Witam porannie - nawet o dziwo wyspana jestem.
W nocy obudzily mnie jakies trzaski za oknem, jakby ktos fajerwerki puszczal - leze i slucham, az w koncu podnioslam rolete i patrze, a tu pozar na ogrodkach dzialkowych calkiem niedaleko mojego bloku. Mieszkam na poddaszu, ale slup ognia pewnie bylo widac nawet z parteru. Dreptalam w te i wewte zastanawiajac sie czy dzwonic po straz, ale wstalam po takim czasie, ze na pewno ktos juz to zrobil, nie chcialam budzic m, bo spal w drugim pokoju gdzie byl moj telefon.
No i czekam i sie stresuje, bo nikt nie przyjezdzal - w koncu przyjechali - 3 duze wozy, 2 male i karetka - lezalam i czekalam az to ugasza, jakos sie tym przejelam - pol nocy przez to nie spalam :/
natis - moze sa ktg i ktg? U mnie u lekarza prosta kreska jest na poziomie ok 10, wyszedl mi jeden skurczyk (na 20 min. pomiaru) na ponad 30 i nikt sie nie przejal, ostatnio w szpitalu jeden 37, drugi pod 30 w ciagu 40 min. i tez nic nie powiedzieli - linia ciagla leciala na poziomie ok 18... szyjka w porzadku, nic sie nie dzieje. A dodam, ze te, ktore odczuwam, kiedy maszyna nie mierzy, sa znacznie, znacznie mocniejsze. To, czy ordynuja leki przy takich skurczach zalezy na pewno w duzej mierze od kondycji szyjki. Choc pewnie w Polsce na pewno juz bym jechala na jakichs tabletach...
Przykro mi, ze nie uda sie wyjsc na weekend, trzymam mocne kciuki za dalsza poprawe wynikow. Najwazniejsze, ze Lenka ma sie dobrze.
Palin - tez mam takiego Juliana w brzuchu - msci sie po mnie niesamowicie, ale przynajmniej nie trzeba sie chyba obawiac rozstepow, bo brzuch rozciaga od srodka na kazdym cm
Tez sie zastanawiam, jak ja jeszcze 1,5 miesiaca z tym wierciochem wytrzymam. Plus jest jeszcze taki, ze ani razu nie musialam sie martwic, ze cisza - za dlugich przerw na spanie to dziecie nie ma
Kingusia - ale masz przekichane z tym spaniem. Podziwiam, jak Ty sie jeszcze trzymasz...
Korba - gratki! Jeszcze tydzien i Zosia moze wychodzic na swiat! Ale zlecialo!
mikoto - juz sobie zwizualizowalam Twoj poranek ze spiewem ptakow w tle
Achhh moze i ja sie w koncu doczekam, kiedy zasiade z kawka na wlasnym tarasie. A tu jeszcze z rok czekania. Ale z Ciebie pracus, od samego rana
Co do lewatywy - naprawde nie taki diabel straszny - nic nie boli, dla mnie to nie bylo wcale nieprzyjemne czy jakies krepujace. Ponoc dobrze nawet robi na przyspieszenie akcji porodowej. Mi po lewatywie i kapieli baardzo ruszylo do przodu.
Musze sie w koncu umowic do szpitala na termin - "przedstawic sie" - na rozmowie z jedna z tamtejszych poloznych omawia sie czego sie chce, czego nie - np znieczulenie, ochrone krocza itd. Bardzo to jest fajne, bo gdy juz przyjdzie co do czego, to czlowiek nie ma ochoty jeszcze na robote papierkowa...
E:
Wisienka - kochana, wierze ze wszystko sie pouklada! Na pewno jest Ci przykro. Tulam najmocniej jak sie da, musi byc dobrze i na pewno sobie poradzisz!
Milego dnia!