Masz rację. Nam położna mówiła na szkole rodzenia (jest też doradcą laktacyjnej), że w całej Europie nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej, tylko w Polsce
. Mówiła np. że jej siostra jadła jabłka, bo tylko takie owoce jej doradzili i mały cały obsypany. A jak zjadła mandarynki- nic. No a mówią że cytrusy są bleeeee. Mi się wydaje, że jak się je jadło w ciąży, to dziecko już się do nich przywzyczaiło. Jedyne co to zdecydowanie odpadają truskawki.
Ja też będę się starała wszystko pomału wprowadzać, oczywiście z umiarem :-) (może kebaby nie koniecznie
).