jak ja Cię rozumiem, wczoraj jeszcze się z wami się cieszyłam, że mi bąbel fika a w nocy dostałam takich skurczy, że już w myślach do rana zdrowaśki klepałam. Dziś się czuję wykończona, bo pół nocy z głowy, ale powtarzam sobie jak mantrę, że jakby coś miało być to by było już. Dzięki wam wiem też, że skurcze są normalne i mogę je odczuwać, bo się macica i więzadła rozciągają, więc chill... Stresuję się,bo mam jutro prosto po pracy ginekologa, każda wizyta to trochę jakbym szła na ścięcie i przygotowywała się na najgorsze. Byle do 15.45
dobrze, że mam jeszcze półtora sezonu Downtown Abbey do obejrzenia, w razie jakbym miała znowu noc zarwać to lepiej z Crawleyami