Pytanie skierowałam do Mitemil bo o tym kiedyś napomknęła. Jednak jeśli ktoś ma ochotę wypowiedzieć się w temacie, bardzo proszę! Może być to temat ogólny ;-)
Ja napiszę tylko tyle. Też zastanawiałam się nad badaniami, ale mój gin powiedział, że nie widzi wskazań, więc nie zrobiłam. Podejrzewam, że zbyt dużo nerwów by mnie to kosztowało. A co do aborcji i wad genetycznych. Żadna z nas tutaj nie wie co by zrobiła, bo nie jest w tej sytuacji, gdzie musi podjąć decyzję.
U nas na majówkach koleżanka właśnie dziś musiała podjąć decyzję czy rozwiązują ciążę w 34t.c. czy czekają aż zacznie się samo, ale dziecko prawdopodobnie urodzi się martwe. Maluch ma wady serduszka i nie rośnie w łonie.
Mitemil dziękuję. Ja muszę chyba częściej brać tabletki,bo zawsze czekam aż mocno boli i chyba to nie dobrze :-/ Nigdy nie miałam na tym etapie takich problemów, więc nie bardzo wiem co i jak.
W pierwszej ciąży strasznie bolała mnie głowa, do tego stopnia, że nie mogłam się podnieść z łóżka. Mój gin powiedział, że lepiej wziąć apap niż cierpieć, bo dziecko bardziej to odczuje niż działanie tabletki.
Witam,mogę do Was dołączyć?termin porodu mam na grudzien
Beata31 witaj i rozgość się!
Hej
Pisze dopiero teraz bo gin mnie troche podlamal... ostatnio na sprzęcie tym 3d 4d co mi robili nt wyszło 1,4 dzis na sprzęcie nfz 2,0... na sprzęcie tym 4d mam w opisie ze pęcherz moczowy i żołądek widoczne a ten dzis mi powiedział ze nie widzi ani żołądka ani pecherza.. no chyba by nie znikly nie? I mam przyjść za tydzień raz jeszcze. Poza tym serduszko pięknie bije. Maluszek ma prawie 7 cm, skakał i szalał w brzuszku az ciężko bylo mierzyc. Zdjęcie zrobił ale da mi za tydzień bo będzie wrzucać dane w program by wyliczyć ryzyko wad..... na dzień dzisiejszy wskazuje 13+0
Ewelinka_shn, to coś dziwnego że narządy zginęły, może gin nie widział przez to, że maluch się tak wiercił?
Dziewczynki u nas wszystko ok :-) gin dzisiaj bardziej ginekologicznie mnie badał, zrobil cytologie, a samo usg było krótkie niestety :-( nawet zdjęcia mi nie dał :-(
Kolejna wizyta 3.07 dopiero i to już będzie u nas polowkowe :-) płci z poprzedniego badania nie potwierdził bo maluch źle ułożony
Anncka, super że wszystko jest ok!
No gin też mówi że już moze będę ruchy czuła :-) a i najważniejsze pozwolił odstawić luteine co bardzo mnie cieszy
Też bym chętnie odstawiła luteinę, ale niestety jestem na nią skazana do końca ciąży. Na szczęście biorę dowcipną, bo ta pod język była nie do dźwignięcia.
cieszę się że co niektóre z was mają koleżankę też w ciąży Ja mam tylko jedną dalszą znajomą w ciąży, do tej pory jako jedyna z moich bliskich koleżanek mam już dziecko, a w dodatku drugie w drodze....Mało tego, na początku widziałam w ich oczach jakieś takie niezdrowe zdziwienie kiedy spodziewałam się Arka, a teraz jak się dowiedziały że znowu jestem w ciąży i to w dodatku planowanej to już wogóle szok. A mam 25 lat, więc to chyba normalne...? One mają tyle samo, ale czasem mam wrażenie że nadal uważają się za licealistki
Nawet z moją przyjaciółką (już byłą) urwał się kontakt, bo ona ma inne priorytety widocznie i nie chcę jej się słuchać o moich troskach i radościach. Nawet jak stała się rzecz najważniejsza dla mnie, urodził się mój syn, i zadzwoniła do mnie po paru miesiącach, to njapierw musiałam wysłuchac jej monologu o tym jak u niej w pracy, gdzie była na imprezie, jaka to ona zdolna, itd, a na sam koniec rozmowy zapytała jak tam ja i moje dziecko. RAz przyjechała rok temu, akurat Arek był rozkapryszony trochę i płakał to skrzywiła mordę i powiedziała: o rany co on tak płacze, inne dzieci takie nie są tylko normalnie się zachowują.... Teraz utrzymuję kontakt z nią sporadyczny.
Jedyna moja bliska koleżanka, która zawsze mnie wysłucha jest w Anglii
Dlatego tak lubię popisać sobie z wami na forum, bo przynajmniej jest komu się wygadać.
No i właśnie to zrobiłam, lżej mi trochę.
oomamba, chyba tak jest w większości, że kiedy pojawia się dziecko to wiadomo kto jest znajomym a kto nie. U nas też wielu znajomych zapomniało gdzie mieszkamy i jaki mamy numer telefonu. Trudno, widać tacy z nich znajomi. Część z nich ma już swoje rodziny i zwyczajnie nie ma już czasu na towarzyskie spotkania, ale raz kiedyś chętnie się spotykamy.
Ale muszę Wam napisać o mojej najlepszej przyjaciółce. Jak dowiedziała się, że jestem w ciąży to oszalała ze szczęścia. Dzwoniła codziennie, robiła prezenty, zakupy itd. Bardzo mnie wspierała. Jak urodziła się Ninka to w ogóle oszalała na jej punkcie i wtedy sama zaczęła się starać i okazało się niestety, że sama nie może zajść w ciążę. W między czasie została matką chrzestną naszej córki. Ale sytuacja nie zmieniła się przez to, że ona nie może, na pewno jest jej przykro ale nie okazuje tego. Jak dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży to bałam się jej powiedzieć, bo ona była na etapie badań co jest nie tak. Ale reakcja była cudowna, cieszy się z naszego szczęścia. Codziennie dzwoni, codziennie pyta jak się czuję jak Ninka. Na szczęście już wiadomo co jest przyczyną niemożności zajścia i zaczęła leczenie. I jednym z moich marzeń jest właśnie to żeby ona mogła wziąć w ramiona swoje maleństwo.
Życzę każdej z Was takiej przyjaciółki. Tylko bez problemów z płodnością.
Ja dziś padam na twarz. Dzień koszmarny.
Moje dziecko postanowiło sprawdzić jak smakuje szklana kulka i połknęła ją na moich oczach. Myślałam, że umrę. Teraz czekamy aż wyjdzie z kupą.
Później spadła z kanapy zwalając sobie na głowę kanapki z pomidorem.
Na spacerze zsiuisiała się w majty i trzeba było jechać szybko do domu.
Jestem padnięta, ale na szczęście mój cudny mąż zrobił mi na kolację hotdogi. Wcześniej zjadłam makrelę w pomidorach. Mniam.
Ponieważ nie mam sił więcej pisać to zakończę życząc Wam spokojnej nocy.