To nadal święta...bez względu na to jak je przeżywamy

mamy prawo usiąść w fotelu z kubkiem kawy i "walić to wszystko", możemy słuchać rodzinnych wywodów politycznych, śpiewać kolędy i wciągać pyszne potrawy....mamy też prawo płakać, tęsknić i szukać jakiegokolwiek sensu

. Dla mnie w święta powinno się być zwyczajnie wiernym sobie. Kilka lat temu jadąc na święta do domu czekałam na telefon od rodziców...i tak w sumie całe święta czekaliśmy wszyscy na telefon z OIOMu, że moja ciocia zmarła. Wiedzieliśmy, że to się stanie....miała nowotwór z przerzutami i nie podjęła leczenia. Lekarze powiedzieli, żebyśmy spokojnie przeżyli święta ... To była Wigilia w milczeniu i łzach. 27 grudnia dostaliśmy telefon ze szpitala... Kilka lat później po 2 latach zaszłam w ciążę... Miałam termin na 27 grudnia i pomyślałam "ciocia, na bank mieszałaś w tym palce"... Tą ciążę straciłam i zaczęłam się zastanawiać gdzie ja szukam odpowiedzi

kilka tygodni po poronieniu zadzwonił do nas znajomy w nocy, że klacz jego koleżanki się źrebi ale płód jest martwy, weterynarz za 2h... Pojechaliśmy z mężem. Walczyliśmy do przyjazdu weterynarza...udało mi się wyciągnąć jedną nogę do przodu, mojemu mężowi drugą, bo mi już mdlały ręce. Klacz cała spocona, wykończona... Weterynarz przyjechała i pozostało wyciągnąć maluchowi głowę. W 5 minut był na świecie...maleńki, wcześniak...nie zapomnę tej klaczy jak padnięta po tylu godzinach próbowała go trącać nosem. Wtedy do mnie dotarło, że to wszytko po prostu nie ma sensu

Ja miałam tylko tą przewagę, że wiem co się stało...maluszek się nie rozwijał i mój organizm się oczyścił... Ona patrzyła na to źrebię spanikowana... Szybko je zabrali z boksu... Ona podobno długo nie mogła dojść do siebie. Ktoś powie "tylko zwierzę" ok...ale instynkt, to instynkt i nie bez powodu zdarzają się wśród zwierząt niesamowite matki adopcyjne. Zmierzam do tego, że świat zwyczajnie jest niesprawiedliwy, do dupy i nie ma do końca sensu

dlatego staram się cieszyć każdym małym dniem i małym drobiazgiem....żyć nadzieją i marzeniami, oswajać lęki i ból