Cześć dziewczyny.
Potrzebuję wsparcia i słowa otuchy.
Dowiedziałam się,że jestem w ciąży w poprzednim tygodniu. Zapisałam się do lekarza, bo to moja 1 ciąża, nie do końca wiedziałam,czy tak szybko można iść.
U lekarza byłam dosłownie 3 minuty, potraktował mnie dość po macoszemu, mimo,że to mój gin od lat
Do takiego, którego polecały mi znajome nie ma szans się dostać
Nic się nie dowiedziałam, nie zostało mi zrobione USG, ani nic. Na moje pytanie, czy mam brać jakieś już witaminy powiedział "Ja nie wiem". Potem chciałam zadać kilka pytań, bo miałam wątpliwości, to usłyszałam "tylko szybko, bo nie mam czasu". Nie spytałam o wiele rzeczy, bo po prostu nie zdążyłam. Jak pokazałam mu moje badania z krwi sprzed 3 tygodni to powiedział "to już stare, nieważne". Wypisał mi nowe, a na moje pytanie, kiedy mam przyjść odpowiedział "Nie wiem".
Spytał też, czy mnie boli brzuch, powiedziałam,że bolał, jak nie wiedziałam,że jestem w ciąży, to dźwigałam dużo rzeczy, i mnie bolał brzuch to usłyszałam "No, kara musi być nie?" (w sensie ten ból brzucha)
Wyszłam stamtąd i płakałam, kompletnie nie wiem, co się ze mną dzieje, zostałam z tym sama.
Nie wiem, co mam dalej robić, nie za bardzo mnie stać chodzić prywatnie, ale mam wrażenie,że zostałam potraktowana jak "gó.no", byle by kolejną i kolejną pacjentkę przyjąć...
Wychodzi u mnie 5+1.
Nie wiem,czy ja z tych nerwów to nie stracę tego. Po tej wizycie tak mocno mnie bolał brzuch,że przeleżałam 3h...