reklama
cześć wszystkim!Ale mamy śliczną pogodę jak na wrzesień!!!Coś dzis nikt nie zawiele nie pisze!Ja w sumie też nie mam weny bo miałam koszmarną noc - cały czas bolał mnie ząb (wypadła mi już kiedyś plomba le myślałam że zrobie go dopiero po porodzie) jednak ten ból jest nie do wytrzymania!wogóle ostatnio wszystkie zęby mi się sypią - masakra!a tak bardzo boję się dentysty wczoraj przyżekłam sobie że dziś gdzieś się zapisze ale mam niesamowitego cykora.Może znacie jakąś "fajną" dentystkę, która robi na kasę chorych?????najlepiej sprawdzoną!!!pozdrawiam buziaki
hej!no faktycznie to moze śmiesznie wyglądać taki pochód brzuchatek - ale wkońcu zawsze to lepiej znać koleżanki z którymi się gada no nie. Nie wiem jescze czy uda mi sie wybrac tam w czwartek ale zobaczymy-chciałabym bo zawsze można fajnych ludzi poznać a nie tylko siedzieć w domku!A na Ciebie Magi czekam z niecierpliwością jak juz wrócisz to daj znać to się umówimy we trójkę gdzieś koło kościoła i pójdziemy sobie na wykłady i ćwiczonka. Z tego co widziałam to dziewczynyte które przychodzą raczej się nie znają bo prawie nikt z nikim nie rozmawiał - a przecież wydaje mi się że jest raźniej jeśli można się powymieniać doświadczeniami itp. z okresu ciąży!!!pozdrawiam pa
Witam, drogie przyszłe mamusie! Bardzo się cieszę na nasze spotkanie w czwartek - tuż po 11 w kawiarni NIKO (zgadza się?) na deptaku - może ktoś jeszcze dołączy? Na razie nic nie wskazuje na to, żebym nie mogła się pojawić.
Okropnie mi smutno, bo tak prosiłam mojego męża, żeby siedział ze mną w Pile w tych ostatnich tygodniach - w końcu teoretycznie mogę pójść do szpitala już w tych dniach (szczególnie, że już na początku ubiegłego tygodnia zaczynało mi się powolutku robić rozwarcie) ... a tymczasem w ubiegłym tygodniu nie było go tutaj 5 dni (ważny wyjazd), a w tym tygodniu wyjeżdża jutro (też ważne sprawy firmy, no ale....). Tak się "niefortunnie" złożyło, że połączenia lotnicze do miesjca, gdzie ma się udać, z Poznania są fatalne, więc zamiast dokupić do tego lot Poznań-Wawa-Poznań, jedzie do Warszawy autem - oczywiście jest to pretekst, żeby po powrocie zostać w Warszawie z synem z pierwszego małżeństwa. Oczywiście rozumiem miłość ojcowską, ale... spędził z nim ubiegły weekend, a tu się może okazać, że ja sobie do tego szpitala wesoło pojadę taksówką!
Pewnie nic się nie wydarzy (mam na myśli poród), ale będę się tu czuła sama dziwnie. Aha, była propozycja, żeby przyjechał do mnie teść, ale nie chciałam. Wiecie co, chciałabym urodzić właśnie wtedy. Małpa ze mnie złośliwa, wiem
Ale wczoraj przepłakałam pół popołudnia z tego powodu.
I pojawiają się obawy, że kochający tatuś będzie wykorzystywał każdą okazję, żeby jeździć co tydzień do synka nr 1, a ja z synkiem nr 2 będę sobie tu siedziała, gdzie nawet nie mam za bardzo znajomych. Po prostu bosko.
Przepraszam za trucie, ale humorek niezbyt dobry. A może to hormony i ja przesadzam?
Okropnie mi smutno, bo tak prosiłam mojego męża, żeby siedział ze mną w Pile w tych ostatnich tygodniach - w końcu teoretycznie mogę pójść do szpitala już w tych dniach (szczególnie, że już na początku ubiegłego tygodnia zaczynało mi się powolutku robić rozwarcie) ... a tymczasem w ubiegłym tygodniu nie było go tutaj 5 dni (ważny wyjazd), a w tym tygodniu wyjeżdża jutro (też ważne sprawy firmy, no ale....). Tak się "niefortunnie" złożyło, że połączenia lotnicze do miesjca, gdzie ma się udać, z Poznania są fatalne, więc zamiast dokupić do tego lot Poznań-Wawa-Poznań, jedzie do Warszawy autem - oczywiście jest to pretekst, żeby po powrocie zostać w Warszawie z synem z pierwszego małżeństwa. Oczywiście rozumiem miłość ojcowską, ale... spędził z nim ubiegły weekend, a tu się może okazać, że ja sobie do tego szpitala wesoło pojadę taksówką!
Pewnie nic się nie wydarzy (mam na myśli poród), ale będę się tu czuła sama dziwnie. Aha, była propozycja, żeby przyjechał do mnie teść, ale nie chciałam. Wiecie co, chciałabym urodzić właśnie wtedy. Małpa ze mnie złośliwa, wiem
I pojawiają się obawy, że kochający tatuś będzie wykorzystywał każdą okazję, żeby jeździć co tydzień do synka nr 1, a ja z synkiem nr 2 będę sobie tu siedziała, gdzie nawet nie mam za bardzo znajomych. Po prostu bosko.
Przepraszam za trucie, ale humorek niezbyt dobry. A może to hormony i ja przesadzam?
Magi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2005
- Postów
- 1 241
Hej. Olu, wspolczuje Ci, ale niestety takie sa uroki posiadania meza, ktory ma za soba malzenstwo i ma z niego dzieci. Ja sie wcale mezowi nie dziwie, ze chce zobaczyc syna, co to jest zobaczyc syna raz w weekend?? Moj brat nie mieszka z synem i bratowa i tez wykorzystuje wszystkie okazje, zeby tylko zobaczyc sie z Małym.
Ja Ciebie rozumiem, ze teraz bys chciala, zeby sie tylko Toba zajmowal, tez by mi bylo pewnie przykro...Mysle jednak, ze jesli zgodzilas sie wyjsc za maz za faceta, ktory mial juz zone, i ma dziecko, to teraz nie ma sensu robic mu wyrzutow, bo teraz to on Ciebie nie zrozumie. Zycze Ci poprawy humorku i zeby sie wszystko dobrze poukladalo.
Ja Ciebie rozumiem, ze teraz bys chciala, zeby sie tylko Toba zajmowal, tez by mi bylo pewnie przykro...Mysle jednak, ze jesli zgodzilas sie wyjsc za maz za faceta, ktory mial juz zone, i ma dziecko, to teraz nie ma sensu robic mu wyrzutow, bo teraz to on Ciebie nie zrozumie. Zycze Ci poprawy humorku i zeby sie wszystko dobrze poukladalo.
Olu zgadzam się z Magi, że mąż ma prawo widywać dziecko i tego chcieć. A przez Ciebie przemawia egoizm, ale taki zdrowy, normalny egoizm, podyktowany instynktem kobiety ciężarnej. Ja też robię wymówki mężowi, kiedy wychodzi z kumplami, albo mówi że nie może teraz ze mną rozmawiać kiedy dzwonię. A to wszystko dlatego że jestem w ciąży.
Też mam shizy że zacznę rodzić akurat kiedy będzie miał jakieś bardzo ważne zajęcia. Będę się wtedy bić z myślami czy dzwonić czy jeszcze czekać. I co mam mu zakazać picia piwa przez kilka tygodni żeby był zupełnie trzeźwy przy porodzie?
Za dużo tego myślenia.
Też mam shizy że zacznę rodzić akurat kiedy będzie miał jakieś bardzo ważne zajęcia. Będę się wtedy bić z myślami czy dzwonić czy jeszcze czekać. I co mam mu zakazać picia piwa przez kilka tygodni żeby był zupełnie trzeźwy przy porodzie?
Za dużo tego myślenia.
Oczywiście, Magi i Basoni, macie rację - w Warszawie spędzaliśmy z małym mniej więcej pół tygodnia, i nigdy Tomek nie usłyszał złego słowa na ten temat. Zawsze starałam się stworzyć maksymalnie rodzinną atmosferę. Pojawił się nawet pomysł, żeby mały Maciek się tu z nami przeprowadził, ale jego mama by się nie zgodziła. Rozumiem, że teraz gdy jesteśmy daleko, tęsknota jest jeszcze większa.
Myślę, że mój nastrój potęguje to, że jestem tak naprawdę w obcym miejscu, 400km od rodziny i przyjaciół, i to trochę dziwne uczucie, że musiałabym sobie całkiem sama radzić, bo jak chyba każda z nas, boję się porodu. Wydaje mi się, że akurat okres "okołoporodowy", jak to ładnie nazywa lekarz, to taki czas, kiedy naprawdę powinnam być dla Tomka najważniejsza - to w końcu tylko kilka tygodni, a ja się czasem czuję mocno niepewnie, nie mam siły pójść do sklepu, itd.
Nie chodzi o spotkanie z synem - tylko te ciągłe wyjazdy, do których Tomek (podobno) nie może wyznaczyć nikogo innego - jakoś tak się wszystko składa, że po prostu siedzę tu sama, i być może sama będę też w szpitalu, i nikt mnie nawet nie odwiedzi
Moja mama nie żyje, mój ojciec nie może przyjechać, bo sam idzie zaraz do szpitala (jest chory), babcia to kochana staruszka, ale nerwy by mnie zjadły, że ona tu sama siedzi i na przykład nie umie obsługiwać takiej kuchenki, jaka tu jest w domu - tego typu "duperelki"...
Ale mam dziś nastrój, chyba skoczę do Gwdy, która mi tu płynie za oknem![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
(chyba jednak hormony, mam nadzieję)
Myślę, że mój nastrój potęguje to, że jestem tak naprawdę w obcym miejscu, 400km od rodziny i przyjaciół, i to trochę dziwne uczucie, że musiałabym sobie całkiem sama radzić, bo jak chyba każda z nas, boję się porodu. Wydaje mi się, że akurat okres "okołoporodowy", jak to ładnie nazywa lekarz, to taki czas, kiedy naprawdę powinnam być dla Tomka najważniejsza - to w końcu tylko kilka tygodni, a ja się czasem czuję mocno niepewnie, nie mam siły pójść do sklepu, itd.
Nie chodzi o spotkanie z synem - tylko te ciągłe wyjazdy, do których Tomek (podobno) nie może wyznaczyć nikogo innego - jakoś tak się wszystko składa, że po prostu siedzę tu sama, i być może sama będę też w szpitalu, i nikt mnie nawet nie odwiedzi
Moja mama nie żyje, mój ojciec nie może przyjechać, bo sam idzie zaraz do szpitala (jest chory), babcia to kochana staruszka, ale nerwy by mnie zjadły, że ona tu sama siedzi i na przykład nie umie obsługiwać takiej kuchenki, jaka tu jest w domu - tego typu "duperelki"...
Ale mam dziś nastrój, chyba skoczę do Gwdy, która mi tu płynie za oknem
reklama
Chociaż dziewczyny, macie rację - jak sobie przeczytałam poprzedni-poprzedni post, to taka ze mnie wylazła zawistna baba jakaś. A przecież ja tak nie myślę - i też będę z Tomkiem i z naszym maluszkiem jeździła do Warszawy - nie co tydzień wprawdzie, ale na pewno często. Zresztą i tak przed przeprowadzką umawialiśmy się, że co drugi weekend będziemy razem spędzać w Pile, a czasem Tomka rodzice na przykład (albo jego brat) mogą podjechać do nas z Maćkiem, itp.
Sama nie wiem, o co mi chodzi, chyba po prostu - ze strachu - szukam dziś "dymu", wybaczcie. Życzę, żeby Was takie nastroje omijały, mi się zdarzyło na szczęście po raz pierwszy w ciągu tych 9 miesięcy. I oby ostatni.
Może ja się lepiej zajmę pracą (bo jeszcze nie przestałam pracować), zamiast myśleć o pierdołach. Dzięki za otrzeźwienie!
Sama nie wiem, o co mi chodzi, chyba po prostu - ze strachu - szukam dziś "dymu", wybaczcie. Życzę, żeby Was takie nastroje omijały, mi się zdarzyło na szczęście po raz pierwszy w ciągu tych 9 miesięcy. I oby ostatni.
Może ja się lepiej zajmę pracą (bo jeszcze nie przestałam pracować), zamiast myśleć o pierdołach. Dzięki za otrzeźwienie!
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 120 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 130 tys
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 144 tys
- Odpowiedzi
- 10 tys
- Wyświetleń
- 806 tys
Podziel się: