Chłopaki zjedli rosół i poszli spać. Obaj, bo Ara cos zaczęło brać, gardło go boli, a po nocnych przebojach z Mikim chodzi nie wyspany. Dziś ucieczkowych planów i tak nie ma, na spacer ot tak tez za brzydko (wilgotno, tylko 2 stopnie)- niech śpi i nabiera sił, bo nigdy nic nie wiadomo.
Sama pewnie tez się położe w drugim pokoju, może przysne, bo chodze zmulona. A może nie, bo gania mnie do toalety. Aro mówi, że ja mam prowadzić kartę ruchów, a on będzie prowadził kartę moich wizyt w WC i ciekawe czego wyjdzie więcej. Z Mikim tez zaczęło od maratonu na sedesik, ale się nie nakręcam. Wczoraj podjadlam trochę kiwi od Mikołaja i to może być tez od tego. Po drugie, jak tu wysiusiac wszystko za jednym podejściem, jak Bałda uciska na drogi moczowe?
Mikoto, mnie chodzi o praktyczność. Podejrzewam, że dłuższy czas nie będę miała okazji wyrwać się na strzyżenie, wiec wole za wczasu się na to przygotować.
Paulunia, oj ten katar nie daje spokoju Antolkowi. Dziwny ten kaszel. Zdroweczka dla Was. Jak tam w naszym mieście? ;-)
Gosiak, no no no, pełen respect od teściowej, dobrze ją "wychowujesz" ;-) moja nie proponuje, ze wezmą Mikiego na spacer, czy coś. Chyba, ze sami zadzwonimy, czy nie chcą. Trochę dziwne, bo mamy blisko, w razie czego można szybko reagować. Poza tym, mogli by np dziadkowie zabrać na godzinke do bajkolandu, nas odciążyć dac złapać oddech puki jeszcze możemy, ale się nie kwapią. Moi rodzice nie dadzą rady z Mikim, ale i tak dużo od siebie dają (mama gotuje dla nas wszystkich, kiedy my się wyrywamy czuwa nad Mikim, a i pobawi się z nim w domu na podłodze; tata może reki do dzieci nie ma, ale widać, że się stara i Miki za nim wariuje).
Do czwartku masz juz tylko 2 dni, dacie rade ze sobą wytrzymać, a potem juz wszystko wróci do normalności.
Nayaa, u nas WC to nie samotnia. Drzwi nie można domykac, bo Miki robi niezły jazgot jak się dostać nie moze, musi mieć możliwość towarzyszenia. No a jak jest się z nim sam na sam, lepiej nie mieć ograniczeń szybkiej reakcji
Popołudniu zabieramy młodego do Planety Kids. Nie ma jak na dworze spędzić czasu, to niech chociaż ma jakieś wyjście z domu, choćby do Bajkolandu na godzinke. W pobliżu jest McDonald's, może wpadniemy na frytki, mam chęć jeszcze od szpitala. A to ostatnie podrygi zachciankowe ;-)
Rodzice kończą lepic pierogi, a my nadal nie jedziemy na porodowke. Chyba "lepiaki" tracą swoją moc