A jak mój szanowny mąż ostatnio wszedł na temat imion to aż się popłakałam ze śmiechu:
No więc tydzień temu mój kochany mąż mówi że pasiło by imię wybrać dla bąbelka, ale jeszcze nie znaliśmy płci. No więc doszło do tego że jak dziewczynka to Martynka lub Agnieszka. A przy chłopcach zaczął się problem: Bo mój mąż ma na imię Dariusz i z tego powodu doszedł do takiego wniosku że:
Dariusz był królem Persów i był władczy i jego syn też musi mieć "władcze imię"
I zaczął mi wymieniać że syn może mieć na imię: Cezar albo Aleksander
Hihi a ja do niego już ze łzami w oczach że jak już tak bardzo chce to niech będzie Aleksander tylko powiedziałam mu że nie podoba mi się jak do chłopaka mowią Olek a on do mnie, dlaczego by mieli na Aleksandra Olek mówić :-) to już padłam i tłumaczę mu że jeśli Aleksandra to Ola, w takim razie Aleksander to Olek.
A mój Dariusz na to że od kiedy Aleksandra to Ola i aż na internecie musiałam mu sprawdzać że to prawda. Ale miałam ubaw, potem zaczął już też żartować że jeśli nie zgodzę się na Cezara lub Aleksandra to daje mi jeszcze do wygoru Zeus, Hanibal lub Adolf
I skończyło się na tym że powiedział że Dariusz był wódz i on nie odpuści - więc cieszę się że jednak bedzie dziewczynka- hihi a potem zaczęłam się z niego śmiać że jak jest taki Wóc to niech idzie do swojego królestwa rzadzić (chodziło mi o WC) i się bidocek obraził na mnie.