No to i ja sobie powspominam, a nasza historia jest troszkę pokręcona :-).
Pracowaliśmy w tej samej firmie - on był wówczas kierowcą, a ja pracownikiem działu obsługi klienta. Zadzwonił na numer ogólny, pod którym pracowało ok.50 osób i trafił na mnie. Bardzo nam się miło rozmawiało, zaczęliśmy nawet troszkę flirtować. Opowiadał mi o sobie, że właśnie wybudował dom, jest w separacji i będzie się rozwodził, zaprosił mnie na wieczór filmowy. Ale ja byłam wówczas zajęta. Wprawdzie nie zrobiło to na począku na nim wrażenia, ale kiedy się dowiedział, że jestem z facetem z BORu, troszkę wymiękł
. No i wydawało się, że na tym nasza znajomość się zakończy.
Ale rok później znowu zadzwonił do mnie jakiś Andrzej. Był bardzo miły, fajnie się rozmawiało, ale dopiero kiedy powiedział mi że niedawno wybudował dom i rozstał się z żoną, zaczęłam łączyć fakty. Po pracy umówiliśmy się na spotkanie. Ponieważ nie bardzo mieliśmy gdzie pojechać, spędziliśmy romantyczny wieczór w McDonaldzie
, a później do rana siedzieliśmy w samochodzie na parkingu. Opowiedział mi wtedy wszystko o sobie, równiez to że nie jest jeszcze rozwiedziony i ma córkę z poprzedniego zwiąku. Miałam więc straszny dylemat co zrobić, ale ponieważ nie uszukiwał mnie, postanowiłam mu uwierzyć, że z tamtą kobietą naprawdę od dawna nic poza dzieckiem go nie łączy.
Na początku było trudno (w końcu byłam tak naprawdę kochanką, choć oni byli w separacji), ale przetrwaliśmy to. To spotkanie na parkingu miało miejsce w lutym 2004roku, dwa lata później (w 2006) się zaręczyliśmy, 7.7.2007 pobraliśmy, a 22.11.2008 zostaliśmy rodzicami. A wszystko dzięki temu, że jak mówi mój mąż - zauroczyłam go swoim głosem