Cześć dziewczyny u mnie chyba coś złego się dzieje i jestem przerażona. Siedzę i wyje od wczoraj.
Wczoraj wieczorem poczułam jak coś mi cieknie na majtki, ja na gacie a tam plamienie. Tylko że nie koloru toffi jak zawsze tylko kur...wa brązowe a może nawet bardziej czerwone. Bez bólu, bez skurczy, bez niczego ot tak sobie wyleciało, nie było dużo tego ale więcej niż zwykle. ( bardziej śluz zabarwiony, wiem że śluz a nie żywa krew bo aż mi się papier slizga jak się podcieram -wybaczcie za dokładny opis) Położyłam się i wiedząc że dziś rano mam wizytę próbowałam się uspokoić. Noc minęła bez niespodzianek. To było jednorazowe. Nic nie bolało, wydaje mi się że jak leżałam czułam ruchy dziecka choć na 100% też nie jestem pewna czy to są ruchy czy co. Przeryczalam noc, mimo że nic nieboli bardzo się boję.
Dziś rano wstałam siku i przy poscieraniu na papierze zaś widzę ciemno czekoladowe plamy. I znowu cisza, nic nie leci więcej nic nie boli. Czuję wciąż w tym samym miejscu bulgotanie, przeciąganie, rozpychanie,wydaje mi się że w tym miejscu jest teraz macica, pod pepkiem a trochę wyżej nad spojeniem łonowym, więc moje dziecko może żyje.
Tak się cieszyłam na tą wizytę, chciałam się dowiedzieć czy to córcia czy Synus, a teraz mi to wszystko obojętne, chce tylko zobaczyć moje malutkie bijące serduszko.
Tak bardzo się boję. Oszaleje. Ryczeeeeeee cały czas. To takie niesprawiedliwe, staram się dbać o siebie, odpoczywać, łykac witaminy, nie pale, nie pije a kur..wa trzecia ciąża z przebojami, żadna nie jest mi dane się cieszyć bo zawsze coś. Zawsze tylko strach.
Wizytę mam na 10.30 mam nadzieję że do tego czasu nie padne na zawał.
Najgorsze ze moj 100 km na wyjeździe, i jak mnie odesłać na klinikę a on zanim dojedzie będę musiała wszystko załatwić sama a mój język nie jest aż tak bombowy i nie znam tych terminów szpitalnych.