Ja przed chwilą wróciłam z krwi. Taka wredna była ta baba co mi pobierała że jej powiedziałam że ja jakbym miała siedzieć w pracy jak za kare to bym ją zmieniła więc jej radzę to zrobić. I tak mi się chyba zlosliwie wbiła że żyłę mi rozwaliła. Kurde nie dość że człowiek płaci niemała kasę (262zl zapłaciłam) to jeszcze zero szacunku. W bani mi się na koniec zakręciło a ona do mnie że mam wołać następna osobę bo ona czasu nie ma. Żałuję że mi się wymiotować nie chciała bo bym zwróciła kolację na nią.
Kurczę, u mnie nigdy nie mogą znaleźć żył, mam takie super mało widoczne, ale nigdy jeszcze nie miałam takich przebojów, zawsze profeska i uspokajanie rozmową (bo zdarza mi się zasłabnąć na widok własnej krwi ). Szczerze współczuję takich "profesjonalistek", trzeba się od nich trzymać z daleka i gdzie się da to głosować portfelem.Jak bym miała płacić i jeszcze być niemiło traktowana to bym tam awanturę zrobiła i zamiast kłucia zwrot kasy i reklamacja.
Poprzednio mi baba raz tak krew pobrała, że mnie potem kilka dni ręka bolała że ruszyć nią nie mogłam jeszcze tak źle tą krew pobrała, że musiałam badania powtarzać (!), bo laboratorium odrzuciło próbkę, a najgorsze, że to jeszcze krzywa cukrowa była, więc powtarzać nie można było wyniki mało wiarygodne i rozstrzelone dziwnie wartości (A ja miałam problemy z cukrami większość ciąży ). Chyba nie tylko ja tak miałam bo babka tydzień później już tam nie pracowała.