Dobra, jestem....dzieci zjadły obiad, poszły się bawić, a ja kawka i komputerek, bo produkcja tu dziś niesamowita i nie chcę być w tyle
Zanim każdej coś, to tak ogólnie o
teściowej. Moja mieszka w Pl, a że wyznaje inna wiarę, to stroni od nas bardzo. I wiecie co? O tej ciąży jeszcze nie wie....czemu? Bo to co usłyszałam po ostatnim porodzie jakoś nie napawa mnie chęcią powiedzenia jej...Otóż jak wróciłam ze szpitala po narodzinach synka, zadzwoniliśmy do niej, ona poprosiła mnie do telefonu (myślę sobie gratulacje chce złożyć
), a ona do mnie : "i co? starczy Wam"
Ani dzień dobry, ani nic.....zatkało mnie i to tak bardzo nie fajnie...Teraz mąż uznał,że poczeka do chwili jak poznamy płeć, bo poprzednim razem tak mi ciśnienie podnosiła w tym temacie, jakby radość sprawić jej miało to,że nie uda nam się mieć synka (wtedy wymarzonego ponad wszystko). Chciałoby Wam się po czyms takim mówić o kolejnym dziecku? Mi nie. Choć czasem mnie to smuci, bo to jednak mama mojego męża i babcia moich dzieci
Dziękuję Wam bardzo za wszelkie wypowiedzi
odnośnie karmienia maluszków.
Annte tak, masz rację, każda ma z nas wybór. Często jednak słyszę,że w Uk mamy zbyt pochopnie rezygnują z kp, bo tu nie ma żadnego parcia na to
Mitemil przerażające jest to, co piszesz....ten terror laktacyjny w polskich szpitalach (choć jak
Słonko pisze, nie wszędzie
). W szpitalu w Pl, gdzie rodziłam jak któraś kp nie chciała, to musiała podpisac oświadczenie, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji i robi to świadomie. Dosłownie jakby chciała z premedytacją skrzywdzić własne dziecko! A potem co? Pójdzie załóżmy po skierowanie do specjalisty dla dziecka i nie dostanie, bo nie karmiła piersią, a ponoć (choć to bzdura) dzieci na piersi mają lepszą odporność....ehhh.....paranoja
A jaki stres dla tej mamy co odmawia kp..... Ale o czym tu mówić....nawet w TV reklamują mm dopiero od nr 2, bo 1 im nie wolno! Zauważyłyście?
Uleńko a no właśnie, po co cisnąć na siłę, jeśli ma to tyle stresu kosztować? Karmienie butlą dla mnie tez wcale nie jest takie oh i ah i super łatwe (tak, mam trudne dzieci pod tym względem) i czasem przykro jest słyszeć,że idę na łatwiznę
Nie wiem...może gdyby moja córa jadła tak, jak np synek
Estranea miałabym inne zdanie. Na prawdę, jak dziecko wisi na cycu non top.....no wykończyć się szło. Jak tu żyć wtedy? Pamiętam, jak mnie odwiedziła WIELKA pielęgniarka laktacyjna ( tu kminię do tego, co
Zanag napisała). Ja do niej,że ona ciągle chce (.), a ona na to,żeby jej wody do picia dawać i poszła....Ok. Dałam, a ona pluła dalej jak widziała smoczkiem od butelki....także taką pomoc dostałam
Po tym co
Słonko napisała, to tak się zastanawiam...czy tu chodzi o kasę? Możliwe? No bo jak pozwolić mamom na mm, to od razu trzeba im stworzyć warunki w szpitalu do tego. Albo jednorazowe buteleczki z mlekiem, albo sterylizatory butelek itd....no nie chcę myśleć, że tak może być
Qraa słuszna uwaga z tym chorowaniem dzieci po mm...Paradoksalnie u mnie najwięcej choruje właśnie córcia, która była na piersi
A Nika i Marcel, oboje alergicy wychodzą ze wszystkiego bez antybiotyku i mija im po 2-3 dniach....więc niech mi ktoś nie mówi,że kp tak chroni dzieci. Bo moja najstarsza była okazem zdrowia...dopóki nie poszła do szkoły. Sama znam dzieci, co były też na mm i nie chorują dosłownie nigdy, a znam i takie, co 2 lata na cycu i w wieku 7 lat indywidualne nauczanie....więc jak to jest?
Kamilka trafiłaś w sedno sprawy
Tak, jest mi trochę źle z tym, że odrzucam kp mimo iż mam super warunki do tego (i nie o rozmiar (.) mi chodzi ;-) raczej bazuję na doświadczeniach z córką). Po prostu jestem taką osobą, że wiem, czego chcę i dążę uparcie do tego, ale jednak jak ktoś mnie skrytykuje, zaczynam nad tym dumać...Bo może jednak robię źle? Może powinnam inaczej?
Olushia, Lionessa ja tak bardzo byłam nastawiona na kp, że potem było mi ciężko córce zabrać cyca, choć już wiedziałam,że to nie dla nas. Ale to właśnie przez te wszystkie teorie o odporności itp...szkoda w sumie,że tak wyszło (tzn biorąc pod uwagę,że dziś spodziewam się 4 dziecka )że zraziłam się w sumie na starcie
Oomamba słuszna uwaga,że wiele do powiedzenia mają osoby, które albo nigdy nie karmiły, albo tak na prawdę nie mają porównania. Tak jak wspominałam, dla mnie karmienie butlą, to też trudny temat, ale nie trudniejszy niż kp....kiedy jednak słyszę od fanatyczek kp jak krytykują karmienie mm, to mnie trafia mówiąc delikatnie, bo żeby coś skrytykować, to trzeba najpierw wiedzieć o czym się mówi
Tak jak
Agrafka wspomina....kazania lepiej zostawić dla siebie. Bo co innego radzić i dzielić się doświadczeniami, a co innego pouczać jakby człowiek na prawdę nic w temacie nie wiedział;-) I cieszę się w sumie,że nie ja jedna nie czuję tej magii kp. Uwierzcie,że przez te wszystkie lata od kiedy przestałam kp moją córkę, nasłuchałam się wiele nieprzyjemnych komentarzy i były momenty, kiedy sądziłam,że może przesadzam
Nawet teraz, jak z kimś rozmawiam i wychodzi w trakcie, że kolejny maluch pojedzie na butli, to od razu pada tekst :"jak to? nie będziesz karmiła piersią?".....Ciekawa jestem,czy kiedyś to się zmieni i wrócimy do czasów w sumie mojego dzieciństwa, kiedy to mm było na piedestale? Bo jak słusznie
Ewelinka pisze, mama nie karmiąca cycem wcale przecież nie jest gorszą mamą
Dzięki dziewczyny za udział w dyskusji. Bardzo się cieszę,że mimo odmiennych zdań jesteśmy zgodne.:-) Mi samej ulżyło po Waszych wypowiedziach, bo nie trudno zauważyć, że męczy mnie to
Zgadzam się z tym co napisała
Agrafka......TAK,TAK I jeszcze raz TAK Miło mi jest dziś czytać wszystkie Wasze dobre słowa odnośnie tego, jak sobie radzę. Powiem jednak,że przy I córci to była na początku katastrofa! Ja nie byłam w stanie się wysikać się za cały dzień, a co dopiero mówić o ugotowaniu obiadu
Byłam tak tym sfrustrowana, że całą złość wyładowywałam na mężu i to doprowadziło nas do pierwszego kryzysu w małżeństwie. Mój Tomek wtedy uznał,że never again, skoro tak ma wyglądać posiadanie dziecka. Dobrze,że w pewnym momencie się ocknęłam i nie pozwoliłam, by córcia całkowicie mną zawładnęła. I może brzmi to strasznie dla Was, ale nigdy nie można całkiem zapomniec o sobie, bo nikomu w domu to na dobre nie wyjdzie ;-):-)
Paulina bardzo mi przykro :-( Trzymaj się i ogromne wyrazy współczucia dla Was \*/\*/\*/ Myślę,że taki wątek odnośnie porad w wychowaniu dzieci, to bardzo dobry pomysł
Uleńko mam nadzieję,że jak tylko upał zelżeje, to poczujesz przypływ energii;-) Mi na zgagę póki co pomaga woda z cytryną. Cytryna kwaśna, ale podwyższa ph w organizmie, więc może by pomogło?
Choć w poprzednich ciążach nie pomagało mi nic:-(
Mitemil ja nie mam porównania co do cc i porodu sn. Po 3 cc mogę Ci powiedzieć,że jeśli obawiasz się tak bardzo porodu naturalnego, a masz możliwość cc, to bierz
Ja rodziłam pierwszy raz w Pl i potem dwa razy w UK. Wspominam o tym, bo właśnie po porodzie w Pl leżałam 24h plackiem. Dziś wiem,że zupełnie nie potrzebnie. Dwa kolejne razy wstałam szybko. II poród o 10 rano i wstałam o 22, a trzeci...rekord dosłownie....poród o 16, a wstałam po 21
Rodzaj znieczulenia dokładnie ten sam - podpajęczynówkowe, zatem to iż rodziłam 2 ostatnie raz y w Uk pod tym względem nie ma znaczenia. Ot taka była polityka szpitala w Pl. Wiem jednak, że są szpitale w Pl gdzie nikt nikomu nie każe leżeć 24h. Chociażby inny szpital w moim mieście. Powiem Ci jeszcze,że w Pl miałam sale mieszaną (jak to czasem w Pl ;-)). Było nas dwie cesarzowe i 2 po naturalnym. Jedna dziewczyna po porodzie nat leżała już 2 tyg, bo tak biedna popękała w czasie porodu...ja po tych 24h czułam się na prawdę dobrze, choć znacznie lepiej było jak szybciej wstawałam. Ogólnie za każdym razem było ok. Sama się dzieckiem zajmowałam, z kp nie miałam problemów przy pierwszej córci, nie musiałam nikomu dziecka na noc oddawać, nie miałam problemów z pójściem samej pod prysznic zaraz po wstaniu, żadnych ekscesów z pierwszą toaletą. Po I cc mnie wypuścili do domu po 4 dobach, po II po 36 godzinach, a po III po 48h. Brałam środki p/bólowe, ale bez szału. Na spacerze byłam za każdym razem 2 dnia pobytu w domu. Rana nigdy nie bolała po czasie,nie ciągnęła, do aktywności wracałam bardzo szybko. Po III cc po 6 miesiącach ćwiczyłam chodakowską i machałam na orbitreku dość intensywnie. Nic mnie bolało, tylko mięśnie były bardzo słabe, ale po czasie przeszło. Decyzja jest Twoja
Słonko bo to jest tak właśnie,że każdy ma inne doświadczenia i trudno komuś coś doradzić w kwestii porodu. Ty widziałaś kobitki po cc połamane, ja po naturalnych porodach. Zresztą w Uk cc robi się dużo częściej niż w Pl i przynajmniej tu gdzie mieszkam jest całe piętro dla mam cesarzowych. Uwierz, nikt nikomu śniadania do łóżka nie przynosi, wszystkie idą same. Jak się dzieje coś złego,to je zabierają z tego oddziału. Ale nie ma czegoś takiego,że babki leżą i jęczą. Nikt im na to nie pozwala. Pełna mobilizacja. To też pomaga. Ale nie pisze tego, by pokazywać jak my tu mamy oh i ahh, ale dlatego,że dużo, na prawdę dużo zależy od nastawienia i podejścia kobiet po cc, czy porodzie naturalnym, jak również personelu. I bez względu na wszystko....nie można demonizować żadnego ze sposobów porodu, bo to właśnie potem rodzi takie spekulacje, a nie każda z nas umie wyciągnąć odpowiednie dla siebie wnioski...nie martw się na zapas. Nawet jak Ci dadzą cc, to i tak będzie git
:-)
Madzia koniecznie daj znać w piątek jak minął pobyt rodzinki (szwagier, tak?);-) I tak z ciekawości...ile takich super sal mają w tym super szpitalu? Bo w moim w Kielcach też takie były. Aż 3, a rodzących czasem 5 razy tyle
Kamilka masz absolutną rację! Dzieci tak szybko rosną,że nim się obejrzę będę popołudniami pić sama kawę i wspominać te dni, kiedy były ciągle obok mnie. Dzięki Ci za ten komentarz, bo przypomniałaś mi o tym, co gdzieś mi ostatnio umknęło w natłoku zajęć
Jak tam samopoczucie? Już lepiej? Atrakcje jelitowe minęły?
Lionessa dziekuję za dobre słówko:-) Powiem Ci,że ja też wcale nie jem dużo. Sporo gotuję i piekę, ale sama zjadam nie za wiele. Raz, boję sie powtórki z I ciąży, gdzie przytyłam ponad 30kg, a dwa jestem cukrzykiem i muszę kontrolowac mocno to, co jem. Tez często podziwiam dziewczyny za ich spust
:-) A tekst teściowej....no proszę Cię
Serio tak wypaliła?
Olushia jak rodziłam w Pl, to dawali mi wybór, czy chcę podpajęczynówkowe, zewnątrzoponowe, czy całkowite. Myślę,że wiele szpitali daje taki wybór ;-)
Agrafko jak byłam poprzednio w ciąży, to nam koleś wjechał autem w tył samochodu. Nic nam się niby nie stało, ale auto do kasacji, no i jednak siła uderzenia tak ogromna,że ja odchorowałam mocno ze strony kręgosłupa. Na szczęście synuś miał się dobrze w moim brzuszku
Dziękuję,że pytasz o Nelly. Niby było ok dziś rano i ją puściłam do szkoły, ale wróciła z 39 stopni gorączki znowu:-( Zalezało mi by dziś poszła, bo u nas przejście do kolejnej klasy odbywa się przed wakacjami i oni mieli dziś. Także dziś dała radę, ale jutro jej nie dam. Czwartek mają wolny, bo kadra się szkoli, więc mam nadzieję,że do piątku jej minie. Cieszę się,że spotkanie wczoraj się udało. Idź za to dziś wcześniej spać, choc ja sobie co dziennie obiecuję,że idę wcześniej i nic z tego
I dzięki za dobre słówko;-) A co do płci.....jak zaszłam w ciążę z synkiem, wszyscy wątpili,że wreszcie przełamię passe na babeczki w rodzinie. Uwierz, wszędzie rodziły się dziewczynki. I u mnie i u męża...Już nawet wkręcałam sobie,że na bank będzie III córa....jak widzisz warto było wmieć nadzieję...trzymam kciuki :-)
Estranea gratuluję wizyty! Super,że wszystko dobrze. Powiem Ci,że mi też waga podskoczyła ostatnio dość sporo w krótkim czasie. Biorąc pod uwagę ile chodzę i jak jem.....trudno się z tym pogodzić
Mam jednak nadzieję,że w III trymestrze się to uspokoi. A ile przytyłaś w poprzedniej ciąży i kiedy najwięcej? Tak z ciekawości czystej pytam
Nie chcesz, nie pisz, zrozumiem:-)
Oomamba tak sobie myślę o tym co piszesz,że znowu awantury....myśmy mieli tak z mężem jakiś czas temu. Pewnego dnia doszło do wielkiej awantury i chyba po raz pierwszy mój mąż mi wykrzyczał, czemu tak jest...I wiesz co? Miał skubany rację. To ja byłam nie do wytrzymania. Ciagle się czepiałam, nawet jak coś zrobił nieumyślnie, lub po prostu nie po mojej myśli, a zupełnie bez szkody.....od razu go krytykowałam. Wyrzucił mi wtedy w twarz,że się zmieniłam i że tęskni za tym jak było kiedyś.....dotarło do mnie. Uwierz,że od razu. Pomyślałam, podumałam i uznałam,że ma rację. Nie mówię,że Twój mąż jest nie winny niczemu. Że to Ty jesteś BE. Ale może pogadajcie tak szczerze, bez wypominania sobie, bez krytyki? No trzymam kciuki za poprawę, bo szkoda życia na boczenie się
A Twoja teściowa też niezła agentka....co ma byc to będzie...ehhh....skąd u niektórych takie myślenie
Mój mąż nie jest romantykiem, ale raz mnie zażył wręcz w rocznicę ślubu, bo to ja zapomniałam
Może jednak wymyśl Ty coś dla niego? Sama nie wiem co, ale coś na zakopanie toporu wojennego
Toć przecież kochasz go babo jedna
Ewelinko ja bym się teściowej odcięła pewnie, choć z drugiej strony wiem, jak człowieka ścina z nóg takie gadanie....nie martw się i nie denerwuj. W zamian ilekroć będziesz mieć okazję podkreślaj jak cudownie jest mieć synka
Ja gdybym znała płeć już bym coś kupowała, bo choć mam wszystko po dzieciach....no nie odmówię sobie tej przyjemności
Anula jesteś WIELKA! Ogromnie gratuluję Ci obrony
I uwierz....jak możesz nie rób nic
Szybko wspomnisz te słowa, kiedy maluszek będzie z Wami:-) Zasłużyłaś na odpoczynek
Kar ja jestem w szoku jak czytam,że lekarze się Was czepiają o wagę
Mnie ważą dwa razy. Jak mi robią prenatalne z krwi (to ważny współczynnik) i przed porodem,żeby dobrać dawkę znieczulenia. Jej....nie wyobrażam sobie tak się stresować głupia wagą. Tzn wiadomo, sama staram się uważać, ale po diabła ma mi ktoś jeszcze docinać
A tym bardziej,że sama doświadczyłam na sobie, jak waga potrafi bezlitośnie iść w górę w ciąży pomimo,że nie je się za dwoje.....Nie smuć się. Baba niech se pogada. Jesteś już na tym etapie ciąży, gdzie maluszki przybierają dużo szybciej na wadze. A nie masz możliwości zrobić usg gdzieś indziej,żeby płeć poznać? To faktycznie przykro, jak tak Cię zbywa
Przytulam i poprawy samopoczucia życzę
Qraa uważaj na siebie. Mam nadzieję,że dalsze wyniki badań będą lepsze. Będę trzymac za to kciuki! I jesteś pewna,że ta praca teraz jest ok? Skoro nic robić w domu nie możesz? Hmm....ja bym odpuściła, ale Ty wiesz najlepiej. Trzymaj się
I nawet nie będę juz wspominać, o co mnie ludzie pytają, jak wiedzą,że rodzić się bezie 4 dziecko
Fakt, czasem zaboli.....na szczęście już tylko czasem
Czarna gratuluję ruchów! No i pisz częściej co u Was? Jak się czujesz?
Dobra.....nadrobiłam, opisałam się i muszę zmykać bo mi dzieci chałupę roznoszą
Jeśli kogoś pominęłam, to bardzo przepraszam. Jeśli zanudziłam, to tym bardziej przepraszam. Ale tak na prawdę to Wasza wina....było tyle nie pisać beze mnie