Cześć Dziewczyny!
Nie było mnie tu ładnych parę miesięcy i widzę, że wątek może nie umarł ale na pewno przywiądł. ;-) Mam nadzieję, że na nowo rozkwitnie.
Myślałam, że przez co najmniej kilka miesięcy nie pojawią się w moim życiu sprawy, z którymi mogłabym się do Was zwrócić ale teraz nie jest to już takie pewne.
Obydwoje z M. straciliśmy robotę, więc doszliśmy do wniosku, że nie jest to dobry czas na staranka. Co by nie kusić losu, wróciłam do pigułek i mam kłopot, bo nie wiem co myśleć o tym co się ze mną dzieje.
Zaraz przed powrotem do pigułek stosowaliśmy taką partyzancką metodę kalendarzykowo-prezerwatywową.
Ostatnia zarejestrowana przeze mnie owulka to okolice 5-ego listopada. 19 listopada wszystko wskazywało na pierwszy dzień @, więc rozpoczęłam branie pig. Po pierwszym dniu, kiedy tylko sobie poplamiło, @ zniknęła, po dwóch dniach wróciło delikatne plamienie i tak sobie plamiło przez blisko dwa tygodnie.
Wiem, że plamienie się zdarza na początku brania pig. więc nie zastanowiło mnie to specjalnie.
Na wszelki wypadek w drugim dniu pseudo-@, która gdzieś zaginęła zrobiłam test (ale nie rano tylko w ciągu dnia), który wyszedł negatywny.
Problem jest taki, że moje piersi rosną w błyskawicznym tempie i bolą tak, jak bolały mnie w okresie dojrzewania, gdy dopiero się zaczęły pojawiać.
M. najpierw się ucieszył z tych zmian wielkościowych, ale ponieważ obecnie piersi bolą prawie już nawet wtedy, gdy na nie patrzy, ;-) przestał się tak bezrefleksyjnie cieszyć i zaczął pobąkiwać, że może jestem po prostu w ciąży.
Dwa razy w życiu wracałam do pigułek i nie przypominam sobie, bym miała tego rodzaju objawy.
Dziś był ostatni dzień pierwszego opakowania pigułek. Nie wiem co robić tak naprawdę. Zanim uda mi się dostać do lekarza minie troszkę czasu.
I czy są jakieś objawy ciążowe w czasie brania pigułek? A może podczas siedmiodniowej przerwy pomiędzy opakowaniami coś się dzieje szczególnego?
Próbowałam znaleźć jakieś odpowiedzi na te pytania w Sieci ale nic konkretnego nie wypatrzyłam,
A może po prostu czas najwyższy na powtórkę testu?
Prawda jest taka, że pomimo tego, że bardzo chciałabym mieć dziecko, to chyba nigdy dotąd nie byłam w mniej sprzyjającej życiowej sytuacji do podjęcia takiej decyzji i najzwyczajniej w świecie zamiatam temat pod dywan, zamiast np. zrobić betkę i mieć pewność.
Pozdrawiam serdeczniasto! :*
Nie było mnie tu ładnych parę miesięcy i widzę, że wątek może nie umarł ale na pewno przywiądł. ;-) Mam nadzieję, że na nowo rozkwitnie.
Myślałam, że przez co najmniej kilka miesięcy nie pojawią się w moim życiu sprawy, z którymi mogłabym się do Was zwrócić ale teraz nie jest to już takie pewne.
Obydwoje z M. straciliśmy robotę, więc doszliśmy do wniosku, że nie jest to dobry czas na staranka. Co by nie kusić losu, wróciłam do pigułek i mam kłopot, bo nie wiem co myśleć o tym co się ze mną dzieje.
Zaraz przed powrotem do pigułek stosowaliśmy taką partyzancką metodę kalendarzykowo-prezerwatywową.
Ostatnia zarejestrowana przeze mnie owulka to okolice 5-ego listopada. 19 listopada wszystko wskazywało na pierwszy dzień @, więc rozpoczęłam branie pig. Po pierwszym dniu, kiedy tylko sobie poplamiło, @ zniknęła, po dwóch dniach wróciło delikatne plamienie i tak sobie plamiło przez blisko dwa tygodnie.
Wiem, że plamienie się zdarza na początku brania pig. więc nie zastanowiło mnie to specjalnie.
Na wszelki wypadek w drugim dniu pseudo-@, która gdzieś zaginęła zrobiłam test (ale nie rano tylko w ciągu dnia), który wyszedł negatywny.
Problem jest taki, że moje piersi rosną w błyskawicznym tempie i bolą tak, jak bolały mnie w okresie dojrzewania, gdy dopiero się zaczęły pojawiać.
M. najpierw się ucieszył z tych zmian wielkościowych, ale ponieważ obecnie piersi bolą prawie już nawet wtedy, gdy na nie patrzy, ;-) przestał się tak bezrefleksyjnie cieszyć i zaczął pobąkiwać, że może jestem po prostu w ciąży.
Dwa razy w życiu wracałam do pigułek i nie przypominam sobie, bym miała tego rodzaju objawy.
Dziś był ostatni dzień pierwszego opakowania pigułek. Nie wiem co robić tak naprawdę. Zanim uda mi się dostać do lekarza minie troszkę czasu.
I czy są jakieś objawy ciążowe w czasie brania pigułek? A może podczas siedmiodniowej przerwy pomiędzy opakowaniami coś się dzieje szczególnego?
Próbowałam znaleźć jakieś odpowiedzi na te pytania w Sieci ale nic konkretnego nie wypatrzyłam,
A może po prostu czas najwyższy na powtórkę testu?
Prawda jest taka, że pomimo tego, że bardzo chciałabym mieć dziecko, to chyba nigdy dotąd nie byłam w mniej sprzyjającej życiowej sytuacji do podjęcia takiej decyzji i najzwyczajniej w świecie zamiatam temat pod dywan, zamiast np. zrobić betkę i mieć pewność.
Pozdrawiam serdeczniasto! :*