Hej dziewczyny
Ja dziś mam dość....
Zły dzień, to mało powiedziane....Rano idąc z przystanku do szkoły spadła
taka ulewa,że w 3 minuty zmokłam caluteńka....No nic. Twardo pojechałam do miasta czekać na córkę.
W między czasie mąż zadzwonił,że padła skrzynia biegów w aucie....Koszty to już pikuś, ale jesteśmy
bez auta i to już gorszy problem
Jadąc z powrotem po Nikę, autobus się spóźnił "tylko" o 40 minut,
więc biegłam po nią, bo już mi dzwonili,że dziecko płacze,że mnie nie ma....Doleciałam, z powrotem
na autobus i co? A no rozkraczył się, jak tylko ruszyliśmy z przystanku
Kolejny nie przyjechał o czasie,
więc czekałyśmy sobie 40 minut! Ok. Dojechałyśmy na dworzec, a że musiałam coś kupić po drodze, wskoczyłam
do sklepu na sekundkę....Taaaa....z sekundy zrobiło się 20 minut, bo zepsuło się coś i nie wiadomo było, czy
transakcja kartą została zatwierdzona...Oczywiście za ten czas zdążył nam uciec autobus i znowu czekanie....
Nie warto było wracać już do domu, bo zaraz starsza kończyła zajęcia, więc wróciłyśmy pod szkołę. W drodze
powrotnej do domu nie uwierzycie.....kolejny autobus się rozkraczył i znowu wysiadka, czekanie.....Jesooooo,
dotarłyśmy do domu o 17, a wyszłam o 8 rano
Zdążyłam naszykować obiad dzieciom i siadłam....
Spojenie mi żyć nie daje...nawet jeść mi się nie chce.....Ehhhh....poczytam co u Was