Cześć dziewczyny,
to mój pierwszy post tutaj. Wpisałam w google "duży brzuch po poronieniu" i któraś pozycja z kolei na google to właśnie ten post.
Chciałabym się wygadać chyba już komuś innemu niż mój mąż, rodzina i przyjaciółki albo po prostu potrzebuję jeszcze trochę wsparcia...
Z mężem staraliśmy się o dziecko dwa lata, dwa miesiące temu test ciążowy pokazał dwie kreski- radość niewymowna. Wczoraj wyszłam ze szpitala: dzidziuś zmarł, w 8 tygodniu przestał się rozwijać. Musieli zrobić mi zabieg łyżeczkowania, bo po podwójnej dawce leku nic nie drgnęło. Strasznie mi źle, smutno, wszystko planowałam sobie zupełnie inaczej, nie tak...w ogóle nie brałam pod uwagę tego, że może nam się przytrafić coś takiego...Nie chcę się z nikim widywać, jednak do pracy kiedyś wrócić trzeba, tylko kiedy? Po jakim czasie to będzie ok? Nie chcę rozciągać L4 w nieskończoność, bo wiem, że wśród ludzi też jakoś inaczej i może nawet szybciej dojdę do siebie....
Dziewczyny, mam 30 lat i boję się, że teraz będzie jeszcze trudniej...
Pozdrawiam Was wszystkie,
Magda
to mój pierwszy post tutaj. Wpisałam w google "duży brzuch po poronieniu" i któraś pozycja z kolei na google to właśnie ten post.
Chciałabym się wygadać chyba już komuś innemu niż mój mąż, rodzina i przyjaciółki albo po prostu potrzebuję jeszcze trochę wsparcia...
Z mężem staraliśmy się o dziecko dwa lata, dwa miesiące temu test ciążowy pokazał dwie kreski- radość niewymowna. Wczoraj wyszłam ze szpitala: dzidziuś zmarł, w 8 tygodniu przestał się rozwijać. Musieli zrobić mi zabieg łyżeczkowania, bo po podwójnej dawce leku nic nie drgnęło. Strasznie mi źle, smutno, wszystko planowałam sobie zupełnie inaczej, nie tak...w ogóle nie brałam pod uwagę tego, że może nam się przytrafić coś takiego...Nie chcę się z nikim widywać, jednak do pracy kiedyś wrócić trzeba, tylko kiedy? Po jakim czasie to będzie ok? Nie chcę rozciągać L4 w nieskończoność, bo wiem, że wśród ludzi też jakoś inaczej i może nawet szybciej dojdę do siebie....
Dziewczyny, mam 30 lat i boję się, że teraz będzie jeszcze trudniej...
Pozdrawiam Was wszystkie,
Magda