Owca91
Moderator
- Dołączył(a)
- 3 Maj 2019
- Postów
- 2 900
Apropo trolli to cześć na pewno tak, ale część to niestety niedouki. Również wśród osób, które powinny wiedzieć więcej niż zwykły człowiek.
Jakiś czas temu strasznie mnie w nocy bolało w prawym boku. Myślałam, że może wyrostek robaczkowy postanowił dać o sobie znać. Pobolało trochę, ale rano już był spokój.
Jednak postanowiłam się umówić do lekarza żeby sprawdzić dla spokojności.
Pan stwierdził, że to mógł być ból owulacyjny, bo bolało w środku cyklu.
Mówię mu, że nie bardzo owulacja, bo ja przecież biorę tabletki antykoncepcyjne.
Stwierdził, że to nie ma znaczenia...
Co prawda lekarz internista, no ale szanujmy się.
Więc tak to wygląda z tą edukacją...
Niestety też jeśli chodzi o lekarzy wiem na własnym przykładzie. Mnie natomiast bolało od woreczka zolciowego. I przy badaniu palcami i ucisku nic nie bolało mocniej (Pan z pogotowia badal) - przyjechali, zbadali, dali przeciwbolowe. Spytali czy lepiej, no lepiej. No to nara i mam iść do internisty.
Poszłam do internisty, opisałam wszystko, ból po przeciwbolowych wrocil. Znów mnie zbadała, zapisała tabletki na niestrawność. Nic nie pomagały i po 4rech dniach poszłam znów mówiąc, że No nie to raczej nie niestrawność bo boli tak samo a nawet mocniej mimo tabletek. Nakrzyczala na mnie, że to musi minąć żeby zaczęło działać i mam brać tabletki (sugerowałam że to może woreczek bo objawy mi się zgadzaly). Wróciłam do domu i wieczorem bol mnie tak sieknal że nie byłam w stanie wstać. Niemaz wezwał znów pogotowie, tym razem zabrali mnie do szpitala, wykonali badania. No wyszło że faktycznie woreczek, ale wyniki krwi miałam takie, że kazali się zapisać na wycięcie w trybie normalnym. Na drugi dzień jak dzwoniłam to kwalifikacja do wycięcia woreczka mogła być za pół roku Jak spytałam lekarza co mam przez te pol roku zrobić jak ledwo chodzę i wymiotuje to stwierdził, że mam pić wodę i jeść wafle ryżowe. Prywatnie wycięcie oczywiście 10 tysięcy ale termin już za tydzień.
Na szczęście w nieszczęściu dostałam żółtaczki i tydzień później znów trafiłam na sor i tam mnie wzięli na oddział.
Gdyby nie upieranie się lekarza, że to niestrawność to byłabym tydzień do przodu z diagnoza a przynajmniej bym miała zrobione badania krwi na podstawie których by pewnie wyszło, że to woreczek. A miałam książkowe objawy zapalenia woreczka zolciowego takie to nfz