Zaczęłam czytać o tym guzie, o którym wspominała Milena i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć czy na badaniach prenatalnych coś złego jej wyszło czy dopiero później... A ja, odkąd lekarz miał chociaż cień wątpliwości dotyczący zdrowia Zośki, mam bzika na tym punkcie. Wszystkie szczegółowe badania mogą wyjść dobrze, aż tu nagle się kobieta dowiaduje, że dzieciątko ma wodogłowie czy inne takie badziewie. I zobaczcie - można wydawać dużo kasy na takie badania prenatalne, można biegać po różnych lekarzach i upewniać się, że wszystko jest dobrze, ale tak naprawdę to może się coś nagle spieprzyć w każdej chwili i to jest przerażające. Dzięki Bogu, komory w główce Zośki się nie powiększają, ale trudno mi by było sobie wyobrazić jak bym się zachowywała, gdyby się jednak okazało, że będzie miała problemy z prawidłowym rozwojem.