Siula - tydzień temu jeszcze nie myslałam o pakowaniu poważnie, bo przecież mam czas easy... tylko, że jak w czasie tej choroby brzuch miałam cały czas bardzo napięty i obolałe całe mięśnie brzucha i w głowie świadomość czym to sie może skończyć... to podejście mi sie diametralnie zmieniło, "strzeżonego...", postaram sie juz pożegnać z choróbskiem bezpowrotnie,
Klusia - tutaj mamy tak, że cały poród jest pod kontrola położnej, każda rodząca ma swoja położną, która jest dla Niej cały czas, rodząca ma podłączone KTG, więc jest monitorowana cały czas, lekarz zagląda tylko od czasu do czasu lub jak jest potrzeba - bo jest chyba 8 sal porodowych, każda na jedna rodząca (plus ew. osoba towarzysząca), potem jak już maluszek wychodzi na ten świat to pojawia się jeszcze jedna, czasem dwie, żeby pomóc - przy mamie i przy dziecku, lekarz na koniec idzie i szyje... a może to krawiec..?? żartuję, ale tak to u mnie wyglądało przy Alince, na początku był lekarz, popatrzył na Ktg, potem ze 2 razy zaglądnął i na koniec przyszedł, zszył i tyle go widziałam,
A jeśli chodzi o poród rodzinny - to u nas ja osobiście będę reprezentować rodzinę (wyłącznie ja). Mój mąż sie do tego nie nadaje i nie chce go tam widzieć.