Hej dziewczyny. U mnie kiepsko..Wczoraj poszlismy z mężem i synem na urodzinowy obiad, miło było ale wieczorem mój syn znów zwymiotował, a w niedługim czasie ja też.. On już więcej nie wymiotował, ja za to całą noc się męczyłam z wymiotami i biegunką.. dawno tak nie miałam żeby leciało mi z dwóch stron naraz
sorry za określenie, ale dzisiaj nie myślę..nocka nieprzespana, syn został w domu i leżymy.. Myśleliśmy w nocy nad tym czy nie jechać do szpitala, ale jakoś zrezygnowaliśmy, stwierdziłam, że dzisiaj pójdziemy do lekarza, niedawno zmieniliśmy przychodnię, mąż poszedł nas zarejestrować, a Oni, że na środę
wytłumaczył, jaka jest sytuacja, a Oni, że mogę przyjść i spytać lekarza czy mnie przyjmie.. nosz k..nie poszłam, nie mam siły na to żeby tam siedzieć a i tak odeślą może z kwitkiem..widzę, że znowu będę musiała zmieniać przychodnię
dobrze, że mąż jest bo ciężko by było..