkiem (pewnie mogłabyś je trzymać np w termoopokowaniu na butelki po prostu) - jak sie budziłam to temperatura wody była ok i prawie przez sen dosypywałam tam mleka, mieszałam i bach do łóźka. Żebym miała jeszcze wstawać do kuchni z małym na ręku, gotować, odsypywac mleka itd brrrrr...
Anekha - tak, chyba juz pisałam, ale mogłaś przeoczyć. Będę miała drugiego synka - Kacpra. Różnica bedzię 15 m-cy także pewnie dostanę za swoje :-)