Cześć dziewczyny, sama nie wiem co dokładnie stało się poprzedniej nocy. Szczerze, to myślałam, że nie dożyje poranka albo zaraz będę jechać na ip... O 21 dostałam takich potwornych dreszczy, telepałam się jak głupia. Miałam zrobiony termofor ale i to nie pomagało. W pokoju było gorąco, ja pod kołdrą i kocem i za nic nie mogę się rozgrzać. Dosłownie cała byłam w gęsiej skórce. Zaczęłam bardzo ciężko oddychać, miałam wrażenie jakbym nie mogła nabrać tyle powietrza ile potrzebuje. Bolały mnie jajniki po obu stronach i lekkie skurcze na środku, ale najbardziej w okolicach obydwu jajników. Ból mięśni, czułam jak boli mnie skóra podczas dotyku. Miałam też lekkie mdłości. Wzięłam pyralginę bo tylko to miałam, a już na prawdę chciałam, żeby to wszystko przeszło. Pomęczyłam się tak jeszcze z 30 minut, po czym bóle odeszły, dreszcze przeszły i nagle dostałam przeszywającego bólu głowy który trwał może z 2 minuty. Po tym bólu głowy nagle jak ręką odjął wszystko przeszło. Wszystko trwało może lekko ponad godzinę. Już myślałam, że może złapałam Covida bo objawy dość podobne, ale dziś rano wstałam w skowronkach, nic mnie nie boli i czuje się znakomicie więc to na pewno nie covid. Nie wiem co to mogło być, taki dziwny epizod. Dodam, że to był mój 7 dpo. Może tak u mnie objawiało się zagnieżdżenie? Szczerze to już sama nie wiem, było to bardzo dziwne i nigdy czegoś takiego nie przeżyłam i obym nie musiała ponownie..