Dziękuje:-):-):-):-) Fajnie, że mogę sobie tutaj wejść, popitolić... Łatwiej zrozumieć komuś, kto jest w podobnej sytuacji.
Ostatnio się spotkałam z koleżankami z liceum na spacerku one już z dzieciaczkami. Jedna to już 3 ma, szybko zaczęła. Nic nie wiedzą o tym co się dzieje, a ja nie miałam ochoty się zwierzać, bo nie są mi zbyt bliskie. Nagadały się, że mi to by się dziecko przydało, bo mi się nudzi, bo dużo się uczę, kursy robię etc. Raczej mi się nie nudzi, mam co robić, w każdym razie się nie odzywałam, smutno mi było i tyle.
W końcu musi się udać, miałam dziwną noc, zjadłam cały słoik cukinii w marynacie, zagryzając to serem żółtym i rzodkiewkom. W życiu tak nie jadłam, bałam się co na to mój żołądek, ale o dziwo nic. A dziś kawy nie mogła, a kocham kawę i codziennie ją pijam z rana, a dziś w ogóle mi nie smakowała, wzięłam łyka i wylałam. Pierwszy raz takie cuda się ze mną dzieją...
Poczytałam sobie wcześniejsze posty. Dawno nie zaglądałam i miałam zaległości. Czytałam o młodym wieku, ciąży ewentualnej i ginekologu i przypomniało mi się co było u mnie. Ja się bałam, że mój ginekolog coś powie mi złego, gdy mu powiem, że ślubu nie mamy, a chcemy mieć dziecko. Myślałam o tym trochę, ale potem stwierdziłam, że co go to obchodzi, on jest lekarzem, a nie księdze etc., a to nasza sprawa i w razie czego, gdyby coś powiedział to miałam przygotowaną odpowiedź, ale nic takiego nie miało miejsca
Może to trochę głupie, ale wiem jak w mojej rodzinie zareagowali na wspólne mieszkanie bez ślubu. Oczywiście mama była za, lepiej jest sprawdzić jak to będzie, niż wsiąść ślub, potem razem zamieszkać, a na koniec się rozwieść, bo nagle okazało się to czy tamto- u mnie w rodzinie sporo takich przypadków było. Oczywiście na to nie ma reguły, ale woleliśmy zobaczyć jak to będzie. Dobra bo to nie miejsce na tego typu rozważania
Pozdrawiam ciepło, już nie mogę się doczekać kiedy zrobię test, oby były dwie kreseczki. Trzymam za was kciuki. Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam
Trzmyjacie trzymajcie Kobitki :-) wczoraj rozmawialam ze swoim facetem i stwierdzilismy, ze jak jednak sie okaze, ze nic nie wyszlo to "przylozymy sie" do staranek w przyszlym roku - juz bedziemy sami mieszkac (przeprowadzka w przeciagu 3 miesiecy), zacznie sie pomalu remoncik robic (dostajemy mieszkanie od jego rodzicow w poczet prezentu slubnego) i wtedy juz nic nam na przeszkodzie nie bedzie stalo w spokojnym powiekszaniu rodzinki :-)
Ale to nie zmienia faktu, ze dzisiaj podbrzusze i piersi daja mi popalic ;-)
Życze milego dzionka :-)
No my też takową kwestię rozważamy. Ja się obronię, bo te stresy robią swoje. Mam jeszcze inne kierunki, ale jak już będę mieć mgr z jednego to już dam sobie na luz. Dziś ciężko i tak o pracę. Wiem, że się znajdą inne stresy etc. ale już po ślubie będziemy, damy radę
Ja się ze sklepem może uporam
Albo swojego wyślę na badania, bo skoro ze mną ok to może z nim coś nie tak. O tym też gadaliśmy. Oboje się stresujemy tym wszystkim. Kiedyś myślałam, że zajście w ciąże nie jest trudne, wystarczy się nie zabezpieczyć, a to wcale tak hop siup nie jest, niestety. Pożyjemy, zobaczymy, trzeba się starać być dobrej myśli, chociaż czasem to trudne. Jak rzucałam papierochy to uważałam, że pozytywne myślenie to połowa sukcesu, może i teraz podziała