Ja nie tyle się tego boję, co mam jakąś bezwarunkową reakcję. Kiedyś zamówiłam sobie do domu test na nietolerancje pokarmowe i trzeba było sobie pobrać trochę krwi z palca, taką igłą podobną do tej dla diabetyków. Kropelka krwi z palca zaczyna wypływać do takiego małego cylinderka, patrzę sobie na luzie, kiedy się napełni, i w następnym momencie budzę się na ziemi, wszystko rozrzucone. Zemdlałam, nawet nie wiem, kiedy Przy pobieraniu krwi też nie mogę na to patrzeć, bo od razu mnie mdli, słabo, pot na całym ciele. Dobrze, że na własny okres tak nie reaguję Za to operacje i inne takie mogę oglądać bez mrugnięcia okiem.ja też właśnie boje się pobierania krwi, od momentu jak jako dziecko jakąś "profesjonalistką" zalała mi krwią całą piżamę i powiedziała że mam przestać płakać bo mame wyrzuca ze szpitala.
Jak byłam w tamtym roku w szpitalu przez ten wyrostek, potem powikłania, potem poronienie i te stany zapalne(łącznie chyba z 2 miesięce tam byłam) to już nie mieli gdzie kłuć, takie zrosty się porobiły. Już zastanawiali się nad noga, ale na szczęście wyniki były dobre i wypuścili mnie do domu. Ale nawet jak poszłam na kontrolna morfologię miesiac po pobraniu to kobietki miały problem bo dalej te zrosty były. Ja mam jakiegoś pecha do tych kobiet od pobierania. Ale przetrzymam, raz w miesiącu.
Ale gdybym miała takie doświadczenia, jak Ty, to na bank bym miała traumę i uraz do pielęgniarek/lekarzy/szpitali. To jest jakaś masakra.