reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwietniowe mamy 2021

1 samoistnie
2 katastrofa, naprawdę! W 9 tyg trafiłam do szpitala ze skierowaniem na zabieg łyżeczkowania, ale lekarz, który mnie przyjmował stwierdził, że nie będzie mechanicznie ingerował, i jakies tabletki dopochwowe mi wsadził, żebym sama poroniła, nie wspominam tego dobrze, bo jak zaczęło kilka godzin boleć, skurcze krzyżowe, to kucałam z bólu i wyłam przy 3 innych pacjentkach, ktore tam lezały. Lekarz kazal mi przez takie sitko w lazience tylko "łapac" to co wypadnie.. Takze na zmiane przy łóżku kucalam i w toalecie siedzialam, bo nie wiedziałam czy mi sie kupę chce czy co, wieczorem na obchodzie stwierdzili po badaniu, ze jestem "czysta" i mnie do domu wypisali. W domu kilka dni nadal bardzo, ale to bardzo mocno krwawiłam i brzuch bolał. Wanna cała czerwona była jak sie kapałam.
Myślałam, ze jest wszystko w porzadku, bo lekarz mówił, ze bedzie kilka dni bolalo i kilka dni pokrwawie, ale nie myslalam, ze aż tak bardzo. Bylam bardzo osłabiona i po kilku dniach poszłam do ginekologa, a tam kolejny cyrk.
Jak robił mi usg, to zawolal inna lekark, żeby zobaczyli jak mnie wypuscili wyczyszczona ze szpitala, nawet przeklinali przy tym, ze jak tak mogli. I znowu skierowanie do szpitala na powtorne czyszczenie, tam mi zrobili od razu zabieg łyżeczkowania, podobno baaardzo duzo jeszcze ze mnie wyciagneli. No i kazali mi pierwszy raz wstac, więc wstalam, w drodze do pielegniarek zemdlalam na korytarzu, mąż mnie zbieral i zaniosl do lozka spowrotem, zbiegli sie lekarze, pielegniarki i powiedzieli, ze na pewno w tym samym dniu nie wyjde. Stracilam bardzo duzo krwi, dostalam jakiegoś zapalenia i wyszlam na drugi dzień. Tak sie to skończyło.
A 3 puste jajo poronilam samoistnie w domu, poszlam tylko na drugi dzien do lekarza sprawdzic czy jestem czysta i wtedy nie był w stanie powiedzieć co sie stalo, i powiedział tylko, ze tak sie zdarza i mam poczekac z rok ze staraniami.
Wiem, że obrzydliwie to dość napisałam, wybaczcie
Masakra jakas,wspolczuje bardzo
 
reklama
1 samoistnie
2 katastrofa, naprawdę! W 9 tyg trafiłam do szpitala ze skierowaniem na zabieg łyżeczkowania, ale lekarz, który mnie przyjmował stwierdził, że nie będzie mechanicznie ingerował, i jakies tabletki dopochwowe mi wsadził, żebym sama poroniła, nie wspominam tego dobrze, bo jak zaczęło kilka godzin boleć, skurcze krzyżowe, to kucałam z bólu i wyłam przy 3 innych pacjentkach, ktore tam lezały. Lekarz kazal mi przez takie sitko w lazience tylko "łapac" to co wypadnie.. Takze na zmiane przy łóżku kucalam i w toalecie siedzialam, bo nie wiedziałam czy mi sie kupę chce czy co, wieczorem na obchodzie stwierdzili po badaniu, ze jestem "czysta" i mnie do domu wypisali. W domu kilka dni nadal bardzo, ale to bardzo mocno krwawiłam i brzuch bolał. Wanna cała czerwona była jak sie kapałam.
Myślałam, ze jest wszystko w porzadku, bo lekarz mówił, ze bedzie kilka dni bolalo i kilka dni pokrwawie, ale nie myslalam, ze aż tak bardzo. Bylam bardzo osłabiona i po kilku dniach poszłam do ginekologa, a tam kolejny cyrk.
Jak robił mi usg, to zawolal inna lekark, żeby zobaczyli jak mnie wypuscili wyczyszczona ze szpitala, nawet przeklinali przy tym, ze jak tak mogli. I znowu skierowanie do szpitala na powtorne czyszczenie, tam mi zrobili od razu zabieg łyżeczkowania, podobno baaardzo duzo jeszcze ze mnie wyciagneli. No i kazali mi pierwszy raz wstac, więc wstalam, w drodze do pielegniarek zemdlalam na korytarzu, mąż mnie zbieral i zaniosl do lozka spowrotem, zbiegli sie lekarze, pielegniarki i powiedzieli, ze na pewno w tym samym dniu nie wyjde. Stracilam bardzo duzo krwi, dostalam jakiegoś zapalenia i wyszlam na drugi dzień. Tak sie to skończyło.
A 3 puste jajo poronilam samoistnie w domu, poszlam tylko na drugi dzien do lekarza sprawdzic czy jestem czysta i wtedy nie był w stanie powiedzieć co sie stalo, i powiedział tylko, ze tak sie zdarza i mam poczekac z rok ze staraniami.
Wiem, że obrzydliwie to dość napisałam, wybaczcie


Mnie męczyli tabletkami 3 dni. Nic nie dawały - współlokatorki zmieniały mi się praktycznie codziennie, bo im się udawało. Trauma straszna. Cieszyłam się że nic nie udało mi się "złapać do pojemnika" - bo one były przerażone tym widokiem. W końcu łyżeczkowanie, tego samego dnia do domu, ledwo przytomną ale już bardzo chciałam stąd uciec.
 
1 samoistnie
2 katastrofa, naprawdę! W 9 tyg trafiłam do szpitala ze skierowaniem na zabieg łyżeczkowania, ale lekarz, który mnie przyjmował stwierdził, że nie będzie mechanicznie ingerował, i jakies tabletki dopochwowe mi wsadził, żebym sama poroniła, nie wspominam tego dobrze, bo jak zaczęło kilka godzin boleć, skurcze krzyżowe, to kucałam z bólu i wyłam przy 3 innych pacjentkach, ktore tam lezały. Lekarz kazal mi przez takie sitko w lazience tylko "łapac" to co wypadnie.. Takze na zmiane przy łóżku kucalam i w toalecie siedzialam, bo nie wiedziałam czy mi sie kupę chce czy co, wieczorem na obchodzie stwierdzili po badaniu, ze jestem "czysta" i mnie do domu wypisali. W domu kilka dni nadal bardzo, ale to bardzo mocno krwawiłam i brzuch bolał. Wanna cała czerwona była jak sie kapałam.
Myślałam, ze jest wszystko w porzadku, bo lekarz mówił, ze bedzie kilka dni bolalo i kilka dni pokrwawie, ale nie myslalam, ze aż tak bardzo. Bylam bardzo osłabiona i po kilku dniach poszłam do ginekologa, a tam kolejny cyrk.
Jak robił mi usg, to zawolal inna lekark, żeby zobaczyli jak mnie wypuscili wyczyszczona ze szpitala, nawet przeklinali przy tym, ze jak tak mogli. I znowu skierowanie do szpitala na powtorne czyszczenie, tam mi zrobili od razu zabieg łyżeczkowania, podobno baaardzo duzo jeszcze ze mnie wyciagneli. No i kazali mi pierwszy raz wstac, więc wstalam, w drodze do pielegniarek zemdlalam na korytarzu, mąż mnie zbieral i zaniosl do lozka spowrotem, zbiegli sie lekarze, pielegniarki i powiedzieli, ze na pewno w tym samym dniu nie wyjde. Stracilam bardzo duzo krwi, dostalam jakiegoś zapalenia i wyszlam na drugi dzień. Tak sie to skończyło.
A 3 puste jajo poronilam samoistnie w domu, poszlam tylko na drugi dzien do lekarza sprawdzic czy jestem czysta i wtedy nie był w stanie powiedzieć co sie stalo, i powiedział tylko, ze tak sie zdarza i mam poczekac z rok ze staraniami.
Wiem, że obrzydliwie to dość napisałam, wybaczcie
O mamo,aż strach pomyśleć, co by było, jakbyś nie poszła do gina po tym "niby zabiegu", gdzie miałaś być czysta. Koszmar, to są lekarze :(
 
A tak wogole to już po wizycie. L4 bez problemu.
Usg nie wykonał - powiedział, że nie będziemy się stresować pustka narazie, szczególnie, że cykle po poronieniu mam 27-31. mam spokojnie czekać, przyjść za 2 tygodnie. Najpierw się w sumie zdenerwowałam, że nie, ale może faktycznie nie ma co. Za dwa tygodnie będzie wg apki 6+6 więc powinno być już serduszko. Dostałam acard, witaminki dalej brać i się nie denerwować.

Po wizycie poleciałam na zakupy, oczywiście za dużo kupiłam i trzeba było dźwigać z auta... Przynajmniej wiem czemu tak źle czułam się w pracy. Zdecydowanie nie mogę dźwigać 😂
 
A tak wogole to już po wizycie. L4 bez problemu.
Usg nie wykonał - powiedział, że nie będziemy się stresować pustka narazie, szczególnie, że cykle po poronieniu mam 27-31. mam spokojnie czekać, przyjść za 2 tygodnie. Najpierw się w sumie zdenerwowałam, że nie, ale może faktycznie nie ma co. Za dwa tygodnie będzie wg apki 6+6 więc powinno być już serduszko. Dostałam acard, witaminki dalej brać i się nie denerwować.

Po wizycie poleciałam na zakupy, oczywiście za dużo kupiłam i trzeba było dźwigać z auta... Przynajmniej wiem czemu tak źle czułam się w pracy. Zdecydowanie nie mogę dźwigać 😂
Śmieszne l4 dal ale usg nie zrobił 🤣ale dobrze odpoczywaj, a mogę spytać po co acard?
 
1 samoistnie
2 katastrofa, naprawdę! W 9 tyg trafiłam do szpitala ze skierowaniem na zabieg łyżeczkowania, ale lekarz, który mnie przyjmował stwierdził, że nie będzie mechanicznie ingerował, i jakies tabletki dopochwowe mi wsadził, żebym sama poroniła, nie wspominam tego dobrze, bo jak zaczęło kilka godzin boleć, skurcze krzyżowe, to kucałam z bólu i wyłam przy 3 innych pacjentkach, ktore tam lezały. Lekarz kazal mi przez takie sitko w lazience tylko "łapac" to co wypadnie.. Takze na zmiane przy łóżku kucalam i w toalecie siedzialam, bo nie wiedziałam czy mi sie kupę chce czy co, wieczorem na obchodzie stwierdzili po badaniu, ze jestem "czysta" i mnie do domu wypisali. W domu kilka dni nadal bardzo, ale to bardzo mocno krwawiłam i brzuch bolał. Wanna cała czerwona była jak sie kapałam.
Myślałam, ze jest wszystko w porzadku, bo lekarz mówił, ze bedzie kilka dni bolalo i kilka dni pokrwawie, ale nie myslalam, ze aż tak bardzo. Bylam bardzo osłabiona i po kilku dniach poszłam do ginekologa, a tam kolejny cyrk.
Jak robił mi usg, to zawolal inna lekark, żeby zobaczyli jak mnie wypuscili wyczyszczona ze szpitala, nawet przeklinali przy tym, ze jak tak mogli. I znowu skierowanie do szpitala na powtorne czyszczenie, tam mi zrobili od razu zabieg łyżeczkowania, podobno baaardzo duzo jeszcze ze mnie wyciagneli. No i kazali mi pierwszy raz wstac, więc wstalam, w drodze do pielegniarek zemdlalam na korytarzu, mąż mnie zbieral i zaniosl do lozka spowrotem, zbiegli sie lekarze, pielegniarki i powiedzieli, ze na pewno w tym samym dniu nie wyjde. Stracilam bardzo duzo krwi, dostalam jakiegoś zapalenia i wyszlam na drugi dzień. Tak sie to skończyło.
A 3 puste jajo poronilam samoistnie w domu, poszlam tylko na drugi dzien do lekarza sprawdzic czy jestem czysta i wtedy nie był w stanie powiedzieć co sie stalo, i powiedział tylko, ze tak sie zdarza i mam poczekac z rok ze staraniami.
Wiem, że obrzydliwie to dość napisałam, wybaczcie
Okropne przezycia, współczuje bardzo :(
 
Dziewczyny,które sa aktywne fizyczne- nadal ćwiczycie? Bo nie zdążyłam lekarza spytać :/
Ja praktykuję jogę i od tygodnia czy 1,5 nie robiłam nic, ale się źle z tym czuję...zawsze byłam aktywna
 
Dziewczyny,które sa aktywne fizyczne- nadal ćwiczycie? Bo nie zdążyłam lekarza spytać :/
Ja praktykuję jogę i od tygodnia czy 1,5 nie robiłam nic, ale się źle z tym czuję...zawsze byłam aktywna
Oczywiście że tak, ja teraz mam pauze tygodniowa ale to przez upały ponad30stopni no nie ma mowy o treningu, ale jak się skoncza to wracam koniecznie 💪
 
Dziewczyny,które sa aktywne fizyczne- nadal ćwiczycie? Bo nie zdążyłam lekarza spytać :/
Ja praktykuję jogę i od tygodnia czy 1,5 nie robiłam nic, ale się źle z tym czuję...zawsze byłam aktywna
Oczywiście, ja dalej ćwicze ale unikam ćwiczeń typu np brzuszki i pilnuję tętna, jak jest za wysokie to robię przerwę..
 
reklama
E to ja dziś sobie zrobię jogę dla ciężarnych :)

A co z seksem? Powiem szczerze,że byłam mocno zdziwiona,kiedy lekarz mi powiedział,że KATEGORYCZNIE NIE do 12 tc, nawet nie zbadał mnie, ani nie zrobił wywiadu. Ja potem zaczęłam czytać,że przeciwwskazania to np. plamienia, obniżona szyjka, poprzednie poronienia itp.
Zastanawiam się, na jakiej podstawie stwierdził,że u mnie KATEGORYCZNIE nie wolno?🧐
 
Do góry