Hejka! Witam się poświątecznie :-)
Widzę, że ciągle mam sporo do nadrobienia... w życiu nie nadgonię, ale powoli się przyzwyczajam do tej myśli

U nas niby bez zmian z jednej strony, a z drugiej nie jest nalepiej. Co chwila przyjeżdzają coraz to nowi goście, ale już przywykłam do tego. Miśia ma się nieźle, choć Teściowa zdiagnozowała u niej nietolerancję białka mleka krowiego (nie wiem czy to to samo co skaza białkowa??) i to tego zawartego w Nan, więc jedziemy na jakichś bezbiałkowych i bezlaktozowych śmierdzidłach - nie wiem jak mała może to jeść - mi niedobrze jak to wącham...
Poza tym ślicznie rośnie - dziś w przychodni ją zmierzyli i zważyli i mamy już prawie 5 kg pulpeta o długości 56 cm :-)
Gorzej jest ze mną - po krwiaku zrobiło mi się zakarzenie i rana po cięciu mi ropieje

Jadę na antybiotyku przyjaznym dziecku (czyli mogę odciągać i karmić) i codziennym zmienianiu opatrunku z jakimiś substancjami wyciągającymi "złe" ze mnie. Do tego dziś zaczęło się ze mnie lać ze środka od nowa, więc niemalże wróciłam do punktu wyjścia a nawet gorzej :-( Już nie wiem kiedy to się wreszcie skończy, ale wierzcie mi, chciałabym bardzo, żeby wszystko się już pogoiło i żebym mogła zacząć funkcjonować normalnie. Dla tych co to mają cięcie przed sobą - oszczędzajcie się, bo skończycie jak ja! Jak się babie spieszylo do normalnego trybu życia to teraz cierpi dłużej niż inni :-( A gdybym leżała jak kazali i nie forsowała się to pewnie by już było ok... to nie... musiałam łazić jak sierota i nosić ciężary... Echhh...
No nic, "optymistycznie" nastraja mnie fakt, że jutro ma być u nas -20 a ja muszę podreptać do przychodni na "przewinięcie" opatrunku ;-) Dobrze, że pediatrę dzisiaj załatwilismy, bo było jedynie -10 i ślizgawka taka, że Marcin dwa razy zjechał z górki za wózkiem (już widziałam go i wózek rozpłaszczony po drugiej stronie drogi na zaspie

). A wczoraj tak ślicznie +2... Cuda ;-)
I to tyle z wieści ode mnie. Znowu znikam na kilka dni, bo przyjeżdża na Sylwestra nasza wspólna przyjaciółka, której nie widzieliśmy kilka lat i zapewne będzie mnóstwo do obgadania ;-)
Zmykam do Małej, bo zbliża się pora karmienia a ja jeszcze mleka nie naszykowałam - będzie wycie i afera jak nie zdążę...
Pozdrowionka z zamarzniętej północy!!!