reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Grudzień 2009

Ja się nie wystraszyłam :))

Ale z moimi chłopakami to mam ostatnio tyle wrażeń, że na forum braknie czasu :(
Dzisiaj z samego rana wylądowaliśmy na Izbie Przyjęć - Franek pół nocy wymiotował, Staś delikatniej trochę ale też. Myślałam, że po kilku hafcikach im się polepszy, ale nad ranem podałam cyca i powtórka z rozrywki - na szczęście pomimo porządnych wymiotów chłopaki mają się dobrze i nie musieliśmy podłączać kroplówek ani wchodzić z lekami. Probiotyk, cycuch częściej a mniej, odstawienie zupek i deserków na 1-2 dni. Nie mam pojęcia po czym ich tak zmogło - zjedli wczoraj zupkę babciną tą co zwykle, a na deser jabłuszka z bananami i delikatnym biszkoptem... Z tym, że w tym słoiczku były dość duże kawałki (chyba jabłek) i te właśnie kawałki w niezmienionej postaci chłopcy po kilkunastu godzinach zwrócili. No i moja mama zrobiła im mleczną kaszkę (tą która już jest z mlekiem modyfikowanym) na mleku zamiast na wodzie, Staś zjadł kilka łyżek a Franek dość sporo i może to przygniotło ich małe brzuszki :(
Strachu się najadłam co niemiara, no i tonę prześcieradeł, pieluch i ciuszków wrzuciłam do prania. Teraz na każde maleńkie beknięcie, czy mlaśnięcie chłopaków staję na równe nogi ja a moje serducho w poprzek :/ na szczęście narazie jest spokój.

A żeby tego było mało, to jeszcze ostatnio odkryłam, że jestem krzywa jak metr sznurka w kieszeni... Podczas zapaśniczej głupawki z mężem dostałam niechcący z łokcia w kręgosłup, zabolało porządnie więc małż postanowił zbadać dokładniej moją kontuzję i się zdziwił - jeden z kręgów w odcinku piersiowym wyraźnie odstaje na bok od reszty o jakiś centymetr co najmniej! Muszę się wybrać do ortopedy jak najszybciej, bo nie wiem co to za cholerstwo i czym to to grozi.. Muszę się przyznać, że lubię sobie poleżeć przed laptopem na brzuchu z jedną ręką pod głową a drugą na touchpadzie, ale że aż tak mi się porobiło od tego? A może to po ciąży, hmmm... W każdym razie nie boli mnie to, mogę się normalnie ruszać, więc historie dyskowo-kręgowe odpadają, bo są podobno koszmarnie bolesne. Dziwne to ;)

Witam nową Mamusię :)
 
reklama
Ja się nie wystraszyłam :))

Ale z moimi chłopakami to mam ostatnio tyle wrażeń, że na forum braknie czasu :(
Dzisiaj z samego rana wylądowaliśmy na Izbie Przyjęć - Franek pół nocy wymiotował, Staś delikatniej trochę ale też. Myślałam, że po kilku hafcikach im się polepszy, ale nad ranem podałam cyca i powtórka z rozrywki - na szczęście pomimo porządnych wymiotów chłopaki mają się dobrze i nie musieliśmy podłączać kroplówek ani wchodzić z lekami. Probiotyk, cycuch częściej a mniej, odstawienie zupek i deserków na 1-2 dni. Nie mam pojęcia po czym ich tak zmogło - zjedli wczoraj zupkę babciną tą co zwykle, a na deser jabłuszka z bananami i delikatnym biszkoptem... Z tym, że w tym słoiczku były dość duże kawałki (chyba jabłek) i te właśnie kawałki w niezmienionej postaci chłopcy po kilkunastu godzinach zwrócili. No i moja mama zrobiła im mleczną kaszkę (tą która już jest z mlekiem modyfikowanym) na mleku zamiast na wodzie, Staś zjadł kilka łyżek a Franek dość sporo i może to przygniotło ich małe brzuszki :(
Strachu się najadłam co niemiara, no i tonę prześcieradeł, pieluch i ciuszków wrzuciłam do prania. Teraz na każde maleńkie beknięcie, czy mlaśnięcie chłopaków staję na równe nogi ja a moje serducho w poprzek :/ na szczęście narazie jest spokój.

A żeby tego było mało, to jeszcze ostatnio odkryłam, że jestem krzywa jak metr sznurka w kieszeni... Podczas zapaśniczej głupawki z mężem dostałam niechcący z łokcia w kręgosłup, zabolało porządnie więc małż postanowił zbadać dokładniej moją kontuzję i się zdziwił - jeden z kręgów w odcinku piersiowym wyraźnie odstaje na bok od reszty o jakiś centymetr co najmniej! Muszę się wybrać do ortopedy jak najszybciej, bo nie wiem co to za cholerstwo i czym to to grozi.. Muszę się przyznać, że lubię sobie poleżeć przed laptopem na brzuchu z jedną ręką pod głową a drugą na touchpadzie, ale że aż tak mi się porobiło od tego? A może to po ciąży, hmmm... W każdym razie nie boli mnie to, mogę się normalnie ruszać, więc historie dyskowo-kręgowe odpadają, bo są podobno koszmarnie bolesne. Dziwne to ;)

Witam nową Mamusię :)
Oj wiem co teraz przezywasz bo sama przechodziłam podobną sytuacje z corka:tak:tylko ze ona miała wtedy jakiegos wirusa.
Mam jednak nadzieje ze juz po kłopocie i ze nie bedzie powtorki;-)zdrowka zycze dzieciakom i Tobie;-)
 
Oj wiem co teraz przezywasz bo sama przechodziłam podobną sytuacje z corka:tak:tylko ze ona miała wtedy jakiegos wirusa.
Mam jednak nadzieje ze juz po kłopocie i ze nie bedzie powtorki;-)zdrowka zycze dzieciakom i Tobie;-)

No właśnie mi się wydaje, że to jakiś wirus - dwa dni wcześniej mojego męża i tatę złapała biegunka, wczoraj chłopcy z wymiotami, dzisiaj moja siostra biegunka...

Uspokoiło się na szczęście. To znaczy wymioty, bo przed chwilą chłopcy zakończyli koncert na dobranoc, wyjce jedne :/ Oni zasypiają spokojnie tylko przy piersi, bo w innym wypadku nie ma mowy o bezbolesnym zaśnięciu. Marudzenie przechodzi w jęki, jęki w płacz, wędrowanie po materacu (mamy takie ogromne legowisko 2x2 metry na podłodze z dwóch materacy i tutaj śpimy), wdrapywanie się w półśnie na poduchy, szafki - nabijanie sobie guzów, wywrotki i powody do jeszcze większej histerii. Ani tulenie, kołysanie, głaskanie nie działa. Dzisiaj po prostu leżałam między nimi i z bezsilności sama płakałam, wyli przez 40 minut, aż im w noskach siorbało :( nie wiem gdzie popełniam błąd, u Was maluszki zasypiają same??

Poza tym dwa razy mi się budzą w nocy na karmienie, zawsze! W zależności od tego o której pójdą spać, zazwyczaj zaczynają się kręcić i marudzić około 23, a potem 3-4, no i pobudki mam codziennie ok 6-7. Nie wytrzymują bez jedzenia (picia?) więcej niż 4 godziny. Wypróbowaliśmy już wszystkie mleka i kaszki, po prostu wszystkie! Nic im nie smakuje i za nic nie wypiją czegokolwiek z butli (to byłoby dla mnie mega wygodne - dwóch naraz, i ktoś mógłby mnie czasem wyręczyć żebym sobie pospała, a może i oni pospaliby dłużej). Bo jeszcze Franek jak Franek, ale Staś przebudza mi się w nocy kilka razy, siada i zaczyna wędrować, zazwyczaj zaczyna też płakać, budzi Franka, ja zapalam lampkę, wybudzają się i tak dalej... Potrafią tak w środku nocy pójść sobie na matę i się zacząć bawić ;) macie może jakieś sposoby na przyuczenie do butli?
 
No właśnie mi się wydaje, że to jakiś wirus - dwa dni wcześniej mojego męża i tatę złapała biegunka, wczoraj chłopcy z wymiotami, dzisiaj moja siostra biegunka...

Uspokoiło się na szczęście. To znaczy wymioty, bo przed chwilą chłopcy zakończyli koncert na dobranoc, wyjce jedne :/ Oni zasypiają spokojnie tylko przy piersi, bo w innym wypadku nie ma mowy o bezbolesnym zaśnięciu. Marudzenie przechodzi w jęki, jęki w płacz, wędrowanie po materacu (mamy takie ogromne legowisko 2x2 metry na podłodze z dwóch materacy i tutaj śpimy), wdrapywanie się w półśnie na poduchy, szafki - nabijanie sobie guzów, wywrotki i powody do jeszcze większej histerii. Ani tulenie, kołysanie, głaskanie nie działa. Dzisiaj po prostu leżałam między nimi i z bezsilności sama płakałam, wyli przez 40 minut, aż im w noskach siorbało :( nie wiem gdzie popełniam błąd, u Was maluszki zasypiają same??

Poza tym dwa razy mi się budzą w nocy na karmienie, zawsze! W zależności od tego o której pójdą spać, zazwyczaj zaczynają się kręcić i marudzić około 23, a potem 3-4, no i pobudki mam codziennie ok 6-7. Nie wytrzymują bez jedzenia (picia?) więcej niż 4 godziny. Wypróbowaliśmy już wszystkie mleka i kaszki, po prostu wszystkie! Nic im nie smakuje i za nic nie wypiją czegokolwiek z butli (to byłoby dla mnie mega wygodne - dwóch naraz, i ktoś mógłby mnie czasem wyręczyć żebym sobie pospała, a może i oni pospaliby dłużej). Bo jeszcze Franek jak Franek, ale Staś przebudza mi się w nocy kilka razy, siada i zaczyna wędrować, zazwyczaj zaczyna też płakać, budzi Franka, ja zapalam lampkę, wybudzają się i tak dalej... Potrafią tak w środku nocy pójść sobie na matę i się zacząć bawić ;) macie może jakieś sposoby na przyuczenie do butli?

Z uczeniem spania podobno najważniejsza jest konsekwencja...Nasz Maluch zawsze zasypiał sam(chyba,że chory był).
Trzeba przeczekać ucząc samodzielnego zasypiania a oduczanie nocnych karmień -poprzez podanie wody u nas podziałało,choć te nocne karmienia były przez dość krótki czas(sama Go tego nauczyłam;/)...Serce się kroi jak Maluchy płaczą ale działa.Życzę dużo wytrwałości no i powodzenia!
Łazikowanie też już coraz rzadziej się zdarza-jak tylko się podnosi to ja Go kładę i tak nieraz się 'bawimy''15 minut ale zauważyłam,że coraz rzadziej ...Albo dam się napić potem zaraz smoka i na boczek...Do rana jest cisza.
 
Z uczeniem spania podobno najważniejsza jest konsekwencja...Nasz Maluch zawsze zasypiał sam(chyba,że chory był).
Trzeba przeczekać ucząc samodzielnego zasypiania a oduczanie nocnych karmień -poprzez podanie wody u nas podziałało,choć te nocne karmienia były przez dość krótki czas(sama Go tego nauczyłam;/)...Serce się kroi jak Maluchy płaczą ale działa.Życzę dużo wytrwałości no i powodzenia!
Łazikowanie też już coraz rzadziej się zdarza-jak tylko się podnosi to ja Go kładę i tak nieraz się 'bawimy''15 minut ale zauważyłam,że coraz rzadziej ...Albo dam się napić potem zaraz smoka i na boczek...Do rana jest cisza.

Jak chłopcy byli mali to spali w łóżeczkach, ale im ciężsi się robili tym trudniej mi ich było na te nocne karmienia znosić do siebie do łóżka, stąd to wielkie wspólne łoże - odwracam się na drugi bok, podaję pierś i śpię dalej, bez noszenia i wyjmowania półśpiących klocków z łóżeczek ;)

A na myśl o podawaniu wody nocą już dostaję gęsiej skórki... Bo jak się już zacznie to trzeba właśnie tą konsekwencję utrzymać, a to pewnie jakieś dwa nieprzespane tygodnie przede mną.
Zrobienie dwóch butli kaszy przed snem i wypicie do dna przez moich małych terrorystów to moje marzenie ;)

Dzisiaj u nas biegunka... Franek od rana trzy razy po całej pieluszce i z trzy po średnio albo trochę. Staś dwa razy porządnie.
Boję się hospitalizacji. Z dwójką i karmieniem piersią to jest nie do zrealizowania :( Daję smectę i kleik marchwiowo-ryżowy, tak poleciła pediatra, jakby się coś działo to mam dzwonić...
Pomimo tego chłopcy w dobrych nastrojach, uśmiechnięci, rozbiegani, i apetyty bez zmian. Oby im przeszło :(
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczyny:) Przedwczoraj wrocilam z lasu i przynajmniej na ogolnym udalo mi sie Was nadrobic:)

No właśnie mi się wydaje, że to jakiś wirus - dwa dni wcześniej mojego męża i tatę złapała biegunka, wczoraj chłopcy z wymiotami, dzisiaj moja siostra biegunka...

Uspokoiło się na szczęście. To znaczy wymioty, bo przed chwilą chłopcy zakończyli koncert na dobranoc, wyjce jedne :/ Oni zasypiają spokojnie tylko przy piersi, bo w innym wypadku nie ma mowy o bezbolesnym zaśnięciu. Marudzenie przechodzi w jęki, jęki w płacz, wędrowanie po materacu (mamy takie ogromne legowisko 2x2 metry na podłodze z dwóch materacy i tutaj śpimy), wdrapywanie się w półśnie na poduchy, szafki - nabijanie sobie guzów, wywrotki i powody do jeszcze większej histerii. Ani tulenie, kołysanie, głaskanie nie działa. Dzisiaj po prostu leżałam między nimi i z bezsilności sama płakałam, wyli przez 40 minut, aż im w noskach siorbało :( nie wiem gdzie popełniam błąd, u Was maluszki zasypiają same??

Poza tym dwa razy mi się budzą w nocy na karmienie, zawsze! W zależności od tego o której pójdą spać, zazwyczaj zaczynają się kręcić i marudzić około 23, a potem 3-4, no i pobudki mam codziennie ok 6-7. Nie wytrzymują bez jedzenia (picia?) więcej niż 4 godziny. Wypróbowaliśmy już wszystkie mleka i kaszki, po prostu wszystkie! Nic im nie smakuje i za nic nie wypiją czegokolwiek z butli (to byłoby dla mnie mega wygodne - dwóch naraz, i ktoś mógłby mnie czasem wyręczyć żebym sobie pospała, a może i oni pospaliby dłużej). Bo jeszcze Franek jak Franek, ale Staś przebudza mi się w nocy kilka razy, siada i zaczyna wędrować, zazwyczaj zaczyna też płakać, budzi Franka, ja zapalam lampkę, wybudzają się i tak dalej... Potrafią tak w środku nocy pójść sobie na matę i się zacząć bawić ;) macie może jakieś sposoby na przyuczenie do butli?

Jeju wspolczuje z calego serca:( choroba dziecka to straszne przezycie, a juz w dwupaku to pewnie mega ciezkie:( Duuuuuzo zdrowka dla chlopakow:*

A co do zasypiania to ja tez mam problem i to duzy.....Franek od jakis 3 miesiecy budzi mi sie praktycznie co godzine......teraz szly mu zeby to juz w ogole mialam masakre....wydaje mi sie, ze mamy teraz pauze od zabkowania i baaaaardzo chcialabym jakos uporzadkowac te noce, bo mnie to przerasta powoli.....tylko mam taki problem....najpierw odstawic od cyca, czy najpierw nauczyc samodzielnego spania???czy moze mozna zrobic to jednoczesnie? Choc ta trzecia opcja wydaje mi sie nie do zrealizowania......
 
Jak chłopcy byli mali to spali w łóżeczkach, ale im ciężsi się robili tym trudniej mi ich było na te nocne karmienia znosić do siebie do łóżka, stąd to wielkie wspólne łoże - odwracam się na drugi bok, podaję pierś i śpię dalej, bez noszenia i wyjmowania półśpiących klocków z łóżeczek ;)

A na myśl o podawaniu wody nocą już dostaję gęsiej skórki... Bo jak się już zacznie to trzeba właśnie tą konsekwencję utrzymać, a to pewnie jakieś dwa nieprzespane tygodnie przede mną.
Zrobienie dwóch butli kaszy przed snem i wypicie do dna przez moich małych terrorystów to moje marzenie ;)

Dzisiaj u nas biegunka... Franek od rana trzy razy po całej pieluszce i z trzy po średnio albo trochę. Staś dwa razy porządnie.
Boję się hospitalizacji. Z dwójką i karmieniem piersią to jest nie do zrealizowania :( Daję smectę i kleik marchwiowo-ryżowy, tak poleciła pediatra, jakby się coś działo to mam dzwonić...
Pomimo tego chłopcy w dobrych nastrojach, uśmiechnięci, rozbiegani, i apetyty bez zmian. Oby im przeszło :(
masz rację pewnie dwa tygodnie nie przespane ale później każda jedna nocka ,to może jednak warto;)
Ja pod tym względem jestem szczęściarą-od urodzenia Julka wstawałam do niego może w sumie z 10-20 razy w nocy......Śpioch to On jest po nas :)
Co do biegunki to współczuję,też niedawno przechodziliśmy wirusa...zaczęło sie od wymiotów a potem przez kilka dni biegunka.....Tak bardzo bałam sie,że się odwodni,że co 15 minut w nocy wstawałąm i poiłam Go ile się dało.....Na biegunkę u nas właśnie pomógł kleik ryżowo -marchewkowy(wyszedł mi bardzo gęsty). Dostaliśmy też elektrolity do wypicia (Smecty u nas nie ma) .Jabłko działa podobno równie rewelacyjnie ale nie mogliśmy tego sprawdzić bo nie mamy tarki plastikowej( za chwilę do nas przyleci z Pl ;P)
Dużo zdrówka życzymy i wytrwałości !!!!!
 
Bardzo dziękujemy za słowa otuchy, wsparcie innych Mamuś jest bardzo cenne :)

U nas już dzisiaj lepiej, ale jeszcze zupełnie na prostą nie wyszliśmy.

Frankowa_mamo, mam podobne plany - odstawienie od cyca (mam nowy pseudonim w domu - obozowiczka... rozmiarowo z przedciążowej L-ki spadłam do XS-ki) i przesypianie całych nocy... Ale wydaje mi się, że zamiast się do celu zbliżać, to się oddalam ;) Bo im później tym ciężej podobno.

Tylko jak to z tą wodą w nocy jest? Podaję wodę przez sen a smerfy po łyku orientują się, że to woda i w krzyk? U mnie pewnie po chwili będzie jeden krzyk na dwa głosy. Może łatwiej przyuczyć do picia sycącej kaszki przed snem? Albo po jakimś czasie po zaśnięciu, bo chłopaki śpią już o 20, a ja kładę się ok 23 więc może wtedy zapakować butlę z kaszą i pospaliby do rana... Tylko jak im tą kaszę wepchnąć do pyszczków, hmmm :)
 
Bardzo dziękujemy za słowa otuchy, wsparcie innych Mamuś jest bardzo cenne :)

U nas już dzisiaj lepiej, ale jeszcze zupełnie na prostą nie wyszliśmy.

Frankowa_mamo, mam podobne plany - odstawienie od cyca (mam nowy pseudonim w domu - obozowiczka... rozmiarowo z przedciążowej L-ki spadłam do XS-ki) i przesypianie całych nocy... Ale wydaje mi się, że zamiast się do celu zbliżać, to się oddalam ;) Bo im później tym ciężej podobno.

Tylko jak to z tą wodą w nocy jest? Podaję wodę przez sen a smerfy po łyku orientują się, że to woda i w krzyk? U mnie pewnie po chwili będzie jeden krzyk na dwa głosy. Może łatwiej przyuczyć do picia sycącej kaszki przed snem? Albo po jakimś czasie po zaśnięciu, bo chłopaki śpią już o 20, a ja kładę się ok 23 więc może wtedy zapakować butlę z kaszą i pospaliby do rana... Tylko jak im tą kaszę wepchnąć do pyszczków, hmmm :)


Ja juz robilam podejscie z woda i u mnie nie zdalo egzaminu, bo bylo tak jak piszesz;/ Kaszke na noc mu daje i wiem, ze przynajmniej do pierwszej w nocy glodny to on nie jest, a mimo to budzi sie co godzine do tej pierwszej;/ Dzisiaj zaczynam walke....postanowilam dac mu cyca dopiero po polnocy i poza tym nie brac go do nas do lozka....pewnie sasiedzi wezwa policje:) trzymajcie kciuki zebysmy z mezem wytrwali...bo nasz terrorysta potrafi powalczyc;/ No, ale postanowilam ze koniec....to w koncu dla jego dobra....powinien juz nie jesc przynajmniej te 6h a i sen bez przerwy wyjdzie mu na zdrowie ( i mnie tez:) ). Kurcze chyba popelnilam blad, ze nie odstawilam go wczesniej......jak mial 6 miesiecy jadl juz ladnie i wtedy przesypial mi ciagiem po 3-4h.....pozniej bylo juz tylko gorzej, tak jak piszesz elzi.....
 
reklama
Ja juz robilam podejscie z woda i u mnie nie zdalo egzaminu, bo bylo tak jak piszesz;/ Kaszke na noc mu daje i wiem, ze przynajmniej do pierwszej w nocy glodny to on nie jest, a mimo to budzi sie co godzine do tej pierwszej;/ Dzisiaj zaczynam walke....postanowilam dac mu cyca dopiero po polnocy i poza tym nie brac go do nas do lozka....pewnie sasiedzi wezwa policje:) trzymajcie kciuki zebysmy z mezem wytrwali...bo nasz terrorysta potrafi powalczyc;/ No, ale postanowilam ze koniec....to w koncu dla jego dobra....powinien juz nie jesc przynajmniej te 6h a i sen bez przerwy wyjdzie mu na zdrowie ( i mnie tez:) ). Kurcze chyba popelnilam blad, ze nie odstawilam go wczesniej......jak mial 6 miesiecy jadl juz ladnie i wtedy przesypial mi ciagiem po 3-4h.....pozniej bylo juz tylko gorzej, tak jak piszesz elzi.....

Też mi się wydaje, że moi chłopcy z przyzwyczajenia się przebudzają na jedzenie, a to przyzwyczajenie oczywiście kto wprowadził?
Ja ;]
Często było tak, że chłopcy grzecznie spali, a ja kładąc się spać podawałam im przez sen pierś - żeby mieć te kilka godzin snu, bo zazwyczaj jak tylko zasnęłam to zaraz mnie budzili. Albo jak jeden się zbudził to drugi też odrazu dostawał cyca przez sen, z tego samego powodu. No i wzbraniałam się przed choćby najmniejszą ilością mleka modyfikowanego, bo uważałam to za zło ostateczne i że moja pierś im wystarczy. Staś jak był maleńki to miał codziennie wieczorem jedną przerwę 6 godziną pomiędzy karmieniami, a teraz? Potrafi prosić o pierś co dwie godziny, do pomemłania chociaż ;)
I mam za swoje, chłopaki boją się butelki i plują wszelkimi mlekopodobnymi cieczami. (Z tym, że słodkie soczki ciągnęliby bez problemu nawet przez dwumetrową słomkę ;)

A to ciągłe nocne przebudzanie się, turlanie i pojękiwanie to już mi bokiem wychodzi... Co złapię senek to sru, pobudka.
Do tych moich powyższych karmieniowych nawyków "nadgorliwej mamusi" dołączyłabym jeszcze to, że nikt nie jest ich w stanie uspokoić oprócz mnie. Z zasypianiem to samo, tylko mama. A jutro wybieramy się na wesele koleżanki, ciekawe ile razy będę z powrotem w domu ;) bo dwa na pewno.

Oj te nasze Aniołeczki to nam nieźle dają popalić, co? ;)
Trzymamy sześć sztuk kciuków za pierwszy dzień walki Frania i Frankowej_mamy!
 
Do góry