Próbowałam Was nadganiać, ale mam zaległości z jakichś 2 tygodni już i coraz mniej czasu. Teściowa świruje z chrzcinami i nie potrafię jej zatrzymać, ciągle coś nam nowego wyskakuje i ogólnie powoli wszystko się sypie. Mam nadzieję, że wszystkie dzieciaczki już wyzdrowiały - nie wiem nawet czy Antoś nadal w szpitalu czy już wyszedł (na co liczę, bo ile można trzymać dzieciaka!) i że mamuśki też się dobrze mają. Rodzinka obiecywała mi jeden wolny dzień, żebym mogła porobić co chcę (chciałam posiedzieć na forum i nadgonić), ale jakoś na obietnicach się skończyło. Jak zwykle... Tak więc mam tylko nadzieję, że u Was w porządku i że któregoś wieczoru uda mi się usiąść i przeczytać co się dzieje.
I tak na koniec - dziewczyny, czy zna któraś kogoś kto odczynia czary? Bo nas chyba ktoś zauroczył czy coś. Następny pojazd diabli wzięli! Najpierw samochód, potem jeden wózek, teraz drugi... Już nie mam siły :-( Zastanawiam się co też takiego zrobiliśmy, że los karze nas brakiem mobilności! Misi zostało nosidełko, które jest za duże i chusta, której nie lubi (i która została w Szwecji, bo po co będziemy brać jak mamy dwa wózki!) :-( Zaraz jedziemy kupić trzeci wóz, bo przecież nie możemy być unieruchomieni :-( Co Misia komus zrobiła, że ją tak karzą?!
I wracam do dziecka, czas wywalić kupę, bo zapach niesie się już po piętrze ;-) a niedobra matka zamiast ratować dziecko to klepie do Was...
Miłego dnia! I nie dajcie się upałowi!